Nerwowa atmosfera panowała podczas wczorajszej przeprowadzki z dotychczasowej siedziby stargardzkich policjantów do tymczasowej, w budynku opuszczonym przez dom małego dziecka. Oddelegowani ze stargardzkiego zakładu karnego więźniowie niezbyt chętnie pomagali stróżom prawa. Część z nich pochowała się po kątach, część migała się od noszenia rzeczy skarżąc się na problemy ze zdrowiem.- Nie mogę dźwigać, mam rozwaloną wątrobę! - mówił jeden.Inny twierdził, że ma chory kręgosłup.- Po ch... tu przyszedłeś do pracy jak ty dźwigać nie możesz?! - dosadnie pytała go jedna z pracownic komendy policji.Jej koleżanka z komendy nie chciała nieść szafki razem z więźniem.- Jak pani nie chce żebym jej pomagał, to ja się nie będę kłócił! - mówił skazaniec.W efekcie policjantki i policjanci głównie sami przenosili swoje rzeczy. Szafy, szafki, biurka, krzesła, komputery, kwiatki.- Skazani zostali skierowani do pracy przy przenosinach na podstawie umowy między zakładem karnym a komendą policji - wyjaśnia Patryk Pruński z Zakładu Karnego w Stargardzie. - Pracują w ramach prac publicznych, czyli nieodpłatnie. Policja korzysta z już pracujących nieodpłatnie osadzonych.Przeprowadzka spowodowana jest planami wyburzenia starej i budową nowej komendy, która potrwa około dwóch lat.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?