Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mysi wolontariat

dziuńka
dziuńka
Więcej bywa w zwierzętach tak zwanych ludzkich odruchów niż w samych ludziach.

Swojego - nie swojego kocura uczę dobrej łomżyńskiej kindersztuby, ale ze śląskim kotem topornie mi to idzie:) Kot albo udaje głuchego, albo głupawego, chociaż wiem, że cwany z niego inteligent. Pioruńsko szybko nauczył się otwierać wszystkie drzwi skacząc na klamki i już nie miałczy o wyjście na ogród. Rządzi się w moim domu jak szara mysz! W przeciwieństwie do białej myszy. Dzisiaj narobił mi rabanu w przedsionku. Tłukł moimi kapciami i przewracał je po kątach. Pomyślałam, że to z zemsty za to, że nie dałam mu jednego sznycla z naszego obiadu. Chciałam zarazie zabrać kapeć i rozdarłam się na całe gardło.
W kapciu coś się ruszało! Na mój wrzask przybiegł mąż i syn. Syn odważniejszy to wsadził rękę i wyciągnął z buta młodego wróbla. Teraz na całe gardło zaczął drzeć się kocur i żądać oddania jego zdobyczy. Zrobił się cyrk na kółkach. Syn wróbla trzyma w ręku, ja krzyczę, żeby wsadził go do jakiegoś gniazda pod dachem, mąż się mądrzy, sierściuch skacze prawie na głowę syna i chce zabrać ptaka, nic tylko dom wariatów! Na dodatek obiad stygnie. Po krótkiej chwili syna skusił zapach sznycli i wsadził tymczasowo wróbla do klatki myszy. Dla wróblowego oczywiście bezpieczeństwa..Obiad stygł dalej, bo my przed klatką przecieraliśmy oczy ze zdziwienia. Mysz najpierw oczyściła piórka ptaszka, umyła językiem okolice szyi i pozwoliła na podjadanie z jej miseczek.

Zadzwoniłam do przyjaciółki z meldunkiem, a ta od razu; a kręcisz ten wolontariat chociaż? A gdzie tam! Bieg po aparat, ale biały wolontariusz już skończył główne zabiegi pielęgnacyjne.Widząc, że ptak jest pod dobrą opieką usiedliśmy do zjedzenia ostygłego obiadu. Przeszkadzał nam tylko kłótliwy jazgot obrażonego kota. Po posiłku syn najpierw posadził ptasią niedorajdę na japońskiej wierzbie, ale kot szybko zaczął się wspinać i  żądać zwrotu trofeum. W nosie miał, że nad maluchem krążyło stado wróbli.
Moi panowie doszli do wniosku, że trzeba wróbla jednak posadzić blisko gniazda i zaczęli udawać taterników. W końcu ptasi łamaga trafił w odpowiednie miejsce i otoczyły go stare wróble. Kocur pienił się ze złości, wpadł do domu i namiałczał coś białej myszy, ale ta pokazała mu tylko tyłek. Taka mała, a potrafiła pokazać serce ptakowi w potrzebie.
Może dlatego, że to płeć żeńska?:)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto