Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nazywali mnie ,,ojcem miasta”

Redakcja MM Nowa Sól
Redakcja MM Nowa Sól
Józef Łosyk, w latach 1961-1970 pełnił funkcję przewodniczącego prezydium Miejskiej Rady Narodowej, od 1987 do 1991 był wicewojewodą zielonogórskim. Żonaty, studiował prawo i administrację na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Lubi kontakt z przyrodą. Hobby: fotografowanie.
Józef Łosyk, w latach 1961-1970 pełnił funkcję przewodniczącego prezydium Miejskiej Rady Narodowej, od 1987 do 1991 był wicewojewodą zielonogórskim. Żonaty, studiował prawo i administrację na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Lubi kontakt z przyrodą. Hobby: fotografowanie. Edward Gurban
- Łatwo nie było - mówi Józef Łosyk, nazywany w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia ,,ojcem miasta”. - Były sukcesy i były porażki, ale nie był to czas stracony, jak uważają niektórzy... - dodaje.

- Był pan nazywany „ojcem miasta". Kiedy to było?- W latach sześćdziesiątych, dokładnie od 1961 do 1970 r. Byłem wtedy przewodniczącym prezydium Miejskiej Rady Narodowej, później do 1973 r. przewodniczącym Powiatowej Rady Narodowej, a od 1974 r. w Urzędzie Wojewódzkim w Zielonej Górze zajmowałem stanowisko dyrektora wydziału zatrudnienia i spraw socjalnych. Potem zostałem wicewojewodą zielonogórskim i z tego stanowiska w 1991 r. odszedłem na emeryturę.- Pana największe osiągnięcie jako gospodarza Nowej Soli w tamtych latach?- Jak sięgam pamięcią, łatwo nie było. Przede wszystkim dokuczał nam chroniczny brak pieniędzy. Środki budżetowe były skromniutkie. Często zadawałem sobie pytanie, jak rozwijać tej wielkości miasto, kiedy ma takie kłopoty. Chodziło głównie o brak mieszkań i brak miejsc pracy. Nawiązałem współpracę z zakładami pracy, próbowałem tworzyć wokół nich korzystną atmosferę, mówiąc, że jest to najlepszy zespół do rozwoju Nowej Soli. Pamiętam, że najbardziej nam wtedy pomogły: Dozamet, Odra i Kartoniarnia. Na nasze szczęście powstał też piękny nowy zakład: Lubuskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego. To on m.in. budował huty w Głogowie i Żukowicach. To wszystko razem powoli ,,rozruszało" nasze budownictwo mieszkaniowe. Za tym też poszły pieniądze od władz centralnych i wojewódzkich. Efekt był taki, że Nową Sól dawano za przykład, jak można skutecznie wykorzystywać środki na ,,mieszkaniówkę".Mieliśmy w tym wszystkim wizję. W planie przestrzennego zagospodarowania miasta nie zapomnieliśmy o usługach socjalnych. Na przykład o budowie nowego szpitala powiatowego. Zespół młodych planistów z Zielonej Góry umieścił go na peryferiach miasta. Nie podobało mi się to, ale kiedy zobaczyłem ich plan rozwoju Nowej Soli, to zrozumiałem, że lepszej lokalizacji nie mogli znaleźć. Wykonawcy planu zostali za to wszystko wyróżnieni nagrodą państwową II stopnia. W tym czasie Nowa Sól wzięła udział w ogólnopolskim konkursie pod hasłem „Mistrz Gospodarności" i zajęła najpierw drugie miejsce, a rok później pierwsze.- Za co Nowa Sól otrzymała tytuł Mistrza Gospodarności?- Prawda jest taka, że jako przewodniczący prezydium mogłem podejmować decyzje w ograniczonym zakresie, głównie w dziedzinie gospodarki komunalnej. To za moich czasów powstał zakład dróg i zieleni miejskich, który m.in. produkował... płyty chodnikowe. Wiele z nich jeszcze dziś służy mieszkańcom. Któregoś dnia postanowiłem, że trzeba, mówiąc kolokwialnie, się ,,przewietrzyć". Zaproponowałem dyrektorom i radnym ,,szpiegowską" wycieczkę na Śląsk i do Wielkopolski, do kilkunastu podobnej wielkości miast. Po co? A nóż jest coś tam ciekawego do podpatrzenia. Na Śląsku zaskoczyła nas piękna zieleń miejska, a w Poznańskiem skwery, którymi opiekowały się drużyny harcerskie. W zamian za porządek na nich, młodzież otrzymywała pieniądze na wakacyjne obozy letnie. Fajny i prosty pomysł, spodobało się nam to i zaczęliśmy robić to samo.- Pana największa porażka...- Niedokończenie Kaczej Górki. Plany były ambitne: chcieliśmy zbudować w tym miejscu amfiteatr, baseny kąpielowe (kryty i otwarty), boiska sportowe do siatkówki i tenisa. Do tego miał działać wyciąg krzesełkowy rozciągnięty od Kaczej Górki do Góry Harcerza. Tu też miała powstać kawiarnia. Ktoś powie: mrzonki. Nie! Wszystko to doczekało się już nawet konkretnych projektów, ale całość rozbiła się zwyczajny o brak pieniędzy. Potem odszedłem z urzędu miasta i temat po prostu ,,umarł"...- W okresie pana „rządów" powstał jednak wiadukt na Staszica?- Tylko dlatego, że zlikwidowano hałdę śmieci Dozametu na północy miasta. Stąd jest ulica Staszica. To wtedy powstały tam „Odlewniak" i wiadukt. Pamiętam dzień, kiedy z kierownikiem dróg i zieleni Adamem Kowszem wpadliśmy na pomysł, chyba jak na tamte lata dość odważny, żeby zbudować w tym właśnie miejscu nową ulicę i wiadukt. Nasza wizja zaskoczyła projektantów, ale szybko zabrali się do roboty. Jestem dziś dumny, gdyż wiadukt przy Staszica to nadal jedyna bezkolizyjna droga w Nowej Soli prowadząca przez tory kolejowe. Pochwalę się też, że za moich czasów powstał obowiązujący dzisiaj herb Nowej Soli, autorstwa ówczesnego dyrektora muzeum, Aleksandra Fudaleja.- Znany był pan z tego, że wczesnym rankiem, przed przyjściem jeszcze do pracy, wizytował pan po swojemu miasto...- Docierało do nas wiele różnych skarg i interwencji mieszkańców. Podległe mi wydziały, od handlu do gospodarki komunalnej, nie zawsze sobie z tym radziły. Wychodziłem więc do pracy wcześniej, gdzieś ok. 6.00, wybierałem, na podstawie przychodzących skarg, jeden kwartał miasta do ,,lustracji". Jeżeli się potwierdziły a winę ponosiły nasze służby lub pracownicy, wzywałem wtedy do siebie kierowników, dyrektorów i zlecałem im wykonanie zadania. Określałem termin, a potem z tego rozliczałem. Zdarzało się, że wyciągałem wnioski dyscyplinarne (upomnienia, nagany), finansowe (potrącenia premii), ale nigdy nikogo nie zwolniłem z pracy. Gdy odchodziłem do tzw. powiatu, współpracownicy mówili, że już drugiego takiego szefa nigdy nie będą mieli...- Co się dziś panu w mieście podoba, a co nie podoba, co by pan dziś doradził władzom Nowej Soli?- Podoba mi się, że obecne władze dbają o urządzenia komunalne, kanalizację, wodociągi, miejskie zabytki. Jeżeli mam jakieś uwagi, to dotyczą one braku nowych cmentarzy. To duży błąd! Pozostaje także sprawa budownictwa mieszkaniowego dla osób o najniższych dochodach oraz rodzin wielodzietnych. To, co zrobiono w tej sprawie do tej pory, to za mało. Wiem dobrze, że to problem nie tylko Nowej Soli, ale ogólnopolski. Myślę jednak, że nasze miasto stać na to, by tym ludziom jeszcze bardziej pomóc.- Dziękuję bardzo za rozmowę.Rozmawiał Edward Gurban

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto