Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele z Włosienia: "Stanisław Głowacz szkodzi naszej szkole"

Janusz Pawul
- Zarzuty  nauczycieli szkoły z Włosienia to bzdury - mówi radny  Stanisław Głowacz  fot. janusz pawul
- Zarzuty nauczycieli szkoły z Włosienia to bzdury - mówi radny Stanisław Głowacz fot. janusz pawul
W radzie powiatu lubańskiego wybuchł skandal. Rada pedagogiczna Zespołu Szkół Gimnazjalnych i Ponadgimnazjalnych z Włosienia napisała skargę do przewodniczącej i starosty.

W radzie powiatu lubańskiego wybuchł skandal. Rada pedagogiczna Zespołu Szkół Gimnazjalnych i Ponadgimnazjalnych z Włosienia napisała skargę do przewodniczącej i starosty. Nauczyciele w swoim liście, pod którym, jak zapewnia dyrektor Edward Niski, podpisało się 95 proc. rady pedagogicznej (wszyscy obecni podczas jej ostatniego posiedzenia), skarżą się na radnego Stanisław Głowacza.

Samorządowiec od początku istnienia powiatu jest przedstawicielem lokalnej społeczności w radzie powiatu, przez blisko czterdzieści lat był nauczycielem szkoły, a także jej wieloletnim dyrektorem. Teraz jednak pedagodzy zarzucają mu działanie na szkodę placówki, a nawet chęć doprowadzenia do jej likwidacji.
- Od początku obecnej kadencji rady powiatu przyjął sobie za cel likwidację szkoły - zarzucają nauczyciele radnemu.

Uważają, że dowodem na to jest jego publiczne wystąpienie na sesji Rady Gminy Platerówka, gdzie w obecności radnych gminy mówił o planach likwidacji placówki, o których nikt - poza nim - nie mówi.
- Pan Głowacz w swoich działaniach w stosunku do naszej szkoły kieruje się niezrozumiałą dla nas awersją. Czym ona jest spowodowana? Tego nie wiemy. Czyżby publiczne pomówienia i kłamstwa były zemstą za to, że jako emeryt nie został zatrudniony - sugerują nauczyciele.

Dyrektor Edward Niski przyznaje, że nie może pojąć, skąd tyle zaciekłości w działaniach radnego Głowacza, który na szkołę nasyła ciągłe kontrole. - Zamiast nam pomóc, przeszkadza - mówi dyrektor i podaje przykład projektu złożonego przez ZSGiP do funduszy pomocowych UE. Za unijne pieniądze została wybudowana i wyposażona hala do przeprowadzania egzaminów zawodowych.
- To jednak naszego radnego nie ucieszyło. Znalazł natomiast drobiazg - gruz, który w trakcie budowy składowaliśmy za bramą - opowiada szef szkoły.

I zaczęła się awantura, że szkoła zanieczyszcza środowisko. Zaczęły się kontrole, pisma, złośliwości. A potem kolejne zarzuty, np. że trawa na szkolnym boisku przez wakacje nie jest wykaszana. W końcu miarka się przebrała. Dlatego powstała skarga, którą rada pedagogiczna zdecydowała się przesłać do przewodniczącej rady powiatu.
- Nauczyciele niech się raczej szkołą zajmą, a nie pisaniem skarg - radzi Stanisław Głowacz. Jego zdaniem trawa na boisku faktycznie powinna być wykoszona. - Nie może być tak, jak w poprzednim roku, gdy konie wypasały się na boisku, a potem młodzież musiała po nich sprzątać - wytyka.

Radny nie zgadza się z twierdzeniem, że działa złośliwie. - Był wniosek o likwidację dzikiego wysypiska. Dyrektor dostał zalecenie, ale zamiast je wykonać, zaczął wypalać śmieci, więc sam sprowokował kolejną kontrolę - tłumaczy Stanisław Głowacz.
O piśmie w swojej sprawie rozmawia niechętnie, co chwilę zastrzegając, że to nie jest rozmowa na telefon. Zapewnia jednak, że absolutnie nie działa na szkodę szkoły.
- Byłem jedną z osób, które ją tworzyły, przepracowałem w niej prawie 40 lat, więc zarzuty, że dążę do likwidacji są bez sensu - tłumaczy. Za nietrafiony uważa także argument mówiący o tym, że jego działalność to zemsta za to, że nie został w szkole zatrudniony jako emeryt.
- Nie pracuję tam już od 3 lat i wcale nie występowałem o pracę - zapewnia.

Skarga na radnego Stanisława Głowacza została publicznie odczytana podczas ubiegłotygodniowej sesji rady powiatu.
Wywołało to burzliwą dyskusję, w której jednak zamiast argumentów merytorycznych, przeważały te polityczne, że oto został zaatakowany przedstawiciel opozycji w radzie, a za wszystkim stoi układ rządzący. Nie rozpatrywano, kto ma słuszność i jak ten spór odbija się na szkole i jej staraniach o dotacje.
- Skoro jako radni mamy umocowania do kontroli podległych samorządowi placówek, to uważam, że również sami takiej kontroli i krytyce powinniśmy się poddawać - mówi Ewa Gutek, przewodnicząca rady powiatu.

Przyznaje jednak, że oprócz odczytania skargi na sesji , nic więcej radnemu zrobić nie może. Jak tłumaczy, to nie Sejm, gdzie funkcjonuje komisja etyki poselskiej i rozpatruje wszelkie skargi na parlamentarzystów.
- W wypadku radnych, oceny mogą dokonać tylko wyborcy - mówi Ewa Gutek. Problem polega na tym, że jedynie raz na cztery lata.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nauczyciele z Włosienia: "Stanisław Głowacz szkodzi naszej szkole" - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto