Pożar na ul. Tysiąclecia w Grudziądzu. Stan rannego jest krytyczny

Mężczyzna, którego z pożaru domu jednorodzinnego przy ul. Tysiąclecia wynieśli strażacy, jest w bardzo ciężkim stanie.- Praktycznie krytycznym. Ma poparzone 75 proc. ciała - mówi dr Andrzej Witkowski, szef pogotowia.Dziś o godzinie 15.30 jeszcze żył i ważył się jego transport śmigłowcem do innego szpitala na oddział oparzeń. Lot jednak uniemożliwiała pogoda.Pożar na ul. Tysiąclecia w Grudziądzu - zdjęcia z akcjiDym z piwnicy domu zaczął wydobywać się tuż po godzinie 12. Na miejsce po chwili przyjechały dwa wozy strażackie, dwie karetki pogotowia i policjanci. - Cała akcja była sprawnie i szybko przeprowadzona - ocenia Mirosława Brzózkiewicz, grudziądzanka z ul. Dąbrowskiego.- Nie wiem jak ten pożar się zaczął. Ale widziałam wydostający się dym z piwnicy. Strażacy wynosili starszego sąsiada na noszach. Był nieprzytomny - mówi z kolei Władysława Kubiszyn, z domu po drugiej strony ulicy. - Dymu było sporo.- Pogotowie kilka dobrych chwil pomagało na miejscu temu człowiekowi. Widać, że ratownicy, a wcześniej strażacy bardzo chcieli uratować tego człowieka - dodaje pani Mirosława.Co się stało w piwnicy?- Kiedy wchodziliśmy do środka, pomieszczenia i piwnica były zadymione. Właścicielka powiedziała nam, że w środku jest mężczyzna - relacjonuje mł. kpt. Tomasz Zdrojewski, który był na miejscu pożaru. - W środku paliły się śmieci. Obok nich leżał starszy nieprzytomny pan. Był poparzony na twarzy, rękach i nogach. Stracił przytomność, ale oddychał.Z zadymionego domu oprócz 65-letniego, poszkodowanego mężczyzny, strażacy ewakuowali także 65-letnią kobietę i 56-letniego niepełnosprawnego mężczyznę. Ratownicy pogotowia udzielili im pomocy w karetkach.Przyczynę pożaru ustalają policjanci. Straty to głównie zadymione pomieszczenia i okna, które strażacy musieli wybić, aby pozbyć się dymu z budynku.