Macho czy lebiega?

Od razu gadam, że nie mam nic przeciwko mężczyznom! Płeć równie dobra jak kobieca.
Jak jestem na MM to serce mi się raduje. Co jeden to chodzący ideał i tylko zazdrościć ich partnerkom.Myślę, że tacy są i w rzeczywistości, bo przez tych kilka wspólnych lat gdzieś by wylazło szydło z worka i się coś im się wypsnęło.Z Irkiem i magistrem to ja bym chyba długo jednak nie zdzierżyła, a z Mateją to na mur codziennie bym koty darła:)
No, ale fakt - swoje zalety mają. Wyłączam laptopa i: gdzie to chłopy???!
"Dookoła jeden z drugim jak nie nerwus, to histeryk,drobny cwaniak, skrzętna mrówa, niepoważne to, nieszczere.Jak bezwolne manekiny przestawiane i kopane,gęby pełne wazeliny, oczka stale rozbiegane.Bez godności, bez honoru, zakłamane swoje racjewykrzykuje taki w domu śmiesznym szeptem po kolacji,śmiesznym szeptem po kolacji, śmiesznym szeptem po kolacji..."
Ostatnie zauważone obrazki i kurcze, także osobiste pstryki doprowadziły mnie do ostatecznego wniosku, że to my kobiety jesteśmy macho i głową rodziny ! Mateja napisze, że mamy to, co same chcemy. To ja mu napiszę, że ja nie chciałam a mam!
Większość kobiet też nie chce mieć rozwydrzonego, starego bachora w domu. Feministki z nas żadne.Normalne żony i matki.
Zwykły katar kładzie takiego macho do łóżka,czegokolwiek się nie dotknie to spieprzy, a jak spróbować takiemu coś doradzić, to obraza na siedem fajerek! Właśnie wróciłam od koleżanki i po pokazówkach jej męża włączam laptopa, żeby ochłonąć. Na MM nie ma takich zarozumiałych samców Alfa. Prawie nie ma:). W rzeczywistości, gdzie się nie obrócę, to tylko wrzasnąć: Gdzie te chłopy !?