Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młody bohater. Uratował życie swojej mamie

Redakcja MM
Redakcja MM
Hubert (z lewej) uratował swojej mamie życie. W krytycznym momencie, gdy pani Sylwia zapadła w hipoglikemię, zadzwonił po pomoc.
Hubert (z lewej) uratował swojej mamie życie. W krytycznym momencie, gdy pani Sylwia zapadła w hipoglikemię, zadzwonił po pomoc. Mariusz Kapała
Gdyby nie decyzja 13-letniego Huberta, który pobiegł po pomoc do sąsiadów, nie wiadomo co stałoby się z jego mamą. Kobieta, chora na cukrzycę, wpadła w śpiączkę hipoglikemiczną. Pogotowie błyskawicznie przyleciało helikopterem.

Nie wiem co się ze mną działo, pamiętam tylko, że poczułam się słabo, usiadłam na ławce w korytarzu i dalej... nic - opowiada Sylwia Urbańska z Nietkowic. - A po jakimś czasie, nawet nie wiem jakim, zaczęli mi majaczyć przed oczyma ludzie w czerwonych kombinezonach. Potem się dowiedziałam, że to lekarz i ratownicy medyczni z pogotowia lotniczego.Jednak nie byłoby ludzi w czerwonych kombinezonach, gdyby nie syn, 13-letni Hubert, który - rzec można - wszystko to zorganizował. W każdym razie podjął pierwszy, najważniejszy krok.- Jak wróciłem z chlebem ze sklepu to mama zemdlała, oparła się na ławce i o, tak, przechyliła się - pokazuje chłopiec. Młodszy z synów, sześcioletni Mieszko, próbował mamę dobudzić. Chłopcy nie mieli pojęcia, że ich matkę złapało tzw. niedocukrzenie, które natychmiast przeszło w stan śpiączki hipoglikemicznej. Pani Sylwia choruje na cukrzycę insulinozależną (jest na zastrzykach insuliny). Miała zdecydowanie za mało cukru we krwi. Na szczęście starszy syn nie stracił głowy. Złapał komórkę mamy. - Zadzwoniłem do taty, a tata kazał biec po sąsiada - opowiada Hubert.Sąsiedzi, Renata i Ireneusz Gołębiewscy podzielili się zadaniami. On starał się pomagać pani Sylwii, ona zaczęła wydzwaniać na pogotowie. Jednak w Nietkowicach jest tak słaby sygnał, że komórka nie łączyła. Wtedy sąsiadka pobiegła do pobliskiego sklepu Ireny Szpak, skąd z telefonu stacjonarnego zadzwoniła na pogotowie w Sulechowie.- Zadzwoniła do nas chyba sklepowa i opisała sytuację, że 35-letnia kobieta chora na cukrzycę jest nieprzytomna - relacjonuje pani Dorota, dyspozytorka pogotowia. Na podstawie opisu stanu chorej dyspozytorka uznała, iż sulechowska karetka nie zdąży dotrzeć do Nietkowic. - Podjęłam decyzję o powiadomieniu helikoptera.- Helikopter ratunkowy był u nas błyskawicznie, wystarczyło sześć minut! Tego dowiedziałam się już później - opowiada pani Sylwia. - Od razu dostałam zastrzyk z glukozy. Potem, gdy okazało się, że mam bardzo słaby puls, lekarz dał jeszcze coś na podniesienie pulsu. W sumie, po konsultacji z lekarzem, uznaliśmy, że mogę zostać w domu. Najgorsze już przeszło...Mama nie może się nachwalić Huberta. Nie tylko ruszył całą machinę pomocy, ale gdy już dotarło pogotowie, cały czas był na miejscu, pomagał. Przytomnie dostarczył dowód osobisty pani Sylwii, szybko zorganizował dla niej szklankę wody z cukrem...- Lekarz powiedział, że miałam jeszcze ze 20 minut życia... - ciągnie S. Urbańska.Już nazajutrz Hubert został doceniony w swojej szkole. Dostał dyplom od grona nauczycielskiego "za odwagę i rozwagę". Podpisali się na nim wszyscy pedagodzy. Wszyscy we wsi bowiem wiedzieli, że coś się stało u Urbańskich. Nie co dzień wielki helikopter ląduje na polu za domem.- Mnie Hubert też kiedyś pomógł - podpowiada Grażyna Spieler, mama pani Sylwii, mieszkająca w Czerwieńsku. W tej chwili bowiem 35-latka z synami przebywa w domu rodziców. - Jestem po wypadku i po udarze, i sama miałam taką sytuację, że nagle w mieszkaniu w zasłabłam. Wówczas Hubert zadzwonił do syna. To bardzo dzielny chłopiec.- Trzeba pomóc tej kobiecie z Nietkowic, przecież o mało co nie zeszła z tego świata - uważa Bożena Graczyk, pielęgniarka z zielonogórskiej przychodni Medkol, w której jest zarejestrowana pani Sylwia. - U niej występują niespodziewane skoki poziomu cukru w organizmie. Nie jest w stanie przewidzieć co się może stać. Najlepszym rozwiązaniem byłaby pompa insulinowa, która sama dawkuje insulinę w miarę potrzeb. Tyle, że to jest bardzo drogie urządzenie, kosztuje od 5 do 15 tys. zł.- Przykro mi, ale fundusz nie refunduje pomp insulinowych osobom powyżej 26. roku życia - powiedziała nam Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka zielonogórskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Wygląda na to, że rodzina sama musi się złożyć. Chyba, że znajdą się życzliwi ludzie.- Boję się, że jeśli zdarzy się znów coś podobnego, a nikogo przy mnie nie będzie, że może to być koniec - przekazuje S. Urbańska. - Ja po prostu nie czuję tych spadków cukru. Dzieje się tak jak ostatnio, nagle. Tymczasem mąż jest długo w pracy, dzieci w szkole, mieszkamy sami.- Nie zalecałabym tak "od ręki" pompy insulinowej - mówi lek. diabetolog Janina Grzywacz. - Nie dość, że kosztuje, to trzeba jeszcze liczyć ok. 300 zł miesięcznie na oprzyrządowanie i użytkowanie pompy. Zalecałabym raczej samokontrolę i edukację.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto