Kodeks etyczny sobie, a nasi urzędnicy sobie...

Tak, tak. Magistrat ma swój kodeks etyczny. Dokument ma moc zarządzenia prezydenta. Czy jest obowiązujący? - Hm, jest pewnym drogowskazem, spisem zasad, którymi powinniśmy się kierować, które są pożądane - zaznacza sekretarz Jacek Jeremicz.Tylko czy da się kodeks traktować poważnie?Urzędniczka nr 1: - Każdy to podpisał, owszem, nie wiem, czy ktokolwiek czytał. Banały, piękne, nierealne. I nie sądzę, by wszystko było zgodne z kodeksem pracy.Urzędniczka nr 2: - Czytał pan to? Jest nawet preambuła! Przyjęto to i wymyślono, żeby było... No, nie wiem. Mądrze?A jak kodeks ma się do rzeczywistości? Oto kilka przykładów z ostatnich lat.* ,,Urzędnik nie angażuje się w działania, które mogą negatywnie wpłynąć na (...) wizerunek urzędu". W swoich działaniach kieruje się zasadami ,,praworządności, uczciwości i odpowiedzialności".Grudzień 2008 r. Ówczesny sekretarz Ryszard Kneć zostaje przyłapany na jeździe po alkoholu. Tłumaczy się, że pił lecytynę, ale sąd tego nie kupuje i skazuje go na 750 zł grzywny, zabiera mu też prawo jazdy. Sekretarz nie traci posady, nie spotykają go żadne konsekwencje służbowe.* „Urzędnik nie manifestuje publicznie swoich poglądów politycznych, nie angażuje się w działania, które mogą wpływać negatywnie na obiektywizm podejmowanych decyzji (...)".Wrzesień 2010 r. - prezydent Tadeusz Jędrzejczak ogłasza, że kandyduje w wyborach samorządowych. W jego honorowym komitecie wyborczym aktywnie działają: wiceprezydenci miasta, urzędnicy, dyrektorzy szkół - jego podwładni.Lipiec 2012 r. - szefem miejskiej firmy Gorzowski Rynek Hurtowy zostaje działacz SLD Mariusz Domaradzki. Za dnia jest prezesem, popołudniami rzecznikiem SLD.* „Urzędnik działa w zgodzie z obowiązującymi przepisami prawa (...), kieruje się zasadą przejrzystości i jawności postępowania".Luty 2011 r. - magistrat zwalnia z pracy szefową Miejskiego Centrum Kultury Ewę Hornik i potem przegrywa z nią proces w sądzie pracy. Urzędniczka dostaje 17 tys. zł.Luty 2013 r. - księgowa, która powiadomiła urząd (!) o nieprawidłowościach w MCK, zostaje zwolniona z pracy przez dyr. Dorotę Janczewską. I to pomimo tego, że kontrola potwierdza nieprawidłowości. Prezydent niedługo potem powołuje na dyrektorskie stanowisko – bez konkursu – prezenterkę radiową Sylwię Beech, a dotychczasowa, skłócona z załogą Janczewska... wraca – jak gdyby nigdy nic - do pracy w wydziale kultury.* „Urzędnik dokłada wszelkich starań, by prowadzone przez niego czynności były jawne, zrozumiałe (...), umożliwia obywatelom dostęp do informacji publicznych".Sierpień 2011 r. - magistrat odmawia pokazania wyników kontroli w wydziale kultury, która obnażyła wiele nieprawidłowości. Dokument został ujawniony dopiero po roku (!) na żądanie radnych, którzy przez ten czas nie mieli do niego wglądu.Marek Surmacz, radny PiS i szef komisji rewizyjnej: - Kodeks? Wspaniała sprawa. Jednak nam nie potrzeba kodeksów, tylko sprawnych, uczciwych urzędników. I w większości tacy właśnie są. Szkoda, że cała urzędnicza brać dostała lekcję, obserwując sprawę księgowej z MCK. Ta skromna kobieta zachowała się honorowo. A w ,,nagrodę" straciła pracę.Marcin Kurczyna, radny SLD, jest podobnego zdania. - Na tym przykładzie widać, że kodeks sobie, a życie sobie. Ale to dobrze, że jest spis zasad i norm...