Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ogień Niepodległości dojechał do Ostrowca z Ukrainy (zdjęcia)

redakcja
redakcja
Strzelcy z Ostrowca Świętokrzyskiego znów wyruszyli na Ukrainę, aby 11 listopada przekazać mieszkańcom miasta Ogień Niepodległości- zapalany co roku na polskim cmentarzu wojennym w Kostiuchnówce.

Kostiuchnówka to niewielka wioska na Polesiu Wołyńskim, znana Polakom z ciężkich walk stoczonych w latach 1915 -1916 przez oddziały legionowe. Krajobraz tej ziemi niewiele zmienił się na przestrzeni lat. Wieś wciąż otaczają lasy i ogromne połacie niezagospodarowanej ziemi. Mogiły polskich legionistów odnaleźć można w środku lasu.
ODNALEZIENI PO LATACHOd kilkunastu lat, z pomocą mieszkańców Kostiuchnówki, opiekują się nimi harcerze ze Zgierza.- W 1998 roku dostaliśmy list, z którego wynikało, że w tym lesie powinny się znajdować mogiły polskich żołnierzy- opowiada Krzysztof Kowalewski, zastępca komendanta hufca ZHP w Zgierzu.- Pojechaliśmy więc, a to co zastaliśmy na miejscu, było przerażające.Bitwę pod Kostiuchnówką można uznać za najważniejszą ze wszystkich bitew stoczonych przez formacje legionowe na froncie I wojny światowej. Oddziały Legionów, w tym 4 Pułku Piechoty Legionów walczyły tam wczesną jesienią 1915 roku zajmując Kowel, później przesunęły się na południowy wschód od Hulewicz, pod Koszyszcze, wreszcie od późnej jesieni do początku lipca 1916 roku w rejonie Kostiuchnówki. Dowództwo austriackie w dowód uznania wydało rozkaz o nadaniu nazw: wzgórzu Cegielnia- Polska Góra, odbudowywanemu stale mostkowi na małym, grząskim strumieniu- Mostek Polski, a pobliskiemu laskowi- Lasek Polski. Legioniści I Brygady nadali natomiast najbardziej wysuniętemu stanowisku walki na piaszczystej wydmie nazwę Reduta Piłsudskiego.Po zakończeniu wojny zadbano o groby poległych legionistów, powstały cmentarze w Kostiuchnówce, na stoku Polskiej Góry, w Lasku Polskim, przy kościele w Maniewiczach, w Kołkach, w Jeziornej, kwatery wojenne w Kowlu i Wołczecku oraz kopiec z pomnikiem na Polskiej Górze i bazaltowe słupy pamięci z inskrypcjami. Podczas II wojny światowej i później cmentarze i inne legionowe pamiątki zniszczono.Dopiero w 1998 roku, harcerze ze Zgierza podjęli się odbudowy cmentarza. Odszukano zniszczone mogiły, każdą oznaczono i odrestaurowano. Dziś kilkadziesiąt białych grobów wieńczą biało- czerwone szarfy tak, by nikt nie miał wątpliwości, kto w nich leży. Udało się również przywrócić tzw. Bracką Mogiłę w Polskim Lasku, gdzie spoczywa 42 nieznanych legionistów.
OGIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI WIOZĄ NA ROWERZEW 2000 roku, harcerze i Strzelcy zaangażowani w odbudowę cmentarza, rozpoczęli cykliczną Sztafetę Rowerową po Ogień Niepodległości. Podczas odbudowy cmentarzy, młodzież dowiedziała się o tym, jak przed wojną ich rówieśnicy biegli do Kostiuchnówki z Krakowskich Oleandrów, miejsca wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej. Uznano, że inicjatywa okresu międzywojennego jest godna kontynuowania. Na trasie sztafety, uczniowie i władze samorządowe zaczęli odbierać od harcerzy ogień, by zapłonął na uroczystościach w ich miastach.Kilka lat temu dołączyli do nich również Strzelcy z Ostrowca. W tym roku do Kostiuchnówki pojechała aż 10- osobowa delegacja- uczennice LO nr I im. S. Staszica Anna Dąbrowska i Katarzyna Sawicka z wicedyrektorem tej szkoły Tomaszem Kwiatkowskim, członkowie ostrowieckiego „Strzelca"- Katarzyna Czesna, Magdalena Brociek, Michał Senderek, Dariusz Kaszuba i Wojciech Lesiak oraz przedstawiciele Strzelców z Lipska- Tomasz Krzyszkowski i Konrad Kępczyk.Wspólnie z rzeszą gości, jacy zjechali do Kostiuchnówki na niezwykłą uroczystość- w tym polskiego konsula w Łucku, biskupa tamtejszej kurii, a także przedstawicieli władz województwa łódzkiego i miasta Zgierza oraz mieszkańców wsi, obserwowali moment zapalenia Ognia Niepodległości, by potem przez całą drogę do Polski pilnować, aby nie zgasł. 11 listopada zostanie ustawiony przy Pomniku Marszałka Józefa Piłsudskiego.
PRZYSTANEK MANIEWICZEJednak pierwszy przystanek ostrowieckiej delegacji jak zawsze odbywał się w Maniewiczach. Polską parafię prowadzi tam ks. Andrzej Kwiczała, pochodzący z rodziny polsko- ukraińsko- niemieckiej, a wychowany na Syberii. Parafia Maniewicze rozciąga się na 180 kilometrach. Liczy kilka kościołów oddalonych od siebie nawet o ponad 120 kilometrów. To strefa poczarnobylska, w której do dziś wykrywalny jest opad promieniotwórczy. W prostej linii do najbliższych reaktorów atomowych w Kuznieciowsku jest zaledwie 20 km.- Parafia, którą objął ks. Andrzej liczyła przed wojną 43 wsie, obecnie jest ich 22- mówi Dariusz Kaszuba.- Historia tych okolic jest przerażająca, bowiem wiele wsi zostało w 1943 roku spacyfikowanych przez Ukraińców.W okolicach na każdym roku można natknąć się na zbiorowe mogiły zamordowanych wtedy Polaków. Szczególnie wstrząsająca historia wiąże się z wydarzeniami w miejscowości Karasin, gdzie w czasie wołyńskiej rzezi Ukraińcy spalili w kościele żywcem 11 dzieci przystępujących do I Komunii Świętej i 38 dorosłych, a później zamordowali polskiego księdza. Kościół nigdy nie został odbudowany, szczątki ofiar wciąż leżą pogrzebane w tym miejscu.- W okolicach znajduje się wiele cmentarzy legionowych, odnawianych przez polskich harcerzy- mówi Dariusz Kaszuba.- Ponieważ w okolicach Wołczecka, Kostiuchnówki front w czasie wojny polsko- bolszewickiej stał nawet do roku, szacuje się, że może być tam pogrzebanych około tysiąca polskich żołnierzy. Niektóre mogiły będą wyszukiwane za pomocą zdjęć satelitarnych.
SOLI NIE DAŁO SIĘ USUNĄĆNiewielki kościółek w Maniewiczach ma również bogatą i tragiczną historię. Został wybudowany w latach 1933- 1938, przez rodziny legionistów, które tam osiadły. W 1940 roku świątynia została zamknięta i zamieniona na magazyn. Od lat 50. przechowywano w niej około 700 ton soli, aż do roku 1989 kiedy Rosjanie musieli kościół oddać. Aby wydobyć z niego zapasy soli, wysadzili ją razem z dachem. Składowana przez lata sól tak bardzo wżarła się w mury, że obecnie co roku parafianie są zmuszeni zeskrobywać ją ze ścian. Dopóki nie zostanie usunięta metodą chemiczną, nie ma szans na ich odnowienie i otynkowanie.- Jest ciężko, ale jakoś dajemy radę. Moim marzeniem byłoby doprowadzić ten kościół do stanu, w jakim powinien być- mówi ks. Andrzej Kwiczała.- Na razie największą satysfakcję dają mi mieszkańcy, wśród których przeważają małżeństwa mieszane- katolicko- prawosławne. Nie ma jednak podziałów, często spotykamy się wspólnie i pomagamy sobie. Na przykład w czasie świąt, śpiewa dla nas chór z pobliskiej cerkwi.W Maniewiczach mieszka kilkadziesiąt polskich rodzin. Większość z 12 tysięcy mieszkańców miasta jest wyznania prawosławnego, jednak wiele osób przychodzi do kościoła ks. Andrzeja, gdzie msze odprawiane są po polsku, ukraińsku i białorusku.Ostrowczanie przy każdej wizycie starają się przywieźć do parafii jakieś dary, bowiem na każdym kroku rzuca się w oczy ogromna bieda.- Taki wyjazd zawsze wiąże się z kosztami, dlatego największe podziękowania należą się tym, którzy nam pomagają- mówi Dariusz Kaszuba.- W tym roku mogliśmy pojechać do Kostiuchnówki dzięki wsparciu członków Prawa i Sprawiedliwości, stowarzyszenia „Twój Ostrowiecki Samorząd" i firmy M.B. Bus Mirosława Buszkiewicza z Lipska.Ogień Niepodległości- dowieziony do Ostrowca bez szwanku przez młodych Strzelców Konrada Kępczyka i Michała Senderka, który stale go pilnowali, już trafił do części tutejszych parafii. 11 listopada zostanie ustawiony przy Pomniku Marszałka Józefa Piłsudskiego.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto