Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rośnie popularność nielegalnych imprez w podziemiach. Czy Warszawa ma swoje sekretne kluby COVID-owe?

Redakcja
pixabay/zdjęcie ilustracyjne
Kluby nocne w całej Polsce są zamknięte. To jednak nie oznacza, że imprezowicze zostali w domach. Na całym świecie rośnie popularność nielegalnych dyskotek, na które wstęp mają tylko wtajemniczeni. Jak jest w Warszawie? Czy stolica również ma swoje COVID-owe secret cluby? Szczegóły w tekście poniżej.

Miasto-widmo?

Imprezowe ulice w Warszawie są bez śladu życia. Wystarczy zajrzeć na Chmielną, Mazowiecką, Nowy Świat. Miejsca zazwyczaj zapełnione ludźmi po brzegi, teraz są ciemne, ciche i opuszczone. Wszystko jest i będzie nieczynne przynajmniej do 29 listopada br. Jednak zamknięcie klubów nocnych nie oznacza, że imprezowicze zostali w domach. Są lokale, które odważyły się "funkcjonować" w szczycie drugiej fali pandemii.

ZOBACZ TEŻ: Koronawrius, Warszawa. Imprezowe ulice bez śladu życia. Tak w sobotnią noc wyglądała stolica

Ci, którzy chcą się spotykać - spotykają się. Chcemy się spotykać. Jesteśmy za sobą stęsknieni. Wystarczy popatrzeć, jak było latem, tuż po zniesieniu części obostrzeń. Miejscówki, w których można było nadrobić towarzyskie zaległości, wypełniły się po brzegi. To rozluźnienie nie trwało jednak zbyt długo. W październiku dostaliśmy kolejne obostrzenia. Ponownie założyliśmy maseczki, nie możemy chodzić do kina, teatru, szkoły. Jest zakaz tańców, bo wszystkie kluby są zamknięte. Ale to nie znaczy, że imprezy się skończyły.

Po pięciu latach białą flagę w zderzeniu z pandemią wywiesił także Shipudei Berek. Była to restauracja z kuchnią izraelską należąca do Artura Jarczyńskiego, właściciela kilku innych restauracji w Warszawie.

Restauracja działająca od października 2015 przy ulicy Jasnej serwowała gościom zestawy  śniadaniowe, przystawki mezze, izraelskie sałatki, pizze, dania z grilla m.in. mięsne szaszłyki shipudim. Właściciele w mediach społecznościowych pozostawili jednak swoim gościom nadzieję, że być może wrócą w przyszłości w innym miejscu czy innej odsłonie.

Nowa fala bankructw warszawskich restauracji. Padła nawet je...

Sekretne imprezy

Tuż po wybuchu pandemii media na całym świeci donosiły, że tysiące ludzi imprezuje w ukryciu. Reporterzy "New York Timesa" wzięli udział w trzech sekretnych wydarzeniach: w Berlinie, Londynie i pod Paryżem. Szczegółowo zdali relację z tego, jak są przygotowywane i gdzie się odbywają. Sekretne imprezy dla setek - w niektórych przypadkach tysięcy ludzi - umawiane są za pośrednictwem zamkniętych grup w mediach społecznościowych czy aplikacji Telegram. Berlińscy łowcy imprezowiczów stworzyli specjalne grupy na Telegramie, gdzie informują o sekretnych dyskotekach w stolicy Niemiec. Dostęp do nich jest możliwy tylko za zaproszeniem. Chętni dotrzymują współrzędne GPS lub wskazówki, gdzie danego dnia odbędzie się konkretna impreza.

Dyskotekowe szare strefy

Czy również w naszym kraju organizowane są podobne wydarzenia? Wystarczy spojrzeć na sytuację w niektórych miastach Polski, gdzie znajdują się tzw. dyskotekowe szare strefy. O takich miejscach, m.in. W Gdańsku czy Sopocie informowali dziennikarze Onet.pl. Miesiąc temu, tuż po wprowadzonym 10 października zakazie udostępniania miejsc do tańczenia w klubach, w częstochowskim klubie bawiło się nawet 1000 ludzi. - Teraz ws. dyskoteki wszczęte zostało prokuratorskie śledztwo, a ewentualne zarzuty mogłyby dotyczyć - jak donosi reporter RMF FM Marcin Buczek - spowodowania zagrożenia epidemiologicznego, a tym samym: narażenia innych na niebezpieczeństwo - informuje radio RMF24.pl.

Sobieskiego 100, Warszawa. Legendarny "Club 100" odkryty prz...

Czy Warszawa ma swoje COVID-owe secret cluby?

Łatwo wnioskować, że i w stolicy Polski istnieje przynajmniej kilka miejsc, w którym można się spotykać i bawić. Gdzie dokładnie? Wiedzą o nich tylko nieliczni, wtajemniczeni bywalcy. Krążą plotki o dwóch sekretnych lokalach, gdzie nikt nie przejmuje się bezpieczną odległością czy maseczkami. Jeden ma znajdować się przy ul. Dobrej na warszawskim Powiślu. Drugi - przy Placu Konstytucji. Miejsca te nie reklamują się, bo przecież za nielegalne organizowanie dyskotek grozi kara od 5 do 30 tys. zł.

"Zostań w domu"?

Na przełomie marca i kwietnia wszyscy siedzieliśmy w domach. Z niepewnością i strachem przed niewidzialnym COVID-em. Druga fala pokazała, że nasza mobilizacja spadła i nie jest już tak silna, jak na wiosnę. Znikło wzajemne zachęcanie do "zostań w domu", które przecież miało tak wielki rozdźwięk po wprowadzeniu pierwszego lockdownu w Polsce. Od tamtego czasu zdążyliśmy pogodzić się z tym co jest i co się dzieje. Ludzi nie jest już tak łatwo zatrzymać w domach.

Zobaczcie też:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto