Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nagle konie zaczęły biec w kierunku wschodzącego słońca

Redakcja
"Konie, dumne konie w blasku wstającego dnia. Czułe i szalone - czemu was uwielbiam tak?"

Konie to obok psów i kotów najwierniejsi przyjaciele człowieka. Udomowione zostały ponad pięć tysięcy lat temu na Kazachskich stepach. Piękne, inteligentne stworzenia. Kiedyś wolne, dzikie...
Bardzo dawno temu, bywając na wakacjach u wujka, zawsze opiekowałem się tymi stworzeniami. Kuba był młodszym koniem, a z racji tego i wielkim rozrabiaką. Potrafił jednym kopnięciem otworzyć wrota stajni i wymknąć się poza teren gospodarstwa. Obserwując wujka biegającego po łąkach za koniem tarzaliśmy się z kuzynką ze śmiechu po trawie. Wyglądał niczym Pawlak z filmu "Sami swoi". Kuba - biegając - był w swoim żywiole. Uwielbiał biegać i... psocić. Czasami, gdy go czyściłem, odwracał się i delikatnie zębami chwytał mnie za włosy. Często zakradał się do worków z owsem i tylko sobie wiadomym sposobem rozwiązywał je i pałaszował przysmak.
Drugi koń był koniem troszkę starszym. Był spokojny i bez sprzeciwu wykonywał wszystkie polecenia. Jednym z jego zadań było dostarczanie do mleczarni mleka. Gdy kolej zwózki mleka przychodziła na wujka, zaprzęgał konia i objeżdżał całą wioskę, zabierając od każdego gospodarza kany z mlekiem. Wioska, która leży na skraju Borów Tucholskich, jest wioską bardzo rozległą. Taka zwózka mleka trwała od rana do późnego popołudnia. Oczywiście podczas wakacji była to moja fucha. Pierwszy raz trochę się bałem, ale okazało się, że to nic trudnego... Koń był tak wyuczony, że praktycznie nic nie musiałem robić. Sam jechał, zatrzymując się przed każdym gospodarstwem, bez żadnych poleceń. Gdy załadowano mi kany z mlekiem, mówiłem tylko "wio" i jechał pod następny dom... Gdy wszystko zebraliśmy jechaliśmy do oddalonego o 5 km miasteczka. Tam zatrzymywał się w kolejce przed mleczarnią... Po rozładowaniu mleka jechaliśmy do domu i tu zawsze trzeba było dać mu marchewkę. Tak był nauczony... Nie ma już koni, nie ma już wujka. Kuzynka od lat mieszka w Berlinie. Zostały tylko wspomnienia.
Dlaczego o tym piszę? Wczoraj, jeszcze przed wschodem słońca, wraz z kolegą udaliśmy się na gorzowskie rozlewiska. Celem wyprawy były właśnie konie. Kolega chciał je fotografować, a przy okazji i ja się załapałem. Podczas obserwacji zauważyliśmy w pewnym momencie dziwne zachowanie zwierząt. Wszystko przebiegało normalnie do czasu, gdy zza horyzontu zaczęło wynurzać się słońce. W tym właśnie momencie większość koni zaczęła biec w kierunku słońca. Po jakieś chwili zatrzymały się i zastygły w bezruchu, patrząc prosto w słońce. Trwało to może 5 minut, po czym z powrotem zaczęły biegać po łące. Wyglądało to, jakby podziwiały wschód słońca... Pomyślałem wtedy o "mądrości" tych zwierząt i przypomniały mi się koniki wujka.
Zamieszczam dla Was kilka fotek z tej wyprawy.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto