"Niech płoną znicze i komisariaty"

- Ile on miał lat - zastanawia się głośno starsza kobieta, która przystanęła w miejscu, gdzie płoną znicze. Dziś nikt nie przejdzie tędy obojętnie. - Policja to bandyci - dorzuca chłopak w szaliku. Murzyn to dla nich podejrzany typ, tak samo jak kibic - spluwa pod nogi i odchodzi.

Na ścianach z daleka rzucają się w oczy napisy: „Niech płoną znicze i komisariaty” oraz „Policja mordercy”. - Nie wiem, czy do białego by tak od razu strzelali – mówi jeden z azjatów handlujących na pobliskim bazarze koszulkami.

Warszawska praga wciąż żyje niedzielną tragedią. Rodzina i przyjaciele zabitego Nigeryjczyka twierdzą, że padł on ofiarą rasistowskiego napadu. Wczoraj wieczorem kilkadziesiąt osób demonstrowało przed komendą policji na Pradze Południe, gdzie pracuje policjant, który śmiertelnie postrzelił w niedzielę 36-letniego Nigeryjczyka. Krzycząc „Mordercy w mundurach” i "Żaden człowiek nie jest nielegalny" protestujący zablokowali ruch na ulicy Grochowskiej.

Do tragicznych wydarzeń doszło w niedzielę kilkanaście minut po godz. 10, gdy policjanci pojechali na bazar przy dworcu PKS Stadion by skontrolować legalność sprzedawanego tam towaru. Jak twierdzi komendant główny stołecznej policji, funkcjonariusze zostali napadnięci. Jeden z handlarzy miał próbować wyrwać funkcjonariuszowi broń, wtedy padł strzał. Jak się później okazało, śmiertelny.

Z relacji policjantów wynika, że wywołało to furię wśród innych czarnoskórych handlarzy, którzy rzucili się na nich. W wyniku zajścia zginął jeden z handlarzy, a jeden z funkcjonariuszy z obrażeniami głowy został przewieziony do szpitala. W sumie policjanci zatrzymali wczoraj 32 osoby.

Dzis Prokuratura Warszawa-Praga postawiła 26 zarzutów zatrzymanym po strzelaninie. - 25 osób usłyszało zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza, jedna osoba zarzut stawiania oporu przy zatrzymaniu – ujawnia portalowi MM Warszawa Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

[współpraca: Mateusz Witczyński]