Sztuka "Next-ex" autorstwa znakomitego i popularnego reżysera Juliusza Machulskiego zdobyła II nagrodę w pierwszej, ubiegłorocznej edycji Ogólnopolskiego Konkursu "Komediopisanie", zorganizowanego przez Teatr Powszechny w Łodzi. W najbliższą niedzielę tekst będzie miał swoją światową prapremierę na scenie łódzkiego teatru.
"Next-ex" to opowieść o - jak wyjaśnia sam autor - ekscentrycznej inteligenckiej rodzinie, która nazbyt dobrze strzeże jedynaczki, Marysi. Ojciec rodziny, Karol, poszukuje idealnego partnera dla swojej "królewny". Żaden z przyprowadzanych przez nią chłopców nie jest w jego oczach odpowiednim kandydatem do jej ręki i dlatego każdy, prędzej czy później, staje się tytułowym "Next-ex". To podsuwa córce pewien pomysł… Przeprowadzona przez nią mistyfikacja ujawnia, jak zgubne mogą okazać się nadmierne ambicje i że decydująca musi być miłość, a nie zdanie innych.
Jak podkreśla Teatr Powszechny, tekst Machulskiego to utwór na wskroś współczesny nie tylko w warstwie obyczajowej, ale przede wszystkim formalnej. Bohaterowie chowają się za maskami, jednocześnie oceniając innych powierzchownie, trzymają się utartych stereotypów i przyklejają sobie wzajemnie gombrowiczowską gębę.
Spektakl reżyseruje Justyna Celeda, młoda absolwentka łódzkiej filmówki. Autorem scenografii jest Grzegorz Małecki, a opracowania muzycznego (muzyka wykonywana jest na żywo) - Wojciech Król. Na scenie zobaczymy: Martę Górecką, Jakuba Firewicza, Barbarę Lauks, Grzegorza Pawlaka, Jacka Łuczaka i Zofię Plewińską.
- Oglądając przedpremierowe pokazy przekonałem się, że to świetnie obsadzeni aktorzy - mówił wczoraj Juliusz Machulski. - Wstyd mi przyznać, ale nie wszystkich znałem wcześniej. Co świadczy tylko o tym, że w Polsce jest więcej dobrych aktorów niż ról dla nich napisanych.
Tymczasem "Powszechny" już ogłosił kolejną edycję "Komediopisania". Współczesne teksty można nadsyłać do 30 czerwca.
* * * * *
Bardzo spodobało mi się pisanie sztuk teatralnych
Rozmowa z Juliuszem Machulskim, autorem sztuki "Next-ex"
Pańska sztuka zdobyła II nagrodę w I edycji Ogólnopolskiego Konkursu "Komediopisanie", zorganizowanego przez łódzki Teatr Powszechny. Nie czuł się Pan źle z tym, że nie pierwszą?
Juliusz Machulski: Ha, ha, nagrody trzeba brać. To i tak niezły wynik, biorąc pod uwagę, że na konkurs wpłynęło ponad dwieście tekstów.
Czy biorąc się do pracy nad "Next-ex" od razu chciał Pan napisać sztukę teatralną, czy też na początku miał to być scenariusz filmowy?
Z premedytacją od początku pisałem sztukę. Gdy pojawił się pomysł zawarty w tym tekście, pomyślałem, że z powodu dużej liczby dialogów lepiej napisać sztukę teatralną niż scenariusz filmowy. I muszę powiedzieć, że spodobało mi się pisanie sztuk.
Czy to oznacza, że powstaną kolejne sztuki?
Na pewno tak. Chciałbym funkcjonować tak, jak David Mamet w Hollywood, który pisze sztuki, scenariusze i reżyseruje.
To Pana pierwsza sztuka wystawiona na scenie. Poprzednie dwie, które Pan napisał, zostały zrealizowane w Teatrze Telewizji. Czy czuje Pan z tego powodu jakąś tremę?
Właśnie nie. Jestem oczywiście bardzo ciekaw reakcji teatralnej publiczności, ale znam siebie, znam swoje możliwości i może z tego powodu jestem spokojny. Muszę zresztą powiedzieć, że od chwili, kiedy "wypuściłem" tekst w ręce innego reżysera, traktuję ją trochę jak sztukę innego autora. Chcę po prostu dobrze się bawić na przedstawieniu. Cieszę się także, że prapremiera mojej sztuki odbywa się w Łodzi, bo mieszkałem tu wiele lat i mam do tego miasta wielki sentyment.
Sprawdzał Pan co z Pańskim tekstem robi reżyser?
Nie. Odbyliśmy na początku z Justyną rozmowę, w której powiedziałem jej, że ma ode mnie carte blanche i może być spokojna, nie będę ingerował. Mam tylko dwa warunki: żebym rozumiał to, co będę oglądał i żebym się śmiał. Po tym, co już zobaczyłem, widzę, że udało się jej spełnić je. Na przedpremierowym pokazie popłakałem się ze śmiechu. A to zasługa tego, co zrobili z moim tekstem reżyser i aktorzy. Nigdy bym nie pomyślał, że można tak.
A czy chciałby Pan kiedyś wyreżyserować ten tekst w innym teatrze? A może nawet zrobić z niego film?
Nigdy nie mów nigdy. Ale na razie trzeba poczekać, zobaczymy, czy ta sztuka spodoba się widzom w Łodzi.
Pana ostatni film "Ile waży koń trojański?", teraz sztuka "Next-ex" dowodzą, że ciągle Pan wierzy w poczucie humoru Polaków...
Ależ oczywiście. Gdybym nie wierzył, tobym nie robił tego, co robię. Ciągle jednak powstaje mało sztuk komediowych w Polsce. Także filmy komediowe nie do końca są takie, o które mnie by chodziło. Myślę, że sprawiły to tak mocno lansowane kabarety, że dziś niektórym się wydaje, iż zestaw skeczy to już scenariusz.
Czy weźmie Pan udział w kolejnej edycji konkursu "Komediopisanie"?
Ha, ha, tak. Ta sztuka dodała mi skrzydeł i zachęciła do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?