MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Przesądy moich babć

magisterUW
magisterUW
z netu
z netu magisterUW
Moi rodzice często podrzucali mnie pod opiekuńcze skrzydła babci i prababci.

Obie mieszkały w małym domu, który teraz już nie istnieje. Na jego miejscu wybudowano blok, a i babci i prababci też już nie ma. Wielu z was z sentymentem wspomina swoje zmarłe lub żyjące babcie.
Dla mnie to "podrzucanie" było wielką traumą. Panicznie się bałem pobytu w ich domu. Wstyd się przyznać, ale jako 4 lub 5-letni chłopczyk potrafiłem ze strachu nasiusiać w łóżko!
Mieszkanie babć było ponure . Małe okna były zastawione bujnymi kwiatami. Duszne, bo świeże powietrze to "czysta zaraza" i obwieszone obrazami świętych. Bałem się też ogromnej, ciężkiej pierzyny, pod którą musiałem spać nawet w upalne lato.
Obie babcie, jak i moja matka, szczyciły się szlacheckim rodowodem. Nie miały przyjaciół, bo "z gminem wnuczku nie należy się zadawać". Miały tylko kilku znajomych, z którymi grały w karty, albo spotykały się na lurowatej herbatce. Były to oczywiście panie z "wyższych sfer" łomżyńskich. Najgorszy był czas , kiedy rodzice wyjeżdżali na wczasy. Beze mnie, bo musieli odpocząć od dziecka, albo w dłuższe delegacje.
Obie babcie były bardzo przesądne :
- nie wolno było rozsypać soli, bo to wróżyło kłótnie,
- nie wolno było zagwizdać, bo wzywało się diabła do domu,
- nie wolno było w niedzielę cokolwiek wycinać, bo to skracało życie,
- nie wolno było w niedzielę rysować, czytać, biegać itp., bo to znieważało święty dzień,
- nie wolno było kąpać się w piątki - tu nie pamiętam dlaczego :)
- nie wolno było chwalić dziecka, bo potem diabeł w niego wstępuje,
- nie wolno było oglądać się w lusterku, bo szatan duszę może ukraść.
Nigdy nie zapomnę jednego Nowego Roku. Matka po balu sylwestrowym przyjechała odebrać mnie od babć. Nie została wpuszczona, bo… nie wpuszcza się do domu pierwszej kobiety.
Oznacza to, że cały rok będzie pełen kłopotów. Wyłem z rozpaczy, ale babcie były stanowcze i dopiero ojciec zabrał mnie do domu. I jeszcze więcej przesądów , które babcie traktowały jako prawdziwe zasady.
Nie wierzyły w czarnego kota, przechodzenie pod drabiną i jeszcze kilka, bo to tylko "prostackie" przesądy. Przed snem opowiadały mi straszne historie o duszach zmarłych, które za życia łamały "podstawowe zasady uświęcone tradycją". Pamiętam jak opowiadał , że dusza sąsiada, który był "bezbożnikiem", bo rzadko chodził do kościoła, tłucze się wieczorami po podwórkach i prosi o modlitwy.
Wtedy nawet w biały dzień bałem się wychodzić przed dom i pobawić z psem sąsiadki, albo pograć w piłkę.
Wiele z przesądów nadal ma swoich wyznawców. Nawet moja ukochana teściowa nigdy nie wita się przez próg, żona trzyma kciuki w trudnych sytuacjach i jak czegoś zapomni, nie wraca od razu, tylko chwilę postoi :)
Moje wykształcone koleżanki z pracy potrafią w pewnych sytuacjach splunąć 3 razy przez ramię. A ja nagminnie łamię wszystkie przesądy.
Parę lat temu zbiłem nawet duże lustro w łazience i zamiast siedmiu lat nieszczęścia, po roku urodziło się nasze drugie Szczęście - młodszy synek. Nie wierzę w przesądy, bo wiara w nie, może mi przynieść tylko pecha. Przesądy moich babć teraz traktuję jako śmieszności, ale te "śmieszności" wtedy zrobiły z mojego dzieciństwa koszmar.
Przypisek:
Kiedy przeczytałem ponownie swój tekst, odniosłem wrażenie jakbym pisał o czasach średniowiecza, a były to wczesne, bardzo postępowe 80-te lata XX wieku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Atmosfera przed meczem Polska Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto