MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Międzynarodowa gra o Opla

Joanna Heler, Sławomir Cichy
W tej chwili gliwicki Opel zatrudnia prawie trzy tysiące pracowników.
W tej chwili gliwicki Opel zatrudnia prawie trzy tysiące pracowników. fot. arc
Ostateczna decyzja o sprzedaży przez General Motors swych udziałów koncernowi Magna i Sbierbankowi, w gliwickiej fabryce Opla trafiła akurat na jeden z tzw. dni nieprodukcyjnych. Od początku roku było ich już ponad 80. Załoga pracuje po trzy dni w tygodniu, bo nie ma zamówień.

Ludzie z Opla zastanawia-ją się, co restrukturyzacja, którą zapowiedzieli nowi właściciele, będzie oznaczać dla gliwickiej fabryki. - W domu o niczym innym się teraz nie rozmawia, jak o sytuacji w firmie. Każdy z nas chce mieć godziwie za dobrą pracę zapłacone, z gwarancją zatrudnienia na dłużej. Ot, i cała filozofia %07- mówi Arkadiusz Malatyński, w gliwickim zakładzie pracujący od 10 lat.

Tymczasem najczarniejsze scenariusze to zwolnienia pracowników, ograniczenie produkcji, czy przeniesienie zakładu do Rosji. - Każda zmiana na górze rodzi obawy, z jaką to hiobową wieścią przyjdzie ta "nowa miotła" - przyznaje Mirosław Rzeźniczek z zakładowej Solidarności. - Nowi właściciele mówią o konieczności zwolnienia w europejskich fabrykach ok. 10 tys. ludzi, czyli co piątego zatrudnionego. I choć Gliwice są wszędzie przedstawiane jako jedna z tańszych, a przy tym najlepszych fabryk, niewykluczone że i do nas dojdą odpryski restrukturyzacji - podkreśla związkowiec.

No właśnie, bo choć eksperci rynku motoryzacyjnego zgodnie podkreślają, że nowoczesna gliwicka fabryka z ekonomicznego punktu widzenia powinna pozostać nietknięta, to gdy w grę wejdą interesy polityczne, wszystko może się zmienić. Ekonomista prof. Witold Orłowski uważa, że pozycja fabryki w Gliwicach jest mocna i szaleństwem byłaby likwidacja rentownego oddziału. - Polski rząd powinien jednak mieć w tej sprawie oczy dookoła głowy, tym bardziej, że olbrzymie wsparcie finansowe ze strony Niemiec w pewnym stopniu zobowiązuje nowych inwestorów do bardziej miękkiego traktowania zakładów niemieckich - twierdzi.

Przypomnijmy, że kancelrz Angela Merkel obiecała wsparcie finansowe, które trafi do "nowego Opla". Rząd Niemiec przeznaczył na to 1,5 mld euro, a władze federalne i krajowe obiecują nowej spółce poręczenie 3 mld euro. Polskie władze o losy zakładu zatrudniającego przecież 2,7 osób, niestety, tak dobrze nie zadbały. Już w czerwcu, kiedy pojawiły się informacje o możliwej sprzedaży Opla, bierność i zaniedbywanie obowiązków związanych z "ratowaniem gliwickiej fabryki" zarzucił rządowi Jarosław Kaczyński. Lider PiS powiedział, że rząd powinien interweniować w Niemczech i w rosyjskim banku, aby była gwarancja zatrudnienia dla pracowników w polskiej fabryce.

Premier Donald Tusk zapewnił, że w związku ze zmianami własnościowymi w koncernie Opla rząd podejmie wysiłki, by zakład w Gliwicach nie był zagrożony. Nie wskazał jednak kierunków, w jakich pójdzie wsparcie ze strony rządu.

Wczoraj, na pytania dziennikarzy o los fabryki w Gliwicach, wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak zareagował nerwowo. - O ile wiem, polski rząd nie jest inwestorem w General Motors, czy to w Europie, czy w Gliwicach. To jest prywatna spółka, proszę się zgłosić do zarządu General Motors w Gliwicach - powiedział w RMF FM.

Aby uciąć wszelkie spekulacje na temat gliwickiej fabryki, premier Donald Tusk zwołał w Sejmie konferencję prasową, na której powiedział, że z jego rozmów z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i premierem Rosji Władimirem Putinem wynika, że nie ma intencji zamykania fabryki Opla w Gliwicach.

Dla załogi polskiego zakładu to żadna informacja, bo nie zawiera konkretów. W sprawie przyszłości zakładu milczy też dyrekcja General Motors Manufacturing Poland. Zarówno teraz, jak i np. w sierpniu, koncern ogłosił, że przygotowuje się do wypuszczenia pod koniec roku astry czwartej generacji.

W samym zakładzie po zwolnieniu na przełomie roku około 500 pracowników kolejnych większych zwolnień nie było. Pracownikom czasowo zatrudnionym, w lipcu i sierpniu nie przedłużono już jednak umów. Co będzie dalej?

Wojciech Drzewiecki, ekspert z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, również dowodzi, że przenoszenie fabryki za wschodnią granicę byłoby bezsensowne.

- Przy relatywnie niskich kosztach produkcji nowy inwestor ma w Gliwicach jedną z najnowocześniejszych fabryk w Europie. Wkrótce zacznie powstawać tam jedyny w Europie model astry czwartej generacji. Plany nowego właściciela są bardzo ambitne, skoro chce opanować 20 proc. rosyjskiego rynku motoryzacyjnego. Moim zdaniem, powinien myśleć o uruchomieniu zupełnie nowej fabryki, ale nie na zgliszczach gliwickiej.

Zdaniem Drzewieckiego wprowadzenie astry IV powinno dać fabryce jakieś 3, 4 lata spokojnej działalności. Dlaczego? Bo tyle trwa przeciętne zainteresowanie danym modelem. W tym czasie zakład będzie mógł udowodnić nowemu właścicielowi opłacalność jego utrzymania.

- Zdrugiej strony w przyszłym roku Niemcy czekają wybory i obawiam się, by to właśnie tamtejsze zakłady zatrudniające 25 tys. osób nie zostały uratowane kosztem gliwickiego - dodaje Wojciech Drzewiecki.


10 000 pracowników ma zostać zwolnionych w europejskich zakładach GM


Drogi układ

GM sprzeda 55 proc. udziałów jednemu z największych na świecie producentowi części zamiennych dla motoryzacji, kanadyjskiej firmie Magna, oraz rosyjskiemu Sbierbankowi.

Obaj udziałowcy przejmą po 27,5 proc. udziałów, General Motors zatrzyma dla siebie 35 proc., a pozostałe 10 proc. trafi w ręce pracowników. Taki scenariusz od początku miał poparcie rządu federalnego Niemiec, krajów związkowych, związków zawodowych niemieckiego Opla i załogi 4 fabryk. Kancelrz Angela Merkel obiecała wsparcie finansowe, które trafi do "nowego Opla". Rząd Niemiec przeznaczył na to 1,5 mld euro, a władze federalne i krajowe obiecują nowej spółce poręczenie 3 mld euro. Nic nie dzieje się za darmo. Magna zapowiedziała, że żadna z czterech niemieckich fabryk Opla nie zostanie zamknięta, choć nieoficjalnie wiadomo, że zostanie zlikwidowanych 10 tys. miejsc pracy w całej Europie. Portal Motofakty cytuje wypowiedź wiceprezesa GM Johna Smitha, według którego koncepcja nowego inwestora przewiduje zamknięcie fabryki Opla w Antwerpii w Belgii i przeniesienie produkcji z Sara%07gossy w Hiszpanii do zakładu w Eisenach w Turyngii. Smith miał wyrazić nadzieję, że nowi inwestorzy utrzymają zakłady Vauxhall w Luton i Ellesmere Port w Wielkiej Brytanii.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto