Nie ma co rozpaczać, mają jeszcze wiele czasu na naukę

Mecz z niepokonaną drużyną ze Śląska nasze zawodniczki rozpoczęły fantastycznie. Po dziewięciu minutach imponującej gry prowadziły 23:4! Potem, niestety, było już dużo gorzej.

W drugiej kwarcie AZS AWF postawił obronę strefową, na którą lublinianki nie mogły znaleźć sposobu. Dwucyfrowe prowadzenie i tak udało im się jednak dowieźć do końca pierwszej połowy.

Trzecia kwarta nie zwiastowała kłopotów, które miały nadejść w ostatniej odsłonie. Lublinianki powiększyły bowiem minimalnie swoją przewagę.

Niemoc złapała ich w ostatnich dziesięciu minutach. Katowiczanki zaczęły w tej odsłonie seryjnie punktować, aż na niespełna pięć minut przed końcem doścignęły gospodynie i wyszły na minimalne prowadzenie.

W ostatnich sekundach, przy dwupunktowej stracie, AZS UMCS miał jeszcze szansę na zwycięstwo, jednak Magdalena Koperwas, podając piłkę do koleżanki, zrobiła to tak niefortunnie, że ta odbiła się od jej nóg i wypadła na aut. Nie można mieć jednak żadnych pretensji do 17-letniej koszykarki, bowiem ta i tak zaskakuje bardzo pozytywnie, grając na pierwszoligowych parkietach bardzo odważnie i bez respektu dla dużo starszych rywalek.

Cały zespół lubelski popełni zapewne jeszcze wiele błędów w tym sezonie i dozna boleśniejszych porażek niż ta sobotnia. Nie powinno to jednak nikogo martwić. Na naukę ma jeszcze bowiem mnóstwo czasu.

AZS UMCS Lublin – AZS AWF Katowice 70:74 (23:6, 11:18, 21:17, 15:33)

Widzów: 300 Sędziowali: Mariusz Godek, Michał Kasprzyk
AZS UMCS: Koperwas 19, Trzeciak 13, Jurkowska 12, Cybulak 6, Góźdź 2 – Gozdur 13, Bukowska 5, Pyła, Smoleń. Trener: Cezary Nowak.
AZS AWF: Dąbkowska 29, Kościelny 13, Bachryj 6, Kozak 6, Zielonka 4 – Stawowska 10, Marchewka 4, Ćwiek 2, Szabatowska. Trenerzy: Adam Kubaszczyk i Anna Banaszczak-Podgórska.