- Ewa miała przylecieć na Okęcie cztery dni temu - relacjonuje jej mąż. - Na początku sobie żartowaliśmy, że kilka dni dłużej popływa w basenach. Ale teraz już nie jest mi do śmiechu, bo nie wiem, kiedy wróci. W poniedziałek zaniosłem do jej pracy podanie o przedłużenie urlopu. Na powrót swoich najbliższych z niepokojem czekają również rodziny 43 lublinian, którzy 9 kwietnia wyruszyli z pielgrzymką do Ziemi Świętej, zorganizowaną przez jedną z lokalnych parafii. Wszyscy mieli wrócić w minioną sobotę. - Mama skontaktowała się z nami - opowiada Agnieszka, córka pani Ireny, która bierze udział w tej pielgrzymce. - Poinformowała nas, że nie ma zielonego pojęcia, kiedy wróci do domu. Coraz bardziej się denerwuje, a my razem z nią. Kiedy lublinianie zaczną wracać do domu? - Czekamy aż pył wulkaniczny nie będzie groźny dla samolotów. Dopiero wówczas przewoźnicy wznowią loty - nie ma dobrych wieści Krzysztof Piątek, prezes firmy Neckermann Polska.
- Wydłużony pobyt za granicą może być dla turystów utrudnieniem, ale zostali oni otoczeni dobrą opieką. Zapewniliśmy wszystkim noclegi i wyżywienie. Paraliż lotniczy jednym przymusowo wydłużył pobyt, innym natomiast pokrzyżował urlopowe plany. - We wtorek rano miałam lecieć z mężem i dzieckiem do Egiptu. Czekam na sygnał od biura podróży. Nie wiem, czy zrezygnować, nie wiem też, ile na tym stracę - denerwowała się w poniedziałek po południu Dorota Morawska. Lidia Baran-Ćwirta, lubelska rzeczniczka praw konsumenta, wyjaśnia, że z powodu nadzwyczajnych zdarzeń straty ponoszą nie tylko przewoźnicy i biura podróży, ale także klienci. - Wszystko zależy od tego, co zostało zapisane w ogólnych warunkach konkretnych umów zawieranych pomiędzy biurem podróży a klientem. W takich okolicznościach nikogo nie można obciążyć winą. - Ale pech!- złościł się Kamil Franaszczuk. - Za parę dni muszę być w Sztokholmie. Mam pilną sprawę rodzinną. Nie wiem, czy w ogóle uda mi się dostać do Szwecji.
Kamil miał zarezerwowany bilet na samolot na wtorek rano. W poniedziałek cały dzień szukał innych połączeń. - Samolot kosztował mnie 80 zł, za pociąg do Gdańska i prom musiałbym wydać ponad 300 zł, ale co z tego, jak nie było już biletów - podsumował. W poniedziałek były też problemy z kupieniem biletów na pociągi z Warszawy do Berlina i Amsterdamu. Przed kasami PKP, także w Lublinie, ustawiały się kolejki jak za czasów PRL.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?