Miejska komunikacja na skraju przepaści

Czwartkowa sesja Rady Miasta w Ostrowcu będzie tematycznie poświęcona sprawom komunikacji publicznej. Nie jest tajemnicą, że MPK, od lat znajdujące się w bardzo trudnej sytuacji, w tej chwili właściwie stoi nad przepaścią. Prezydent przekonuje, że jeśli w spółce nie zajdą istotne zmiany, za kilka miesięcy może się okazać, że jej istnienie jest bezcelowe.
- Są trzy elementy wyjścia z impasu- mówi.- Po pierwsze podwyżka cen biletów i podjęcie decyzji o dalszym funkcjonowaniu spółki na walnym zgromadzeniu. Drugie to skończenie z chorymi układami w zakładowym układzie zbiorowym pracy, przez który godzina pracy kierowcy w Boże Ciało kosztuje 50 złotych. Trzeci element to dokapitalizowanie spółki, ale dopiero wtedy, gdy te sprawy zostaną załatwione.
BĘDĄ PODWYŻKI
Jedna z uchwał, nad którą debatować będą radni, dotyczy podwyżki cen biletów. Według projektu, cena biletu jednorazowego normalnego ma wzrosnąć z 2,00 zł do 2,40 zł, a ulgowego samorządowego z 1,40 zł do 1,70 zł.
Zamiast dotychczasowych biletów, jednorazowych, które można kupować u kierowcy, planuje się wprowadzenie biletu czasowego 30- minutowego, w cenie 2,80! Bilet 24- godzinny ma kosztować nie 5, a 6 złotych. Wprowadzone na zostać prawo do bezpłatnego przejazdu dla honorowych krwiodawców, którzy oddali co najmniej 18 litrów krwi.
- Wszystko byłoby dobrze, gdyby to „grało" z kursowaniem autobusów. Zagłosowałbym za tą podwyżką, ale co ludzie powiedzą?- mówi radny Włodzimierz Sajda.- Nie można tylko podwyższać cen, nie dając nic z zamian. Chciałbym mieć zapewnienie, że spółka wyjdzie na prostą i poprawią się warunki ekonomiczne.
- Ceny nie były podwyższane od 2000 roku, a dodatkowo w tym roku VAT na bilety poszedł w górę- odpowiada Magdalena Kołeczek, prezes MPK.- W tym momencie na zmianie VAT co miesiąc tracimy 6,5 tysiąca złotych.
KOMUNIKACJA WYŁĄCZNIE MIEJSKA
Oczywiście podwyżka cen za przejazdy to nie wszystko, właściwie dopiero początek góry problemów, z jakimi boryka się MPK. Powołana na stanowisko w styczniu tego roku prezes Kołeczek zaznacza, że pracuje nad zmianami w systemie komunikacyjnym, które przede wszystkim dotkną gminy powiatu ostrowieckiego. Większość kursujących tam linii jest nierentowna i przyniosła w ubiegłym roku straty w wysokości 450 tysięcy złotych.
- Zawarliśmy w tym roku tymczasowe porozumienia z gminami na refundację biletów na 2 i 3 miesiące, dzięki czemu za pięć pierwszych miesięcy nie ma takiej straty- mówi Magdalen Kołeczek.- W kwietniu wyeliminowaliśmy kursy nierentowne, które tylko nabijały kilometry, bez pasażerów. Wystąpiłam już z propozycją kolejnych zmian, ale Kunów negatywnie zaopiniował rozkład jazdy, a Bodzechów do dzisiaj nie udzielił odpowiedzi. Niestety gminom ościennym nie zależy na ich mieszkańcach. Jak to inaczej ocenić, skoro Ostrowiec ma system dopłat do biletów i jest w stanie znaleźć co roku 5-6 mln złotych, a gminy mają problem z podpisaniem umowy na 2-4 tysiące miesięcznie?
Może zdarzyć się tak, że za kilka tygodni autobusy przestaną jeździć na trasach poza Ostrowcem. Pytał o to m.in. radny Henryk Rożnowski.

Nie powinny nas interesować Sudół, Bodzechów czy Ćmielów- odpowiada Jarosław Wilczyński.- Co mieszkańcy mają swoich wójtów czy burmistrzów i to oni są odpowiedzialni za organizację transportu na terenie gminy. My musimy „dociąć" spółkę do potrzeb Ostrowca, zagęścić trasy tak, by nasi mieszkańcy mieli jak najlepszą ofertę. Dzisiaj ani w mieście ani na wsi ludzie nie są zadowoleni z tego, jak wygląda komunikacja.
Prezydent przyznał na posiedzeniach komisji, że jednym z pomysłów na ratowanie spółki była jej prywatyzacja. Dziś jest to jednak pomysł nierealny, gdyż MPK nie posiada żadnego majątku i generuje straty, a w takiej sytuacji trudno byłoby znaleźć inwestora.
POROZUMIENIE JEST KONIECZNE
Jedynym ratunkiem jest więc unormowanie spraw wewnątrz spółki, co proste nie będzie. Magdalena Kołeczek mówi wprost o historycznym wręcz systemie wynagrodzeń i braku porozumienia ze związkami zawodowymi.
- Nie jesteśmy dziś w stanie kupić ani jednego autobusu- mówi prezes.- Dlatego albo już teraz nastąpią jakieś działania, albo spółki w ogóle nie będzie. Cały czas prowadzę dialog z załogą, ale zmiana mentalności pracowników jest trudna. Będziemy rozmawiali do skutku aż zrozumieją, że my już nie mamy wyjścia.
Pewne kompromisy już zostały osiągnięte. W MPK jest grupa kierowców nabywających prawo do wcześniejszych emerytur. 180- osobowa załoga zgodziła się też na wstrzymanie wypłaty nagród jubileuszowych do połowy roku (250 tysięcy złotych rocznie). Zmniejszono też zakładowy fundusz socjalny do 20 procent.
- Chciałbym, aby załoga zrozumiała, że chcemy dla niej dobrze- mówi Jarosław Wilczyński.- To przedsiębiorstwo przecież nie musi istnieć, świadczyć tych usług i muszą sobie zdać z tego sprawę. Ludzie chcą jeździć punktualnie, często, regularnie i w czystych autobusach, a kto ich będzie wiózł, to ich nie obchodzi. Uważam, że to ostatnia szansa dla MPK, dlatego cała załoga musi dać coś z siebie. Są setki przykładów zamrażania albo zmniejszania sobie wynagrodzenia, żeby ratować zakład. Tymczasem do mnie, kiedy chciałem rozmawiać o konkretnych rozwiązaniach, związkowcy przyszli z pytaniem o podwyżki. Ich roszczeniowość i brak zrozumienia są przerażające.
To dopiero początek debaty na temat transportu publicznego w Ostrowcu. Rodzą się kolejne pomysły- m.in. obniżenia pensji członków Rady Nadzorczej MPK, co z pewnością zostałoby przyjęte pozytywnie przez załogę. Pasażerowie jednak muszą jeszcze poczekać na widoczne zmiany w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa, a od września przygotować się na podwyżki cen biletów. Bo wszystko wskazuje na to, że radni je zatwierdzą.