Nie ucichły jeszcze echa efektownej wygranej nad KSM Krosno, a KMŻ Lublin już musi zapomnieć o tym triumfie i szykować się do pierwszego spotkania półfinałowego ze Speedwayem Miszkolc.
W spotkaniu z Krosnem wystąpił kontuzjowany niedawno Tomasz Piszcz (zębatki motocykla rozerwały mu palec). Pojechał znakomicie zdobywając jedenaście oczek. Niestety, Piszcza zabraknie w starciu z Miszkolcem. – Jest to praktycznie pewne. Tomek będzie wtedy w Anglii. Już od dawna miał tam zarezerwowany ważny turniej. Wiedzieliśmy o tym i dlatego chcieliśmy jechać pierwszy mecz półfinałowy na własnym stadionie. Piszcz zdecydowanie bardziej pomoże nam na wyjeździe – tłumaczy Dariusz Sprawka, dyrektor KMŻ. – Całe szczęście, że zakładany przez nas scenariusz się spełnił – dodaje.
Nie wiadomo jeszcze, kto miałby zastąpić Piszcza. Kwestia ta wyjaśni się zapewne kilka dni przed meczem. Klub rozmawia obecnie z kilkoma żużlowcami.
Lublinianie bardzo ostrożnie podchodzą do tematu zatrudnienia obcokrajowców. – Nie można na nich budować kręgosłupa drużyny. Przekonaliśmy się już, że starty w ligach angielskiej czy szwedzkiej nie przekładają się na ligę polską. Często zawodnicy, którzy tam w meczu zdobywają komplet oczek, u nas ciułają w każdym biegu punkt po punkcie – przekonuje Sprawka. – Nie mówię, że nie sięgniemy po obcokrajowców. Ale zanim to zrobimy, na pewno głęboko się zastanowimy – zastrzega.
Klub szuka wobec tego innych rozwiązań, rozglądając się choćby za krajowymi zawodnikami, tak seniorami, jak i juniorami. Ci drudzy bowiem, znajdujący się w obecnej kadrze KMŻ, prezentują się wyjątkowo słabo. – Nasi młodzi zawodnicy jeżdżą na wyjazdach mizernie. Gdyby nie regulamin, czasem zastanawiałbym się, czy brać ich w ogóle na mecze – kręci głową dyrektor.
Speedway wydaje się być dobrym rywalem dla lublinian. Lepszym niż Kolejarz Opole, którego Węgrzy zostawili w pokonanym polu. W sezonie regularnym KMŻ w dwumeczu był gorszy od opolan. – Niekoniecznie byłoby tak i teraz. Mamy inny czas, inne miejsce, inną stawkę spotkania – tłumaczy Karol Baran, znajdujący się ostatnio w najlepszej formie ze wszystkich lubelskich żużlowców.
W fazie zasadniczej KMŻ i Speedway podzieliły się zwycięstwami. Zarówno w Lublinie, jak i Miszkolcu wygrały miejscowe zespoły. Mimo że nasi żużlowcy odnieśli triumf w efektowniejszym stylu (63:29), nie należy zakładać, że tym razem z łatwością będą górą w dwumeczu. Po pierwsze dlatego, że u siebie pojadą osłabieni brakiem Piszcza. Po drugie, pokazywali już w tym sezonie nieporadność na węgierskim torze, przegrywając 37:55. Obiekt ich rywali stanowił zresztą nie lada wyzwanie dla innych ekip. Strasznie męczył się na nim choćby Orzeł Łódź, wygrywając tylko 46:44.
– Kluczową sprawą będzie to, jak kto odrobił pracę domową i na ile drużyny poznały tory swoich rywali. My jeżdżąc w Krośnie pokazaliśmy, że potrafimy wyciągać wnioski. Nikt nie ukrywał, że tamten tor wyjątkowo nam nie leży, ale potrafiliśmy się na nim odnaleźć – cieszy się Sprawka.
– W Miszkolcu zaszło trochę zmian, ale nie patrzymy na nie. Interesuje nas jedynie forma naszych żużlowców. Już w pierwszym spotkaniu musimy postawić Węgrom wysoko poprzeczkę – kończy dyrektor KMŻ.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?