Do zdarzenia doszło 30 listopada 2009 roku na ul. Prószkowskiej w Opolu, tuż przy kampusie politechniki.
Według relacji świadków prof. Stanisław G., jadący oplem astrą, potracił na przejściu dla pieszych studentki, które chwilę wcześniej wyszły z jego wykładu.
Według pierwszych relacji miał uciec z miejsca wypadku.
Przesłuchania i proces tego jednak nie potwierdziły. Wykładowca faktycznie chwilę po zdarzeniu odjechał z miejsca wypadku, ale wcześniej miał rozmawiać ze świadkami, w tym ze swoimi studentami i przekazać dane i adres dla policji, która już na miejsce zdarzenia jechała.
- Poczułem się źle w wyniku stresu, od lat mam problemy z krążeniem. Pojechałem do domu, gdzie zażyłem leki - tłumaczył 61-letni mężczyzna. - Tam też zastali mnie funkcjonariusze krótko po zdarzeniu.
Profesor PO przyznał się podczas dzisiejszej rozprawy do potrącenia, wyraził jeszcze raz skruchę i przeprosił wszystkie ofiary wypadku na sali sądowej.
- Wcześniej też odwiedziłem i już w szpitalu przeprosiłem panią, która najbardziej ucierpiała z powodu tego zdarzenia. Dzwoniłem też z przeprosinami do pozostałych pań, a tuż po wypadku podczas zajęć ze studentami przyznałem się do winy i przeprosiłem moich studentów - mówił wykładowca.
Sąd przeprosiny i skruchę uwzględnił, ale nie przychylił się do wniosku obrony o warunkowe umorzenie sprawy (jest to formuła prawna pozwalająca mieć sprawcy czynu status osoby niekaranej).
- Nie ulega bowiem wątpliwości, że oskarżony nie dochował należytej ostrożności podczas prowadzenia pojazdu i nie ustąpił pierwszeństwa pieszym na przejściu - uzasadniał sędzia Piotr Wieczorek, prezes Sądu Rejonowego w Opolu który rozstrzygał sprawę.
Dwie z trzech poszkodowanych odniosły ciężkie obrażenia ciała - jedna miała otwarte złamanie stawu skokowego prawej nogi z wielofragmentowym złamaniem kostki bocznej i całkowitym rozerwaniem wiązadeł. Była już raz operowana, ma wstawione śruby. Kolejna operacja jeszcze przed nią. W szpitalu była ponad tydzień, ciągle chodzi o kulach i musi być rehabilitowana.
Druga z potrąconych studentek miała stłuczoną lewą dłoń (później w gipsie) stłuczone mięśnie brzucha i kolano.
W przypadku trzeciej skończyło się na kilku siniakach.
- W porównaniu z krzywdą, jakiej doznałyśmy, wyrok jest niesatysfakcjonujący - mówią Aneta Sander i Monika Brząkała, dwie najbardziej poszkodowane dziewczyny.
Wyrok jest nieprawomocny.
Czy wykładowca będzie się od wyroku sądu odwoływał?
- Poczekamy na pisemne jego uzasadnienie i wtedy podejmiemy decyzję - stwierdza Marcin Konofalski, adwokat profesora PO.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?