Kierowcy są niegrzeczni czy pasażerowie wrażliwi?

Monitoring pokazał, że pracownik nikogo nie uraził. - Dobrze, że są kamery - mówią kierowcy.Dziennikarka obywatelska na portalu Moje Miasto Gorzów opisała sytuację z linii 125. Miało tam dojść do nieprzyjemnej sytuacji z kierowcą autobusu. ,,Zamiast zająć się trzymaniem kierownicy i skupieniu się na drodze, zaczął na głos swoje wywody''. Miał to robić nieuprzejmym tonem. ,,Wywołał tym zamieszanie wśród pasażerów, którzy nie trzymali jego strony. I znów zamiast skupić się na drodze i prowadzeniu autobusu zaczął dyskutować z pasażerami''. Nazwała go w swoim opisie nawet „autodraniem". Powodem sprzeczki miał być tłok w pojeździe spowodowany wózkami.Rozmawialiśmy z panem Henrykiem. Za kółkiem pracuje 15 lat. Przedstawił zupełnie inną wersję wydarzeń. - Nikogo nie obrażałem, mówiłem spokojnie. To była krótka rozmowa. Sympatyczna! Na koniec pani powiedziała mi ,,do widzenia'', ja także odpowiedziałem. Nie zauważyłem, by była to kłótnia - mówił nam zdziwiony kierowca MZK.Mógł mieć poważne problemy - firma traktuje bowiem niegrzeczne zachowanie bardzo surowo. Jednak z pomocą przyszedł zapis z kamer. Nagrały całe zdarzenie.Faktycznie: gdy do autobusu wsiadły kolejne osoby z dziećmi, pan Henryk rzucił marnym ,,dowcipem'': ,,wyjdą na spacer z dziećmi, a wsiadają w autobus i jadą'' - jednak było to powiedziane lekkim tonem i do siebie, cicho.Stojąca obok kobieta odpowiedziała, że niektórzy wracają od lekarza.Wtedy kierowca już z troską powiedział: ,,Kiedyś to dzieci tak nie chorowały. Byle coś zawieje i już. Ja po błocie latałem, zielone jabłka jadłem, wodę z kałuży piłem i zdrowy byłem''.Na to pasażerka odpowiedziała spokojnie, że kiedyś to było inne powietrze. No to pan Henryk dodał: ,,Chleb na ziemię spadł - podniosłem, podmuchałem i nic nie było. A teraz wiatr zadmucha i wszyscy chodzą chorzy''.Na tym rozmowa się zakończyła. Trwała sekundy. Ostatecznie państwo pożegnali się uprzejmym ,,do widzenia''. Przewoźnik nie uznał zachowania kierowcy za nieuprzejme. - Nikt nie został obrażony, nie było niegrzecznego tonu, nie ma mowy o tym, by kierowca zachował się jak drań - powiedział nam dyr. MZK Roman Maksymiak.Dodał, że skargi na kierowców są rzadkością, bo nie tylko wzrosła jakoś ich pracy, ale też sami pasażerowie rozumieją, jak ciężki i stresujący to zawód. Widać to choćby po ocenach, jakie co rok robi firma wśród klientów. Kultura kierowców w 2011 r. była jednym z najwyżej ocenionych wskaźników (przepytano 621 osób)! - Pan się dziwi? Każdy szanuje pracę. W firmie kolorowo nie jest, każdy o swoje się martwi. A sprowokować dać się łatwo - mówi jeden z kierowców z kilkunastoletnim stażem. Irytują go chamscy pasażerowie, którzy są przekonani, że kierowca to ich ,,sługa i szofer''. - I takie mają podejście jak do swojego parobka. Nie doceniają naszej pracy - mówi. Potwierdza to też pan Henryk, dodaje jednak, że ,,świadomość kamer dobrze działa na wszystkich''.Co na to pasażerowie? Narzekają. - Ale nie można mówić, że ,,wszyscy kierowcy są niekulturalni''. To są konkretni ludzie. Co mi przeszkadza? Ostre hamowanie, to, że czasami stają daleko od krawężników. Że nie opuszczają podłogi - wylicza Daria Nowaczyk.Robert Pawelczyk mówi o ,,wożeniu ludzi jak ziemniaki''. Jednak podkreśla, że zdarza się to coraz rzadziej. - Najbardziej dokucza mi tłok, ale to już nie wina gościa za kółkiem - dodaje pasażer.Maksymiak przypomina, że skargę może złożyć każdy. Prosi jednak, by robić to jak najszybciej, bo obraz z kamer jest przechowywany kilka dni. - Dzięki monitoringowi wyjaśniliśmy już wiele spornych sytuacji. Kamera nie kłamie - kończy dyr. Maksymiak.