– Zamówiliśmy śmigłowiec, aby przewiózł naszego pacjenta do innego szpitala. Okazało się, że na lądowisku stoi samochód – opowiada Agnieszka Osińska, rzecznik DSK. – Wezwaliśmy policję, po numerach rejestracyjnych doszliśmy, kim jest właściciel. Później szukaliśmy go w szpitalu. Jednak śmigłowiec już doleciał i musiał lądować obok auta.
Kierowcę udało się znaleźć po kilku minutach na jednym z oddziałów szpitala. Przyjechał na szpitalny oddział ratunkowy z chorym dzieckiem. Będzie musiał pokryć koszty przyjazdu lawety, którą wezwano do odholowania samochodu.
– Nie zauważyłem znaku – tłumaczył nam kierowca. – Śpieszyłem się i zaparkowałem, gdzie było wolne miejsce.
Teren lądowiska jest ogrodzony i oznaczony. – To pierwszy taki przypadek, kiedy ktoś tam zaparkował – mówi Agnieszka Osińska.
Tomasz Wójciszyn
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?