Miasto: czas na remont

Jak dziś wygląda wyjazd z Gorzowa w kierunku Kostrzyna? Mniej więcej od wysokości cerkwi chodnik przypomina sito. Jest po prostu niebezpieczny (a nie zwyczajnie nierówny).Z kolei jezdnia: wąska, krzywa, bez kanalizacji deszczowej, więc po ulewach tworzą się tu wielkie kałuże. Gdy ich nie ma, widać, że jest tu kilka nawierzchni: kostka, asfalt, tochę łat, betonu, setki dziur.Torowisko tramwajowe? Też nie przynosi miastu chluby (a pasażerom tramwajów wygody): jest krzywe, podczas przejazdu trzesie tu niemiłosiernie. Ale nie da się go ominąć, bo prowadzi do zajezdni.Jednak do tej pory miasto o remoncie ul. Kostrzyńskiej, chodników i torowiska tylko mówiło. W zasadzie od lat 70. mieszkańcom pobliskich domów zakazywano remontów, bo ich budynki będą rozebrane pod dodatkową nitkę jezdni.Ale przez lata kończyło się tylko na słowach. Do zeszłego tygodnia. Miasto podpisało bowiem umowę z firmą Drosystem z Wrocławia, która zaprojektuje tę wielką inwestycję. Pracy jest wiele, więc fachowcy mają aż rok na wykonanie zadania.Mają oni zaprojektować: gruntowny remont istniejącej ul. Kostrzyńskiej (od cerkwi do ul. Dobrej), budowę nowej nitki na terenach pomiędzy torami kolejowymi a tramwajowymi, nowe torowisko dla tramwajów, nowe oświetlenie, nowe ścieżki rowerowe, chodniki, kanalizację deszczową, pętlę tramwajową, zieleń i na dokładkę wymyślić, jak zlikwidować wszystkie istniejące kolizje dotyczące sieci gazowej, wodociągowej, komunikacyjnej, energetycznej. Do ich zadania należy też wykonanie kosztorysu tej całej wielkiej inwestycji.Bo prawda jest taka, że kosztów remontu tego, co jest i budowy tego, co wymyślono, nikt dziś nie jest w stanie dokładnie określić!Najpierw władze miasta mówiły nawet o 100 mln zł. Potem pojawiła się kwota 60 mln zł. Która z nich jest bliżej faktycznych kosztów? Prezydent Tadeusz Jędrzejczak powiedział wczoraj wprost, że wycena nie jest znana. Wiadomo tylko, że na Kostrzyńską niemal 7 mln euro miasto wywalczyło sobie już z Unii Europejskiej (z tzw. Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych). Czyli na razie mamy - w przeliczeniu - około 28 mln złotych. Tylko ile będzie trzeba do tego dołożyć?Wyliczenie jest skomplikowane, ponieważ część inwestycji (elementy związane z przebudową torowisk, sieci trakcyjnej, przystanków, pętli dla tramwajów) ma być finansowana z innej puli: na przebudowę systemu komunikacji. Rozmowy w tej sprawie miasto toczy z Ministerstwem Infrastruktury Rozwoju. Ich wyniki będą znane być może już za kilka tygodni, a po ich zakończeniu łatwiej będzie oszacować same drogowe wydatki na dwukilometrowym odcinku nieszczęsnej Kostrzyńskiej.Państwo Czesława i Józef Świątkowie od nas dowiedzieli się o tym, jak wygląda terminarz. - Projekt za rok, latem 2015 r. przetarg i na jesień start robót? No cóż. Uwierzę, jak to wszystko zacznie się dziać. Tyle było już obietnic, zapewnień. Ale skoro miasto wydaje niemal 800 tys. zł na projekt, to znaczy, że chyba chce go wykonać? - zastanawia się J. Świątek, a obok, po nierównym torowisku pędzą tramwaje. Niemal ocierały się o płot domu.No właśnie. Domy! Z pierwszych koncepcji i opracowań wynikało, że pod budowę drugiej nitki ul. Kostrzyńskiej trzeba będzie zrównać z ziemią około 50 obiektów (domów, sklepików, komórek). Ta liczba nie musi być ostateczna, bo wszystko wyjaśni się za rok, po prezentacji projektu.Czekają na to m.in. państwo Świątkowie. Tak jak wszyscy właściciele nieruchomości wzdłuż torów tramwajowych liczą na „uczciwą wycenę" . Nie wiadomo na dziś, ile pochłoną wykupy. Wstępne szacunki mówiły, że magistrat wyda na ten cel nawet 10 mln zł.Remont Kostrzyńskiej ma się zakończyć w 2017 r.