Pogotowie do agresywnego ucznia

Komisja rewizyjna, a potem radni gminy Stargard Szczeciński zajmowali się skargą, którą na dyrektor Szkoły Podstawowej w Grzędzicach złożyła mama jednego z uczniów. Chodzi o zdarzenie z 6 czerwca, kiedy chłopiec dostał ataku agresji. Źle się zachowywał i bił innych. Danuta Stankiewicz, dyrektor szkoły w obawie o bezpieczeństwo dzieci zadzwoniła po pogotowie ratunkowe. Wcześniej, jak tłumaczyła to potem radnym, kontaktowała się z pedagogiem i szkolną pielęgniarką. Usiłowała też skontaktować się z matką, ale bez skutku. Chłopiec po pewnym czasie uspokoił się. Matka uważa, że wzywanie karetki nie było potrzebne, uznała to za naruszenie praw dziecka i złożyła skargę do rady gminy. Ta nie podzieliła jej odczuć. Nie sprawdzała ewentualnego naruszenia praw dziecka, lecz to czy środki zaradcze podjęte przez dyrekcję były właściwe.- Wezwanie przez dyrektorkę pogotowia było zgodne z procedurą postępowania w sytuacjach kryzysowych, a za taką sytuację należy uznać zdarzenie z 6 czerwca - czytamy w uzasadnieniu uchwały. - Postępowanie dyrektora szkoły było podyktowane troską o bezpieczeństwo i dobro dziecka.Rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej w Grzędzicach zwrócili się do kuratorium oświaty o przeprowadzenie kontroli w szkole. Sugerowali, by nadpobudliwy chłopiec miał nauczanie indywidualne. Z informacji przesłanej przez kuratorium wynika, że dyrekcja szkoły nie pozostaje obojętna wobec agresywnych zachowań chłopca. W grzędzickiej szkole podjęto działania, by poprawić relacje chłopca z innymi uczniami.