Śląskie noce łomżynianki

Kocham spać.Mogę tak jak Bardotka odpowiedzieć: Jaki dzień był w moim życiu najpiękniejszy ? To nie był dzień, to była noc !. Jestem wściekła, kiedy sen nie nadchodzi i tłukę się jak Marek po piekle. Nie wiem dlaczego akurat Marek, a nie np. Dziuńka?:) Chociaż Marek to też ładne imię.Moja mama mówiła, że kto śpi, ten nie grzeszy. To ja staram się jak najczęściej być bezgrzeszną. Ostatnio, kiedy za pioruna nawet liczenie baranów nie pomagało zaczęłam wyglądać przez okno.Kurcze! Te noce toniezły wynalazek!
Wszystko wygląda inaczej niż w dzień. Może nawet ładniej ? Księżyc jak lampa błyskowa w aparacie mojego męża wyłuskuje coraz to nowe obrazy. Przez kilka nocy czuwałam, żeby zobaczyć to mężowskie UFO, ale oprócz nocnych widoczków nic podejrzanego nie zauważyłam. Wygląda na to, że kosmici polowali tylko na mojego ślubnego.
Bezsenne noce, bez wyglądania przez okno, to też powiększone wymiary problemów. Leżysz w łóżku i każdy problem wydaje ci się nie do przeskoczenia, a ból kolana jakby przybierał na sile. Pukam się wtedy w czoło i mówię: aby do świtu, bo w dzień wszystko wraca do normalnych kształtów. A gdybym tak mieszkała na kole podbiegunowym ? 6 miesięcy nocy i 6 miesięcy dni ? To albo bym się wyspała, albo przez 6 miesięcy dni nie wiedziała co w ręce włożyć. Na dodatek to pioruńskie zimno.
To może ja jednak przestanę narzekać i jakoś przeżyję tę okresową bezsenność ? Na parapecie postawię kubek gorącej herbaty, obok aparat, poduszka pod łokcie i będę czyhać na fajny widoczek. Nie jedna KB na świecie, Dziuńka też potrafi!
Śląskie noce, nawet te bezsenne, są tak samo piękne jak w moim rodzinnym mieście.