Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samowolna zmiana trasy przejazdu przez kierowcę autobusu 511 - list Czytelnika

Redakcja
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Bruno Fidrych/Polskapresse
Z Konwaliowej na Stalową bez przystanków po drodze i bez ostrzeżenia? Taką "usługę" można by reklamować hasłem: "Wybierz się na wycieczkę z ZTM". Niestety, sytuacja niewiele miała wspólnego ze zwiedzaniem miasta. Kierowca autobusu miejskiego bez zapowiedzi wywiózł grupkę pasażerów wieczorową porą osiem kilometrów od planowego przystanku - pisze nasz Czytelnik, pan Piotr.

List pana Piotra:

Chciałbym opisać sytuację, która przydarzyła mi się w stołecznej komunikacji miejskiej. Otóż w miniony piątek, 1 lipca, w godzinach wieczornych (ok. 20.10) wsiadłem na przystanku Henryków do obsługiwanego przez MZA autobusu linii nr 511 kursującego w relacji Dąbrówka Wiślana – Metro Marymont, a więc na popularnej trasie łączącej m.in. Tarchomin i Białołękę z metrem. Ponieważ wiedziałem, że niektóre autobusy tej linii docierają jedynie do przystanków Białołęka-Ratusz albo Konwaliowa, a potem (po wyraźnie sygnalizowanym zakończeniu trasy) zjeżdżają do zajezdni, sprawdziłem to przed wejściem do autobusu, stwierdzając, że tym razem mam jednak do czynienia z normalnym kursem.
Problem zaczął się za przystankiem Konwaliowa, gdy kierowca autobusu (numer taborowy 3447) włączył na wyświetlaczu wewnątrz pojazdu informację o zjeździe do zajezdni i… następnym „planowym przystanku” przy ul. Stalowej, tj. pod zajezdnią autobusową na tej ulicy. Podobnego kursu można długo szukać w rozkładzie jazdy ZTM – kurs taki po prostu nie istnieje… Jednak kierowca nie dość, że utrzymywał, że jedynie sztywno „trzyma się procedur” dotyczących trasy tej linii (niemającej nic wspólnego z wyznaczoną przez ZTM) dodatkowo poinformował grupę podróżujących pasażerów, że nikogo nie wypuści wcześniej niż na ulicy Stalowej pod zajezdnią. W efekcie zostaliśmy wywiezieni ok. 7,5-8 km za ulicę Konwaliową, w zupełnie inną, kiepsko skomunikowaną część miasta... Przy tym wszystkim cały przejazd „w głąb” Pragi nie miał nic wspólnego z normalną trasą linii nr 511. Wściekli pasażerowie musieli więc w efekcie nadłożyć wiele kilometrów do metra lub centrum miasta. Stracili też wiele minut cennego czasu (sam straciłem godzinę).
Wydaje się, że drastycznie podnoszone ceny biletów za przejazdy w komunikacji miejskiej powinny iść w parze z podnoszeniem poziomu świadczonych usług przez ZTM, jego podwykonawców i firmy nadzorowane, do których należy MZA. Aby było to możliwe należy m.in. eliminować przypadki kierowców samowolnie zmieniających trasy przejazdów.

Piotr Marczewski

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto