Marcin Soboń opowiada o swojej pasji

Co takiego jest w fotografii, że poświęcasz jej każdą wolną chwilę?
- Zdjęcia pozwalają mi zatrzymać i uwiecznić chwile i wydarzenia. Utrwalam również całą gamę uczuć i przeżyć. Na fotografiach widać, między wieloma innymi oczywiście, smutek, radość, pragnienie, oczekiwanie, złość, żal, miłość, zaniepokojenie. Pasjonuje mnie właśnie zatrzymywanie świata, jego ulotności i niepowtarzalności.
Patrzysz w wizjer, robisz pstryk i co ci wychodzi?
- Moim konikiem jest świat makro, przyroda, świat roślin i zwierząt, najdrobniejsze detale, nie widoczne zazwyczaj gołym okiem. W przyrodzie nie da się czegokolwiek przewidzieć lub zaprogramować. Nagrodą jest radość przebywania w bliskim kontakcie z naturą i szansa wykonania zdjęcia zwierzętom czy owadom w ich naturalnym środowisku. Bardzo lubię robić zdjęcia podczas spektakli teatralnych, gdzie głównym wyzwaniem dla fotografa jest ujęcie aktora, dynamiki, światła, zdjęcie musi wyrażać treści spektaklu.
Spoczniesz na laurach i fotografia będzie jedynie twoim hobby, czy nastawiasz się na podbój świata?
- Myślę sobie - ja wam jeszcze pokażę! Udowodnię, że mieszkając w Słupsku też można osiągnąć sukces. Marzy mi się idealne połączenie czyli realizacja jako artysta i jednocześnie możliwość zarabiania. Z marzeń mniejszych, chociaż być może zabawnie to brzmi, bo potrzebne są do tego olbrzymie pieniądze, których nie mam - chciałbym otworzyć własne studio fotograficzne. Z marzeń bardziej dalekosiężnych - spełnieniem ambicji byłoby oglądanie swoich prac w National Geographic.
ROZMAWIAŁA: Katarzyna Sowińska