Już na zawsze razem

Oboje z Madzią mamy już dokument, że nasza miłość została potwierdzona przez księdza, rodzinę i władze konsularne :) My to i tak wiedzieliśmy, że będziemy ze sobą na dobre i na złe bez tych dodatkowych papierków ;)
Mieliśmy super pogodę na ślub i na wesele. Trochę mieliśmy pietra, a Madzia potem się śmiała, że ja zacząłem się nawet jąkać. Ja się może jąkałem, a ona to się rozbeczała jak i moja babcia. Obie teraz wciskają mi, że to ze szczęścia. Nie wyprawialiśmy weseliska. Rodzinka Madzi i moja zafundowała nam przyjęcie w ogrodzie Stifa. My z Madzią to planowaliśmy wesele w jednym lokalu, co to go prowadzi polskie małżeństwo, ale babcia huknęła, że zrobią to po naszemu. Nie wiemy jak im się udało przemycić tyle naszego łomżyńskiego i radomskiego żarcia :) Moja babcia to ma swoje sposoby i na celników. Babcia zrobiła się strasznie światowa i już się nie boi latania samolotem.
Ciotka ze Stifem też dołożyli swoje, a ogród tak uszykowali, że my z Madzią weszliśmy tam jak do raju. Drużbami to byli siostra Madzi i mój brat Arek. Szkoda, że dziadek Stasio z babcią Zosią nie mogli tu z nami być (: Dziadek to nam wywinął taki numer, że my we wtorek ryczeli jak bobry. Najpierw to nam różne przyśpiewki przez kamerkę wyśpiewał. A strasznie niektóre takie świńskie, że babcia zaczęła spluwać :)
A potem to nam zaśpiewał - "Powrócisz tu, gdzie nadnarwiański brzeg, powrócisz tu zza siedmiu gór i rzek" to jak babcia zobaczyła, że Madzia i ja zaczęli ryczeć, to powiedziała do dziadka Stasia, że on jest stary pierdoła i że dzieci jej zdenerwował!
My jak posłuchaliśmy o tym co w Łomży nic się na dobre nie zmienia, to wiemy, że ten powrót nie będzie taki szybki. Słuchamy wiadomości z kraju, a Stif mówi, że to jak cyrk na kółkach! Nam z Madzią to nie biega już o te tysiące funciaków tylko o to, że mamy robotę i swój własny dach nad głową. W Łomży to ja bym chyba musiał do emerytury w małym pokoiku przy rodzicach się cisnąć. My to wykombinowaliśmy, że ten nasz ślub i wesele, jak my nawet opłaciliśmy bilety dla rodziny, to nas tu kosztowało o połowę mniej niż w Polsce. Arek mój brat mówi, że nawet na lokal weselny to trzeba dużo szmalu dać i jeszcze z rok czekać. Zdjęcia to nam robiła koleżanka Madzi, co z nią razem pracuje, a Arek kamerowa . Tańczyli my do rana przy muzyce z kaset i supcio było :)
Teraz to ja mam zajzajersko dużo roboty, bo zleceń mamy dużo ledwo się wyrabiamy, a mnie jeszcze czekają dwa egzaminy. Nauka to mi nawet nieźle idzie :) Madzia mnie pilnuje.
Potem jak przyleci Karola, to my z Madzią jednak polecimy do Marcina i Anki do tych delfinów. To będzie taka nasza podróż poślubna. Babcia to by chciała, żeby my na trochę do Łomży przylecieli, ale to już może na jesieni, jak roboty mniej będzie. Dziadek Stasio koniecznie chce, żebyśmy i jego odwiedzili. Ja to się bardzo cieszę, że ja jednak tego cykora pokonał i tutaj przyjechał, bo marny mój żywot byłby w Łomży.
Może za rok pomyślimy z Madzią o małym kajtku, bo ja już te studia skończę, a pokój dla dzieciaka już mamy :)
Za Mateję potrzymamy kciuki, żeby i jemu się wyprostowało. Jurkowi to niech te córki rosną zdrowo, tak jak i chłopaki magistra ;) Wszystkie kobietki z MM-ki niech mają mało kłopotów, a Krysia niech dalej dużo pisze i leczy te swoje oczy. Kurde szkoda, że coś nie ma lokalnego_patrioty, Ramenedesa, szczupaka i Kiepskiego. Supcio pisali. Ptysiu to chyba naprawdę pod tym Czarnobylem zaginął :)
Teraz to ja muszę się ostro zwijać przy robocie, Madzia też ciężko pracuje, ale wieczorami to my co i raz lukamy na MM-kę i patrzymy co się u was dzieje.
Pozdrawiamy Was gorąco i niech Wam szczęście sprzyja tak jak nam.
Magda i Bartek W.