Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miejskie autobusy w Dębicy pod lupą prezesa Urzędu Zamówień Publicznych

Sławek Oskarbski
Sławek Oskarbski
PAULINA SROKA
Z kontroli przeprowadzonej przez Urząd Zamówień Publicznych wynika, że przetarg na autobusy dla Miejskiej Komunikacji Samochodowej preferował jednego dostawcę.

– To kompletna bzdura – zapewnia prezes MKS.W ub.r. na ulice wyjechało w żółto-zielonych barwach MKS dziesięć nowych autobusów. Dostarczyła je firma SOR Poland Sp. z o.o. Była jedynym dostawcą, który wziął udział w przetargu. To wzbudziło podejrzenia, że warunki konkursu zostały ustawione specjalnie pod późniejszego zwycięzcę.Solaris nie wystartowałSprawę zbadał Urząd Zamówień Publicznych. Został zaalarmowany przez firmę, która do przetargu nie przystąpiła, bo jej autobusy nie spełniały wymagań zamawiającego. Według UZP, MKS w Dębicy naruszyła zapisy ustawy „Prawo zamówień publicznych". Miało o tym świadczyć chociażby ustalenie przez zamawiającego długości autobusu w przedziale 8,5 do 9,7 m, pojemności silnika od 5,7 do 6,7 dm sześc. W połączeniu z krótkim terminem dostawy (od 1,5 do 4 miesięcy), miało to ograniczyć krąg potencjalnych dostawców do SOR Poland.- Od początku uważaliśmy ten zarzut za kompletną bzdurę – denerwuje się Piotr Chęciek, prezes MKS Dębica. – Już w momencie ustalania specyfikacji warunków zamówienia sprawdziliśmy, że nasze kryteria spełniają autobusy przynajmniej trzech różnych producentów. Wśród nich m.in. Solaris, który przesłał pismo, że ma w ofercie autobus spełniający nasze wymagania, ale nie weźmie udziału w przetargu, bo ma zbyt dużo zamówień.UZP nie spodobał się też zapis, że MKS zażądała od oferentów wykazaniem się przynajmniej jedną dostawą na rynek UE przynajmniej 10 sztuk autobusów niskopodłogowych.Czekają na pieniądzePostawione po zakończeniu kontroli zarzuty prezesa UZP nie spodobały się szefowi MKS. – Złożyliśmy odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej – wyjaśnia Chęciek.KIO przyznała w większości rację dębickiej MKS. Z UZP była zgodna tylko w jednym: zamawiający źle zrobił, żądając wykazania się dostawą tylko na rynki państw UE. – Być może posunęliśmy się za daleko. Może gdzieś na świecie istniał producent, który chciałby sprzedać nam autobusy, a nigdy wcześniej nie sprzedał nic do Unii i my takim zapisem ograniczyliśmy mu możliwości. Jednak nikt taki do nas się nie zgłosił, nikt nie zapytał, czy może np. wykazać się dostawą na rynek chiński, brazylijski albo ukraiński. Gdybyśmy takie zapytanie otrzymali, to pewnie rozważylibyśmy, czy nie dopuścić tej firmy do przetargu.Na kupno autobusów firmie przyznano dotację unijną. Kiedy wiadomość o tym, że przetargiem zajął się UZP, dotarła do urzędu marszałkowskiego, przedsiębiorstwu wstrzymano wypłatę części pieniędzy. - Chodzi o milion złotych. Dla nas to bardzo dużo. Żeby zapłacić dostawcy za autobusy, musieliśmy zaciągnąć nieplanowany wcześniej kredyt, a to są niepotrzebne koszty. Teraz, kiedy mamy już opinię KIO, zwrócimy się do marszałka o wypłatę wstrzymanej dotacji – mówi Chęciek.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto