Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odejście fali groźne dla wałów

Marta Sułkowska
okolice Mostu Siekierkowskiego
okolice Mostu Siekierkowskiego Paula Pao
Niższa, niż zapowiadano, ale za to niepokojąco wydłużona fala kulminacyjna dziś nad ranem miała opuścić stolicę. Stan alarmowy będzie się utrzymywał jeszcze kilka dni. Bo choć poziom wody w Wiśle już się nie podnosi, to eksperci ostrzegają, że nasiąknięte wodą wały w każdej chwili mogą zostać przerwane.

Choć druga fala kulminacyjna, która wczoraj w nocy dotarła do Warszawy, nie była tak groźna jak poprzednia, to poziom wody w Wiśle i tak był wysoki. Woda w okolicy Portu Praskiego osiągnęła wysokość 742 cm i ten stan utrzymywał się przez cały dzień. Służby przygotowywały zabezpieczenia rzeczne na największe zagrożenie - odejście fali powodziowej na północ. Eksperci ostrzegają, że właśnie ten moment może okazać się najbardziej niebezpieczny dla wałów.

W obawie przed kolejną falą kulminacyjną służby w całym mieście starały się maksymalnie zabezpieczyć najbardziej zagrożone miejsca. Szczególnie trudną walkę z czasem i napływającą wodą stoczyły w okolicach Wału Zawadowskiego. Na miejscu pracowało kilkuset strażaków, żołnierzy, więźniów i wolontariuszy. Na ochronę wału zużyto prawie 40 tys. worków z piaskiem. Wszyscy pracowali bardzo gorączkowo, bo liczył się czas - trzeba było zdążyć przed nadejściem kulminacyjnej fali. Dzięki nieprzerwanej pracy udało się umocnić wał na tyle, że nie doszło do jego przerwania. - Dla wszystkich była to bezsenna, bardzo ciężka noc - mówi Michał Gigoła ze stołecznej straży pożarnej. - Na szczęście akcja się udała, więc nasze poświęcenie zostało nagrodzone - dodaje.

Fala powodziowa, która jeszcze w maju zmusiła do ewakuacji budowę mostu Północnego, spowodowała, że Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych zadecydował o wstrzymaniu prac na najbardziej zagrożonych obszarach budowy do czasu, aż będzie tam bezpiecznie. Z budowy wywieziono część maszyn i materiałów budowlanych.

Wyjątkowo czujni byli wczoraj także zarządcy warszawskiego zoo. Pracownicy patrolowali zagrożone zalaniem fragmenty ogrodu. Chociaż na niektórych wybiegach pojawiły się ślady przesiąkania, to nie stwierdzono większych luk w zabezpieczeniach. - Nie ma nowych przesiąknięć, ale cały czas jesteśmy czujni - mówi Ewa Zbonikowska, wicedyrektor warszawskiego zoo.

Prezydent miasta ogłosiła, że choć sytuacja nie jest dramatyczna, to służby cały czas będą w pełnej gotowości. - Stan alarmowy potrwa w Warszawie przynajmniej kilka dni - mówiła na konferencji prasowej Hanna Gronkiewicz-Waltz. Do czwartku nadal nieczynne będą szkoły i przedszkola. Podobnie jak Wał Miedzeszyński. Otwarcie tej ulicy naraziłoby rozmiękły grunt pod mostem na drgania i obciążenia, co mogłoby spowodować osłabienie umocnień.

Teraz uwaga strażaków skupiona jest na wałach zagrożonych pęknięciem nawet przez kilka dni. Mobilizacja służb potrwa przynajmniej do końca tygodnia.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto