MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Sielanka, czyli przyjaźn polsko-radziecka

Redakcja
Wygrzebane z pamięci: może nieobiektywne, ale tak to zapamiętałem.

Aby zakończyć wspomnienia z tego słusznie minionego okresu, należy jeszcze wspomnieć o różnych akcjach. I tak – hasło „Cały Naród buduje swoją Stolicę” znało chyba każde dziecko. Olbrzymie osiągnięcie drogowe, czyli trasa W-Z, mieli przed oczami wyobraźni wszyscy. A marzeniem był wyjazd do odbudowywanej Warszawy i przejechanie się cudem techniki – ruchomymi schodami przy Kolumnie Zygmunta.
Kołchoźnik bez przerwy nadawał listy repatriantów, poszukujących rodzin, listę wypadków i ich skutki z udziałem niewybuchów i niewypałów. Aby skonsolidować ludzi przy programie partii, należało, gdy już się znudził wróg wewnętrzny, utrzymać widmo wroga zewnętrznego. I tak „ci wstrętni amerykańscy imperialiści”, chcąc zagłodzić ludzi budujących socjalizm, zrzucili na nasze pola z samolotów STONKĘ ZIEMNIACZANĄ. I szli ludzie na pola i zbierali to cholerstwo. Co jakiś czas kołchoźnik donosił o znalezieniu nowego ogniska stonki. Zdjęcie tego imperialistycznego gada można było znaleźć nawet na etykietach zapałek.
Nas w szkołach uczono przyjaźni z narodami republik radzieckich. Od 5 klasy obowiązkowy rosyjski. Dobrze uczyli – do dziś pamiętam wierszyk „Ałfawit uże my znajem, uże piszem i czitajem, I wsie bukwy po pariadku bez oszybkli nazywajem:...”
Zachęcano nas do korespondencji z dziećmi z Sojuza. Można było wymieniać się znaczkami, widokówkami (bo już się pojawiły).
Przyjaźń polsko – radziecka kwitła. W darze od narodów Związku Radzieckiego otrzymaliśmy Pałac Kultury i Nauki – tak wielki, że przydusił wszystkie warszawskie wieże kościelne. Przywódcy jeździli, składali wizyty i wykonywali polecenia hegemona.
Granica wschodnia została granicą przyjaźni. Tylko przejść przez nią było piekielnie trudno. Ja przez nią przejeżdżałem w latach 80-tych. Potrójne ogrodzenie przedzielone pasami zaoranej ziemi, zwieńczone kłębami drutu kolczastego (to chyba w ramach realizacji powiedzenia: „Boże, broń mnie od przyjaciół, bo z wrogami poradzę sobie sam”).
Nie wspomniałem jeszcze o „prasówkach” - wyznaczeni uczniowie mieli obowiązek przygotowania i następnie wygłoszenia na porannym apelu szkoły „przeglądu prasy krajowej” (głównie kończyło się na „Trybunie Ludu”).
Wszędzie widoczne ostrzeżenia przed imperialistycznymi szpiegami, wrogami ludu, bikiniarzami (cecha charakterystyczna: plereza, buty na „słoninie”, bardzo wąskie spodnie i rock and roll).
W Radiu Wolna Europa powodzeniem cieszyły się audycje: „Na czerwonym indeksie” (tam po raz pierwszy usłyszałem „Zniewolony umysł” Miłosza) oraz „Fakty, wydarzenia, opinie” (to taki pierwowzór obecnego radiowego „TOK FM” czy telewizyjnego „TVN 24”.)
I tylko, gdy przez przypadek spotkali się normalni ludzie, polewali do kieliszków i nalewający, przed wypiciem, przeżegnywał zawartość szkła mówiąc: „Ochadi wsia neczystaja siła, a atawajsia adyn spirt”. Potem przerobiono to na:”Zdrowie Wasze, w gardło nasze”:)
I dalej by trwała sielanka, gdyby na Dejmek i jego wersja „Dziadów”, wystawiona w Teatrze Narodowym w Warszawie z okazji 50 rocznicy Rewolucji Październikowej.
Ale o tym, to już w następnej części.
Cdn.
 
Manro

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Euro 2024: STUDIO-EURO ODC-3 PRZED MECZEM POLSKA - AUSTRIA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto