Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sanatorium dziecięce Olin. Współpraca polsko-szwedzka, światowej sławy lekarze i wielka tragedia. Oto historia słynnego zakładu w Otwocku

Martyna Konieczek
Martyna Konieczek
Dawne sanatorium spłonęło w 2008 roku. Wciąż jednak można podziwiać ruiny murowanej kaplicy
Dawne sanatorium spłonęło w 2008 roku. Wciąż jednak można podziwiać ruiny murowanej kaplicy Aleksy Witwicki
Otwock to wyjątkowe miasto niedaleko stolicy, które dziś zachwyca przede wszystkim świdermajerami. Jednak dawniej podwarszawska miejscowość posiadała status miasta-uzdrowiska i słynęła z licznych sanatoriów. Jedną z najbardziej znanych placówek leczniczych było dziecięce Sanatorium im. Marchlewskiego, zwane "Olinem". Idąc ulicą Borową możemy natknąć się fundamenty nieistniejących już budynków oraz wciąż zachowane ruiny kaplicy sanatoryjnej. Zapoznajcie się z historią tego miejsca w artykule poniżej.

Początkowo zakład letniskowy, później miejsce dla chorych na gruźlicę

Historia dziecięcego sanatorium sięga 1926 roku. Wtedy to z inicjatywy Komitetu kierowanego przez Aleksandrę Piłsudską placówka powstała jako zakład letniskowy dla dzieci z biednych rodzin. Ze względu na zasługi, jakie wniosła Aleksandra, obiekt został nazwany "Olinem". Budynek główny został zaprojektowany za darmo przez architekta Jana Koszczyc-Witkiewicza.

W głównym budynku mieściło się 250 łóżek dla dziewczynek, a 750 chłopców swoje miejsca miało w rozstawionych namiotach. Pensjonariuszom zapewniano wyżywienie i atrakcyjny program wychowawczy. - Kilka lat przed wojną rozbudowano budynek główny i założono centralne ogrzewanie. Odtąd zakład czynny był cały rok. Według wspomnień Piłsudskiej, w pierwszych dniach wojny Niemcy zrzucając bomby zabili 15 dzieci, a wiele ranili - opisują urzędnicy otwockiego ratusza.

Po wojnie placówka ponownie zaczęła działać i została rozbudowana dzięki pomocy Szwedzkiego Czerwonego Krzyża. W 1945 roku jego przewodniczący - Ulf Ivan Nordwall - zwrócił się do władz polskich z propozycją wybudowania sanatorium i prewentorium dla dzieci chorych na gruźlicę.

Dawne sanatorium spłonęło w 2008 roku. Wciąż jednak można podziwiać ruiny murowanej kaplicy

Sanatorium dziecięce Olin. Współpraca polsko-szwedzka, świat...

Największe sanatorium dla dzieci w Otwocku

Otwarcie pierwszego pawilonu na 40 łóżek nastąpiło we wrześniu 1946 roku w obecności premiera Szwecji dr. Eckeberga i dr. Nurdwalla. Żołnierze szwedzcy zbudowali na tym terenie kolonię drewnianych pawilonów, w których można było leczyć 500 dzieci z różnymi schorzeniami dróg oddechowych. W placówce zatrudniony był personel szwedzki i polski m.in. byłe więźniarki z Ravensbrück i Oświęcimia. Było to największe sanatorium dla dzieci w Otwocku.

W sanatorium pracował m.in. repatriant ze Lwowa, profesor Franciszek Groër, współtwórca znanej w świecie medycznym lwowskiej szkoły pediatrycznej. Dzięki działającym w tym miejscu wybitnym lekarzom otwarto filię Instytutu Gruźlicy oraz wydawano pierwsze prace naukowe na temat gruźliczego zapalenia mózgu i opon mózgowych. W 1951 roku sanatorium otrzymało imię Juliana Marchlewskiego. W 1992 roku sanatorium przeniesiono do Centrum Leczenia Chorób Płuc i Gruźlicy przy ulicy Narutowicza.

Pozostały tylko ruiny i opuszczona kaplica

Budynek dawnego sanatorium stał w dobrym stanie aż do 2008 roku, kiedy to pożar strawił prawie całkowicie zabudowania przy ulicy Borowej. Pozostały jedynie ruiny ścian i ceglane skarpy. Wciąż jednak można podziwiać murowaną kaplicę, która stoi tuż obok pozostałości sanatorium. Miejsce wywołuje ciarki - jest ciemne, pomazane fosforyzującą farbą i ma klimat jak z horroru.

Sanatorium Olin było jedną z najbardziej znanych placówek leczniczych w Otwocku
Dawne sanatorium spłonęło w 2008 roku. Wciąż jednak można podziwiać ruiny murowanej kaplicyAleksy Witwicki

Szpital psychiatryczny "Zofiówka"

W pobliżu kaplicy oraz zgliszczy budynków sanatoryjnych znajduje się opuszczony szpital psychiatryczny "Zofiówka". To jedno z najbardziej nawiedzonych miejsc w Polsce! Podobno niespokojne duchy ofiar do dziś nawiedzają ruiny budynku, a nocą słychać dochodzące stamtąd przeraźliwe odgłosy i jęki. Zobaczcie zdjęcia szpitala oraz przeczytajcie o mrożących krew w żyłach historiach, które rozegrały się w tych murach, w artykule poniżej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto