Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarz upokorzył zgwałconą! Policja też się nie popisała…

A. Jasińska, M. Stańczyk
Młoda łodzianka została brutalnie zgwałcona. W szpitalu ginekologiczno-położniczym nie wykonano jej obdukcji i nie zrobiono testów na AIDS. Policja też się nie popisała.

Młoda łodzianka została brutalnie zgwałcona. W szpitalu ginekologiczno-położniczym nie wykonano jej obdukcji i nie zrobiono testów na AIDS. Policja też się nie popisała. Choć dziewczyna podała numer telefonu, z którego dzwonił do niej gwałciciel, funkcjonariusze przez dwa dni nie byli w stanie go namierzyć i aresztować. Sprawa trafiła już do prokuratury, a postępowaniu łódzkich policjantów zamierzają przyjrzeć się posłowie z Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji.

19-letnia Joanna szukała pracy. Chciała być kosmetyczką. Na jej ogłoszenie odpowiedział mężczyzna w średnim wieku. Przedstawił się jako właściciel salonu piękności. Zaproponował spotkanie w sprawie omówienia warunków zatrudnienia.

Joasia była wniebowzięta. Bezskutecznie próbowała się zatrudnić od dwóch miesięcy. We wtorek o godzinie 19 czekała w pobliżu Dworca Fabrycznego. Chwilę później zaparkował duży samochód z przyciemnionymi szybami. Kierowca w ciemnych okularach zapytał: "Pani Joanna?" Po czym wyskoczył z samochodu i siłą wciągnął dziewczynę do auta.

- Broniłam się, wzywałam pomocy, ale nikt nie zareagował. On wywiózł mnie do lasu pod Łodzią i brutalnie zgwałcił - mówi, szlochając, dziewczyna. Drobna, niska szatynka ma ogromną bliznę na szyi. To od duszenia przez oprawcę. Nie jest w stanie panować nad emocjami. Boi się, że gwałciciel ją dopadnie, bo przecież zna jej numer telefonu. Chłopak Joasi - Tomek - ostatkiem sił hamuje wzburzenie. Stara się podtrzymywać ukochaną na duchu, ale też zaczyna tracić nerwy.

Tuż po tym, jak oprawca zostawił ją na peryferiach miasta, dziewczyna zgłosiła się do I Komisariatu Policji w Łodzi. Została przesłuchana, podała też numer telefonu, z którego dzwonił do niej gwałciciel. Skierowano ją na badania do szpitala im. Rydygiera w Łodzi. Tam koszmar rozpoczął się na nowo. - Lekarz popatrzył na mnie i zapytał... czy nie mam w domu łazienki. Pytał, dlaczego mam takie brudne nogi - płacze dziewczyna. - Po krótkim badaniu wyszliśmy. Lekarz nie zrobił mi obdukcji.

Co na to dyrekcja szpitala? - W dzisiejszych czasach niekoniecznie trzeba zamazywać ślady gwałtu podczas mycia. Pacjentka musiała rzeczywiście być brudna, bo lekarz wpisał taką uwagę w kartę pacjentki. Zrobiliśmy to, co do nas należało. Badanie trwało całe 15 minut. Pobraliśmy materiał genetyczny - powiedziała Beata Bober, dyrektor szpitala im. Rydygiera. - Podczas badania pacjentka nie umiała sama przekazać informacji o tym, co się stało. Co do obdukcji, poszkodowana mogła jechać do Zakładu Medycyny Sądowej (odległego o 6 km - przyp. red.), a jeśli chce sobie zrobić testy na AIDS, może jechać do szpitala Biegańskiego (10 km dalej - przyp. red.)

Narzeczony zawiózł Joannę do prywatnego gabinetu ginekologicznego. Tym razem badanie trwało ponad dwie godziny. Pani doktor była pełna wyrozumiałości, zrobiła obdukcję, podała dziewczynie leki, wyjaśniła też, do kogo zwrócić się po pomoc. Nie pobrała żadnej opłaty.

Wczoraj Tomek i Joanna ponownie przyjechali do I komisariatu w centrum Łodzi. Chcieli dowiedzieć się, czy policja zatrzymała gwałciciela. Mieli też billingi z telefonu Joanny, jasno pokazujące, z jakiego numeru i o której gwałciciel do niej telefonował. Kazano im czekać ponad dwie godziny.

Krystyna Paszkiewicz--Kęsiak, komendant I Komisariatu Policji w Łodzi, odpowiada: - Nieprawda. Nie czekali tak długo. Kiedy ich zapraszaliśmy, mówili, że nie wejdą do budynku, bo czekają na dziennikarzy. Zaraz po zgwałceniu poszkodowana podała nam numer, z którego dzwonił domniemany sprawca. Podjęliśmy czynności zmierzające do ustalenia, kto jest w posiadaniu aparatu. Nie zaproponowaliśmy poszkodowanej pomocy psychologa, ale towarzyszący jej narzeczony był tak opiekuńczy, że uznaliśmy, iż nie ma takiej potrzeby. Od wczoraj sprawą zgwałcenia zajmuje się już prokuratura.

Podinsp. Magdalena Zielińska, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji, nie rozumie pretensji zgwałconej Joanny. - Proszę się nie dziwić, że nie zostali przyjęci od ręki. Jeśli nie byli umówieni na spotkanie w komendzie, to naturalne jest, że musieli poczekać - mówi.

Jerzy Dziewulski, były szef warszawskich antyterrorystów, aż się zaperza na te słowa. - Namierzanie numeru to kwestia niecałych dwóch godzin. Jeśli łódzcy policjanci biorą się do szukania gwałciciela po dwóch dniach, to ja im gratuluję. Mogą go już nie znaleźć. Ten bandyta mógł i pewnie już wyrzucił telefon.

Operatorzy telefonii komórkowej potwierdzają: - Wystarczy telefon od upoważnionego policjanta, by w ciągu kilku minut ustalić, kto jest właścicielem numeru i gdzie jest.

Sposobem potraktowania zgwałconej łodzianki w szpitalu i w komisariacie policji jest zszokowana Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet - Lekarz miał pretensje, że dziewczyna przyszła nieumyta?! To skandal. Nie może sobie pozwalać na tego typu komentarze, powinien ją zbadać i zabezpieczyć wszelkie możliwe dowody (krew, zadrapania itp.), aby mogły być wykorzystane w sprawie karnej - mówi Urszula Nowak.

Interwencję w sprawie zachowania łódzkiej policji zapowiadają też parlamentarzyści.- W głowie się nie mieści, że tak potraktowano ofiarę przestępstwa. Policja, czyli aparat państwa, nie wypełniła swoich podstawowych ustawowych obowiązków. To dowód na to, że policja wymaga pilnej reformy. Przyjrzymy się sprawie i poprosimy komendanta wojewódzkiego o wyjaśnienia - mówi poseł Marek Suski, zasiadający w Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji.

* * * * *

To po prostu karygodne

Z dr Aleksandrą Robachą rozmawia Joanna Leszczyńska

Pani zdaniem, lekarze, policja i prokuratorzy właściwie reagują, kiedy zgłasza się do nich ofiara gwałtu?

Niestety, w dalszym ciągu w Polsce nie ma systemowej pomocy dla ofiar przemocy seksualnej. Policja, lekarze, jak i wymiar sprawiedliwości nie potrafią pomagać ofiarom. Badanie lekarskie, trwające 15 minut, i wypuszczenie pacjentki bez obdukcji to karygodne. Tak samo jak uwagi do pacjentki, że się nie umyła.

Jakie są konsekwencje dla ofiary gwałtu?

Rośnie u niej poczucie winy. Najczęściej jest ono właśnie wzbudzane przez lekarzy i policjantów. Taka osoba słyszy często, że np. za późno się z kimś umówiła czy źle się ubrała i umalowała, czym sprowokowała gwałciciela.

Jak powinna wyglądać pomoc ofiarom gwałtu?

Była w Łodzi próba stworzenia w szpitalu im. Kopernika ośrodka, gdzie ofiary gwałtu otrzymywałyby fachową pomoc, ale okazało się, że nie ma na to pieniędzy. Taki ośrodek powinien być czynny 24 godziny na dobę. Mam nadzieję, że kiedy powstaną oddziały ratownictwa w szpitalach, znajdą się tam ludzie, którzy nie tylko będą się zajmowali urazami fizycznymi, ale będą też przyuczeni do udzielania pomocy zgwałconym. Liczę, że będą współpracować z psychologami i innymi służbami, będącymi w stanie pomóc ofiarom gwałtu.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lekarz upokorzył zgwałconą! Policja też się nie popisała… - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto