Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sandaless: granie na jednej scenie ze Slayerem daje kopa

Redakcja
Z ełcką grupą Sandaless po ich występie na Ursynaliach ...
Z ełcką grupą Sandaless po ich występie na Ursynaliach ... Kamil Fejfer
Rozmawiamy z ełcką grupą Sandaless po ich występie na Ursynaliach.

MM: Nie mogę nie zapytać skąd taka dziwna nazwa?

Sandaless: Przy powstawaniu nazwy z obecnego składu był tylko Krzysiek [Laszkowski]. Miało być pozytywnie, dobrze się kojarzyć.

Bo na początku Sandaless grał nieco inną muzykę.

Tak. Kiedyś było reggea’owo, dubowo. Później było coraz mocniej i mocniej. Dzisiejszy skład, w którym zespół istnieje od 2006 roku dość ostro łoi.

Można powiedzieć, że to dwa zespoły pod jednym szyldem? Na początku spokojnie, a teraz coś zupełnie innego?

Tak, chyba tak. Na początku liderem był Krzysiek. Wtedy Sandaless było raczej takim graniem spokojniejszym, lżejszym. Później dołączyłem ja, Piotrek, Rafał. Teraz muzyka jest mieszaniną naszych gustów i inspiracji.

Ursynalia 2012 na mmwarszawa.pl:

Jak wspominacie swoją wizytę w Opolu?

To dla nas była bardzo fajna wycieczka. Rodzaj kolonii. Gramy muzykę raczej niszową i alternatywną, więc się trochę zdziwiliśmy, kiedy dostaliśmy zaproszenie. Sandaless w Opolu? Nie, nie, nie. Myśleliśmy, że to jakaś pomyłka. Później dowiedzieliśmy się, że za koncert muzycznie będzie odpowiadał Marcin Pospieszalski i Adam Nowak, czyli ważne dla nas autorytety muzyczne. Pomyśleliśmy, że skoro oni tam są, to możemy spróbować. I rzeczywiście było fantastycznie. Dzięki temu uczyliśmy się grać z ludźmi, którzy zjedli na tym zęby.

To było największe wydarzenie muzyczne na którym byliście?

Pewnie większym wydarzeniem był choćby koncert w Jarocinie, na który zostaliśmy zaproszeni przez Piotra Kaczkowskiego. To był dzień Mini-Maxa [audycja w radiowej Trójce prowadzona przez Piotra Kaczkowskiego], podczas którego pan Piotr wybrał swoje ulubione zespoły. To było dla nas bardzo duże wydarzenie.

Co inspiruje Sandaless? Bo śledząc Wasze dokonania można dojść do wniosku, że jesteście na różnych biegunach. Jeśli chodzi o muzykę, gdzie się to zaczyna, a gdzie kończy?

Każdy z nas jest z troszeczkę innej beczki. Pewnie dlatego, nasza muzyka jest właśnie taka. To nie jest muzyka, która jest od początku do końca inspirowana jednym wykonawcą, albo konkretnym nurtem. Nie jest też komponowana przez jedną osobę. Pewnie naszym wspólnym mianownikiem są wszystkie polskie zespoły typu Acid Drinkers, Kazik, Kult, z zagranicznych Rage Against The Machine. Mnie interesuje Peter Gabiel, Porcupine Tree, Sting.

Masz jakieś wrażenia związane z tym, że na jednej scenie najpierw graliście Wy, a za kilka godzin będzie grał Slayer?

To jest zespół, na którym się wychowaliśmy. I fakt, że gramy w ten sam dzień na tej samej scenie daje kopa. Chociaż wiesz, to jest też tak, że jak się jest na scenie, to się zupełnie inaczej do tego podchodzi. Nie biega się już po te autografy. Chociaż obserwowanie tego, że choćby Limp Bizkit przyjechali na koncert dwiema wielkimi ciężarówkami jest całkiem interesujące.

A jak sam Wasz koncert?

Podobało nam się. Przyszło trochę ludzi, sporo osób np. przyszło dla nas, znali nasze teksty. To cieszy.

A deszcz?

Ostatni numer jaki zagraliśmy nosił tytuł „Deszcz”. I zaczęło padać.

**Sandaless:
Krzysztof Laszkowski - git,voc;
Rafał Poniatowski - gitary;
Rafał Lemieszko - bas;
Piotr Mikulski - perkusja;

**

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto