Łomżyńskie, i nie tylko, Pinokie.

Nie rozchodzi się o wielkie obietnice np: przysięgam, że już nie będę pił , obiecuję, że poszukam w końcu pracy itp, bo przeważnie jest to i tak krzywoprzysięstwo. Rzadko  zdarza się dotrzymanie słowa(:Rozchodzi mi się o codzienne niedotrzymywanie danej obietnicy.
Jeżeli ktoś zapowiada swoją wizytę, a ja marnuję cały dzień i czekam, żeby gościa przyjąć czym chata bogata i czekam niepotrzebnie, to jasna krew mnie zalewa. Ciasta popieczone, kawa zaparzona a gościa ani śladu ! Nawet nie raczy zadzwonić ! Dzisiaj oczekiwałam kuzyna, który obiecał, że ze względu na moją chorobę pomoże mężowi rozebrać foliowiec i skopać działkę . Figa z makiem , zapomniał, nie przyszedł! Działka skopana, ale wielkiego foliowca mąż sam nie zdemontuje. Temperatura znowu skoczyła mi w górę.
Nie lubię też, jak na MMkę zawita nowy forumowicz i obiecuje, że on tu już na stałe , bo mu się tematy spodobały i ciu ciu ciu kadzi jak ministrant w czasie mszy, a potem znika jak kamfora. Za każdym razem wierzę takim szczerozłotym, salamandrom, alkoholikom, Janom Strzałom itd.itd.itd. i potem pluję sobie w brodę. Nawet lokalny-patriota, margolcia, ewita, Wiki, Ptysiu i wielu, wielu innych robią mnie w balona. Pamiętacie obietnice Marka, Krystiana i Kasi?
W czasie choroby weszłam na listę zalogowanych na portalu .Ludzie, ile tam ludzi !!! Nie miałam nawet pojęcia, że jest nas (??!) tak dużo. Może to i lepiej, że zalogowali się i tylko po cichu czytają, a nie wskakują na jeden jedyny artykuł zahuczą, zaszumią, zainteresują swoimi komentarzami  i potem znikają jak sen złoty. Ci przyczajeni przynajmniej nie rzucają słów na wiatr.Jak ja nie lubię niesłownych ludzi !!!
Z politykami na czele.