MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kibice Podbeskidzia bili motorowcom brawo

Redakcja
Mimo że piłkarze lubelskiego Motoru nie walczą już o nic, w Bielsku-Białej pokazali charakter. Podbeskidzie chcąc zapewnić sobie utrzymanie w I lidze, musiało wygrać. Grający w eksperymentalnym składzie i ustawieniu goście nie pozwoli im na to i po meczu cieszyli się z bezbramkowego remisu.

Kontuzje, a także chęć dania szansy dublerom sprawiły, że Bogusław Baniak, trener Motoru, wystawił jedenastkę, która po raz pierwszy w takim składzie personalnym wybiegła na boisko. W bramce stanął Łukasz Gieresz, na lewej stronie obrony grał Przemysław Żmuda, jednym z defensywnych pomocników był Radosław Kursa, na lewym skrzydle grał Marcin Popławski, w ataku natomiast Dominik Płaza.

Początek należał do "górali". Podopieczni Roberta Kasperczyka kilka razy poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Gieresza. Najpierw w 8 min minimalnie niecelną "bombę" z 30 metrów posłał Dariusz Kołodziej. 180 sekund później kapitalną interwencją popisał się lubelski bramkarz, broniąc strzał z woleja Sylwestra Patejuka.

Motor dał się wyszumieć gospodarzom i pomału przechodził do ofensywy. Główkę Rafała Króla wyłapał Richard Zając. Warto dodać, że 34-letni Słowak we wcześniejszych czterech meczach zachowywał czyste konto. Jego niezłą passę mógł, a raczej powinien przerwać Marek Fundakowski, który jeszcze w pierwszej połowie zastąpił Płazę. Napastnik żółto-biało-niebieskich znalazł się sam na sam z Zającem, ale ten nie dał się zaskoczyć.

- Mimo że wszyscy nas opuścili (mowa o podaniu się do dymisji zarządu Motoru - red.), chłopaki pokazali wielką ambicję - mówi Przemysław Delmanowicz, jeden z asystentów Baniaka. - Z jednym wyjątkiem - tu chodzi o Płazę - zrealizowali wszystkie założenia taktyczne. Graliśmy składnie, technicznie i wymienialiśmy między sobą piłkę. Szkoda straconej szansy Fundakowskiego. Ale też po przerwie dopisało nam dwa razy szczęście - dodaje Delmanowicz.

Wspomnianego farta miał Dłoniak (zastąpił zgłaszającego uraz pachwiny Gieresza), gdyż po uderzeniach Kołodzieja w 50 min oraz w 69 min Patejuka piłka lądowała na słupku lubelskiej bramki. Goście także mieli swoje okazje na strzelenie chociażby jednej bramki. W 64 min znów pojedynek oko w oko z Zającem przegrał Fundakowski, a kwadrans przed końcem spotkania nad poprzeczką uderzał Rafał Król.

- O tym, że naprawdę zagraliśmy niezłe spotkanie niech świadczy fakt, że miejscowa publika pożegnała nas brawami. A Podbeskidzie zostało wygwizdane. Zapraszam kibiców na nasz ostatni sobotni mecz z ŁKS Łódź - zachęca Delmanowicz.

Górale, którzy mieli się bić o awans, do samego końca będą drżeć
o swój los. Stało się tak dzięki ambitnej, sportowej postawie piłkarzy z Al. Zygmuntowskich.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Motor Lublin 0:0

Widzów: 2000
Sędziował: Jacek Zygmunt z Jarosławia
Podbeskidzie: Zając - Górkiewicz, Broniewicz, Dancik, Osiński - Malinowski (75 Żyła), Matusiak, Kołodziej, Matawu - Ncube (56 Matusiak), Patejuki. Trener: Robert Kasperczyk.
Motor: Gieresz (46 Dłoniak) - Falisiewicz, Ptaszyński, Maciejewski, Żmuda - Syroka, Kursa - Adamiec, Król (76 Białek), Popławski - Płaza (36 Fundakowski). Trener: Bogusław Baniak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto