Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Patryk Jaki: Zygmunt III Waza też był słoikiem

Anna Wojciechowska
"Zygmunt Waza też był słoikiem. Dla mnie liczy się skuteczność"
"Zygmunt Waza też był słoikiem. Dla mnie liczy się skuteczność" Adam Guz
- Nie będę wykonywać w 100 proc. poleceń partyjnych. Nie będzie tak, że przyjdzie Patryk Jaki i wszystkich wytnie. To czego się bać? - przekonuje kandydat PiS na prezydenta stolicy.

Od kiedy minister znany z lobbowania za Opolem tak kocha Warszawę?
Od kiedy życie swojej rodziny, jej przyszłość związałem właśnie z Warszawą. Jestem takim warszawiakiem jak większość mieszkańców miasta. Urodziłem się w innym miejscu, ale od blisko dekady mieszkam w Warszawie: najpierw chwilę na Woli, potem na Mokotowie, następnie - niespodzianka - w miasteczku Wilanów (śmiech). Obecnie mieszkam z rodziną w Aninie, na tyłach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego ze względu na to, że szukaliśmy zieleni.

Lepiej się pan już czuje w Warszawie niż w Opolu?
Sentyment do miejsca, z którego się pochodzi, zawsze zostaje. Opole jest i będzie dla mnie zawsze wyjątkowe. Jednak całą swoją przyszłość i rodziny związałem z Warszawą.

Od kiedy płaci pan tu podatki?
Mieszkam w stolicy już długo, więc za zeszły rok podatkowy deklarację podatkową złożyłem w Warszawie.

Rok to krótko.
To słaby zarzut. Jakbyśmy chcieli wytykać to tzw. słoikom, którzy kiedyś płacili gdzie indziej podatki, to musielibyśmy wyrzucić pewnie połowę warszawiaków. Dziś zadaniem władz miasta jest zachęcać warszawiaków, którzy od lat tu mieszkają, do złożenia deklaracji podatkowej w stolicy. Niektórzy twierdzą, że może być ich nawet 500 tys. Poza tym ja do budżetu miasta zwróciłem nieruchomości warte ok. 700 mln zł i ponad 5 mln gotówki od handlarzy roszczeniami. Więc chyba swoje winy spłaciłem.

Nie każdy słoik kandyduje od razu na prezydenta Warszawy?
Zygmunt III Waza też był słoikiem (śmiech). Więc to słaby argument. Mówi się, że w Warszawie jest ponad 2 mln ludzi, a podatków nie płaci tutaj kilkaset tysięcy mieszkańców. Widać, że oferta samorządu jest słaba. Potrzeba katalizatora, który sprawi, że stolica zyska milionowe wpływy podatkowe od tych, którzy i tak już w stolicy mieszkają.

Jest Karta Warszawiaka.
Widać za słaba, bo nie działa. Statystyki są jednoznaczne. Tymczasem w grę wchodzą gigantyczne pieniądze. I to jest bardzo ważne wyzwanie dla nowego prezydenta. Nie uważam, żeby ludzi, którzy pochodzą z innego miasta, należało wykluczać z warszawskiej społeczności. Przeciwnie. Wyjątkowość Warszawy polega właśnie na tym, że każdy, kto któregoś dnia wysiądzie z pociągu, chce tu założyć rodzinę i ciężko pracować, ma na to szansę. To jest właśnie magia naszego miasta.

Może pan powiedzieć tak szczerze, że czuje pan to miasto tak jak Opole? Specyfikę dzielnic, miejsc? Bo mam wrażenie, że dopiero uczy się tego w kampanii.
Tak. Każdy może sprawdzić przychodząc na spotkania w każdej dzielnicy. Zawsze przedstawiam ponad- dwugodzinny program skierowany do mniejszej społeczności. Oferta zawsze spotyka się z dużym entuzjazmem.

Jak pan sądzi, dlaczego prezes Jarosław Kaczyński postawił ostatecznie na pana w tej batalii, którą sam nazywa pan mission impossible?
Wydaje mi się, że zadecydowały badania, w których od wielu miesięcy w zestawieniu ważnych polityków Zjednoczonej Prawicy, również ku memu zdziwieniu, wypadałem najlepiej. Jednak droga jeszcze daleka, trzeba spokojnie i z pokorą ciężko pracować.

A sam prezes co panu powiedział? Była w ogóle rozmowa w cztery oczy?
Była, rozmawialiśmy o pomysłach na rozwój Warszawy.

Złośliwi, acz znający prezesa koledzy, mówią, że wystawiając pana prezes PiS postawił faktycznie na pana krzyżyk?
To jak widać całkiem przyzwoity ten krzyżyk, raczej błogosławieństwo, skoro kolejne badania pokazują, że gonimy Rafała Trzaskowskiego, który jest drugą Hanną Gronkiewicz-Waltz.

Jaki wynik uznałby pan za swoją całkowitą porażkę?
Platforma z poparciem Nowoczesnej jest dziś w takiej sytuacji, że teoretycznie ich kandydat powinien móc wyjechać teraz na pięć miesięcy na Majorkę, wrócić i i tak wygrać. Ale ta pozycja startowa to jest też szansa dla mnie. Oni muszą, a ja tylko mogę.

Motorem jest dla pana wygrana prezydenta Andrzeja Dudy?
Niestety, akurat w Warszawie pan prezydent Andrzej Duda przegrał i to znacząco nawet z bardzo już wtedy słabym Bronisławem Komorowskim. To pokazuje, że w stolicy dla kandydata centroprawicy poprzeczka jest ustawiona znacznie wyżej.

Kiedyś po spaleniu tęczy na placu Zbawiciela, mówił pan, że w Warszawie nie będzie Sodomy i Gomory. Dziś deklaruje pan, że tęcza zostanie. Dopuszcza pan też dofinansowanie procedury in vitro. Sądzi pan, że takimi gestami kupi tę bardziej liberalną część Warszawy?
Nie. To jest rozróżnienie tego, czym jest samorząd według ustawy, a czym jest polityka krajowa. To w polityce krajowej jest miejsce na ideologię. W samorządzie nie ma. Rafał Trzaskowski, który nie ma doświadczenia w samorządzie, tego nie rozumie. On jest skoncentrowany na atakach ideologicznych. Ciągle mówi o marszach równości, że chce udzielać ślubów homoseksualistom. Samorząd nie zajmuje się takimi sprawami. Po mostach jeżdżą osoby o poglądach prawicowych i lewicowych, i homoseksualni i heteroseksualni, z mieszkań w wyniku reprywatyzacji byli wyrzucani i ci prawicowi, i lewicowi. Dlatego prezydent miasta powinien schować ideologię do kieszeni i skupić się na podniesieniu jakości życia mieszkańców. Wszystkich mieszkańców. Tak jest skonstruowana ustawa o samorządzie. O ideologię możemy się spierać w parlamencie. Ja stawiam na pragmatyzm. Jeśli ktoś chce zobaczyć, czy skutecznie rządzę w samorządzie, niech jedzie do Opola, gdzie rzeczywiście współrządzi moja drużyna. Nie ma tam sporów ideologicznych, a miasto się świetnie rozwija: żłobki są bardziej dostępne niż w Warszawie, środki na sport zawodowy większe niż w stolicy, nie ma złodziejstwa i rządów deweloperów. Dlatego wybór pomiędzy mną a Rafałem Trzaskowskim to tak naprawdę wybór pomiędzy Warszawą pragmatyczną a Warszawą ideologiczną Trzaskowskiego.

Kto ma zostać prezydentem Warszawy? Zapytaliśmy mieszkańców stolicy [WIDEO]

MMOnline/x-news

Niektórzy właśnie tego się boją: że zrobi pan z Warszawy drugie Opole, w sensie układów?
To propagandowe kłamstwo. Warszawa jest rozkradana przez nieudolne rządy PO, a Opole rozwija się gospodarczo najszybciej w historii. Liczba inwestycji i inwestorów jest rekordowa.

Ta Warszawa zarządzana przez Patryka Jakiego to byłoby miasto ziobrystów?
Dla mnie zawsze liczyła się skuteczność, a nie układy partyjne czy nawet przyjaźnie. To w Platformie wciąż słychać o wycinaniu PiS-owców. W Warszawie są tacy prominentni politycy Platformy, którzy obsadzili w mieście członków swoich rodzin od przysłowiowego trzeciego pokolenia. Nie ma instytucji publicznej, w której nie byłoby układu Kierwińskiego - barona PO. Wszystko jest zawłaszczone do dna. Wkrótce będziemy to warszawiakom pokazywali. Powtarzam: nie będzie tak, że przyjdzie Jaki do Warszawy i będzie wycinanie wszystkich. Można to sprawdzić w Ministerstwie Sprawiedliwości. Rządzę tu od trzech lat i wielu dyrektorów departamentów, a także urzędników niższego szczebla wciąż pracuje na tych samych stanowiskach jak za Platformy. Czasem okazuje się, że wystarczy zmienić tylko dotychczasowy sposób zarządzania i rzeczy, które nie działały, zaczynają działać. Jedyna służba, w której po wymianie władzy, kierownictwo pozostało to podlegająca mi Służba Więzienna. To czego się bać? Jedyne, co grozi dobrym urzędnikom w Warszawie to … awans. Wielu zdolnych urzędników od lat nie może awansować, bo nie są w żadnej koterii.

Ma pan koncepcję, kto mógłby współrządzić z panem w Ratuszu? Wiceprezydenci?
Mam w głowie, ale czy będę zmuszony ich pokazać w kampanii zależy od dynamiki tej kampanii.

Ujawnienie ich mogłoby odstraszyć jakichś wyborców? To są osoby z pana obozu politycznego?
Nie. To jest moja wizja. Z pewnością te nazwiska spodobałyby się też tej bardziej liberalnej części Warszawy. Tyle że na razie nie wiemy jeszcze, jak będzie przebiegać kampania, jakie pojawią się być może porozumienia polityczne.

Zatem, gdzie pan upatruje konkretnie szansę na odbicie tej uważanej za platformianą Warszawy?
Uważam, że jeżeli ludzie dobrze poznają mnie i mojego oponenta, to mogą zacząć inaczej patrzeć na ten wybór, pozapartyjnie. Trzaskowski ma rzeczywiście przewagę wizerunkową. Był gdzieś w trzeciej lidze politycznej, ja od wielu lat działam na pierwszym froncie, biję się o ważne sprawy. Siłą rzeczy piłkarze niegrający w pierwszej lidze są mniej kojarzeni i wizerunkowo wydają się ładniejsi. Tyle że ja w swoim życiu przeprowadziłem wiele dużych projektów, które sam wymyśliłem. Przykład? Komisja weryfikacyjna. Proszę zwrócić uwagę, że jest to jedna z niewielu instytucji państwowych, w których zasiadają przedstawiciele z wszystkich, konkurencyjnych wobec siebie ugrupowań i podejmują często jednogłośnie decyzje. Drugim moim autorskim projektem jest praca dla więźniów. Kiedy przychodziłem do ministerstwa, to więźniów w Polsce pracowało najmniej w Europie, dziś, kiedy wprowadziłem skomplikowany innowacyjny system, więźniów w Polsce pracuje najwięcej na Starym Kontynencie. Takich przykładów mogę podać więcej. Rafała Trzaskowskiego projektów nie znam. A, przepraszam, znam jeden: sprowadzenie uchodźców do Polski. Skutecznym nazwać go nie można. To polityk bez żadnego dorobku.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto