Sektor rodzinny na Stali?

Pan Jarosław był na ostatnich, niesławnych derbach z sześcioletnim synem. Gdy zakończono przedwcześnie zawody (ze względu na śmierć w innych zawodach żużlowca Lee Richardsona), kibice z Zielonej Góry zrobili awanturę. Czytelnik wspomina to tak: - Po przerwanym meczu czekałem na wyjście z stadionu. Były kłótnie kibiców z ochroną i ta użyła gazu łzawiącego. My też zostaliśmy opryskani. Syn był tak przestraszony tym wszystkim, że powiedział: już na żużel nie pojedzie.Zdaniem Czytelnika rozwiązaniem byłby rodzinny sektor. Bezpieczne miejsce, gdzie można by kibicować z dziećmi. - Bo niby czemu dzieciaki muszą wysłuchiwać przekleństw? Chcę wychować dziecko na kibica z klasą - czytamy w liście pana Jarosława.Stadionem administruje OSiR. Pomysł przedstawiliśmy dyr. Włodzimierzowi Rojowi. - To nierealne - mówi. Jego zdaniem taki sektor musiałby być kolejną ,,klatką'' z dodatkową ochroną (by nie przedostawali się tu inni kibice). - Wiele by to nie dało, bo przekleństw, obraźliwych haseł czy widoku agresji to nie przesłoni. Z każdego punktu stadionu widać wszystko - mówi dyr. OSiR-u. Tłumaczy też, że wyodrębnienie części trybun przełożyłoby się na... wydłużenie drogi ewakuacyjnej z takiego sektora.