Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Różne postacie złośliwości

Redakcja
Lądowanie na Księżycu.

Czy wiecie, co oznacza „wojsko Św. Agaty"? Jestem jego absolwentem. Nie wiem, jak to jest teraz, ale za moich pięknych, młodych lat każdy z nas musiał ukończyć Studium Wojskowe. Nawet Kruszynka biegała w szynelu po dawnym lotnisku w Gdańsku, a wykłady z obrony przeciwlotniczej prowadził pułkownik, który polonistkom na tablicy napisał temat zajęć: NALOT BĄBOWY.
Ja miałem trochę inne tematy – zajęcia z broni podwodnej, artylerii okrętowej, nawigacji taktycznej (oprócz zajęć ogólnowojskowych). W marcu 68 r. (to był ten słynny marzec) wracaliśmy z zajęć na poligonie (strzelnicy). Wygospodarowaliśmy 1 petardę i wyrzuciliśmy we Wrzeszczu na jezdnię – nim dojechaliśmy na Skwer Kościuszki w Gdyni, już mieliśmy komitet powitalny „smutnych panów".
Żeby zaliczyć wojsko, po zakończeniu Studium trzeba było ukończyć (nie pamiętam) – 4 lub 6-ciotygodniowe zgrupowanie. W czasie tego zgrupowania mieliśmy zajęcia również na okrętach – trałowcach bazowych (to takie okręty, które służyły do m.in. likwidacji pól minowych na morzu). Oprócz normalnego wyposażenia (wojskowego) miały one możliwość odbierania programów telewizyjnych (w messie stał telewizor).
Na takim zgrupowaniu byłem w lipcu 1969 r. A co było w tym miesiącu najważniejszym wydarzeniem politycznym i wojskowym? Oczywiście lądowanie na Księżycu. Byliśmy przekonani, że kadra też będzie chciała to oglądać i będziemy stać przy kei. Ale ludzka złośliwość nie zna granic. Zaraz po 8-ej, kiedy to kadra raczyło dowlec swe szanowne, umundurowane ciała na pokład, zabrzmiały dzwonki i.... wyjście w morze. Jeszcze się łudziliśmy, że staniemy w dryfie w miejscu, gdzie nikomu nie będziemy przeszkadzać i spokojnie obejrzymy to historyczne zdarzenie.
Ale nie na darmo mówią, że nadzieja jest matką głupich. Zbliżał się czas transmisji. Tylko wachta była na pokładzie i mostku, reszta – w messie. Na kilka minut przed rozpoczęciem transmisji przeraźliwe dźwięki dzwonka alarmowego sparaliżowały nas.
D-ca ogłosił „ALARM CHEMICZNY"!
Wyobrażacie sobie gladę na morzu, z nieba leci żar, a my w impregnowane kombinezony, maski ... i walczymy z atakiem gazowym, gdyż „zaatakowali nas Amerykanie". Gdy „atak" się skończył, zakończyła się również transmisja. Obejrzała ją sobie w luksusowych warunkach kadra. Ja osobiście obejrzałem to lądowanie kilka lat później.
I to była złośliwość. Gdyby nasze nastroje mogły zabijać, prawdopodobnie w Układzie Warszawskim zabrakłoby dowództwa jednej z większych armii.
Napotykane teraz jakieś złośliwości – to pryszcz! Tak jak w powiedzeniu: „Psy szczekają, ale karawana idzie dalej".
Manro 

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto