Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Zdawalność egzaminów na prawo jazdy wynosi 30 procent

MARCIN KAMIŃSKI
Polski kierowca, to słaby kierowca. Tak przynajmniej wynika z badań, przeprowadzanych przez niezależnych ekspertów od jazdy. Zazwyczaj nieomylny w wygłaszaniu sądów na temat poprawnej jazdy i prędkości, bezkrytyczny ...

Polski kierowca, to słaby kierowca. Tak przynajmniej wynika z badań, przeprowadzanych przez niezależnych ekspertów od jazdy. Zazwyczaj nieomylny w wygłaszaniu sądów na temat poprawnej jazdy i prędkości, bezkrytyczny wobec siebie, stanowi zagrożenie dla ruchu drogowego. Uczestnikami "ruchu" są też piesi i to oni zazwyczaj stają się najlepszym sprawdzianem umiejętności opanowania trudnego rzemiosła jazdy. W czym leży problem? Zazwyczaj w słabym szkoleniu podczas kursów jazdy, które z kolei są efektem słabego przygotowania instruktorów jazdy.

Z badania przeprowadzonego przez TNS OBOP, na zlecenie Szkoły Jazdy Renault w 2007 roku wynika, że większość Polaków prowadzących samochody uważa się za wspaniałych kierowców. Niestety, taka pewność swoich racji i umiejętności ma zgubny wpływ na kulturę jazdy, która nadal jest u nas katastrofalna. Istnieje wiele teorii mających usprawiedliwić nasz "ułański" styl prowadzenia. Jedni stawiają na pośpiech, inni na spryt albo temperament. Tymczasem wystarczy spojrzeć na rodzime podwórko, gdzie instruktorzy niekoniecznie uczą dobrych zachowań na drodze, choćby w tak podstawowej kwestii, jak opanowanie techniki poruszania się pojazdem.

Z drogi bo "L" jedzie

W Słupsku ponad 80 szkół jazdy codziennie korzysta ze słupskich ulic, aby nauczyć przyszłych kierowców dobrej jazdy. Inne "L" dojeżdżają z pozostałych miast byłego województwa słupskiego - a więc powiatów - bytowskiego, lęborskiego, człuchowskiego. Wielu z adeptów jazdy za kółkiem tamuje ruch w najbardziej newralgicznych punktach miasta, choćby objętych teraz objazdami na ulicy Deotymy i Wojska Polskiego oraz przed ratuszem. Powodem tamowanie ruchu zazwyczaj jest gasnący silnik pojazdu do nauki jazdy. Dzieje się tak często dlatego, że kursant jest zbyt szybko wypuszczany na głęboką wodę. Takie sytuacje denerwują kierowców, którzy za nic mają nalepki na samochodach szkół jazdy "Ja też się uczę", "Nie trąbić" itd. Zdaniem prezydenta Słupska Macieja Kobylińskiego który wystosował apel do instruktorów nauki jazdy, aby nie czynili z placu Zwycięstwa "placu manewrowego" ? od nauki ruszania na terenie płaskim jest plac manewrowy, a nie jedna z najbardziej ruchliwych ulic w mieście.

Manewry pod ratuszem

- Ruch pojazdów na dwukierunkowej obecnie ul. Deotymy jest bardzo spiętrzony, więc kolejne potknięcia w technice jazdy kandydatów na kierowców dodatkowo ten stan potęgują - tłumaczy apel prezydenta Marek Sosnowski, specjalista z Biura Promocji i Integracji Europejskiej słupskiego ratusza. - W samym Słupsku funkcjonuje obecnie około 80 szkół jazdy. W każdej godzinie po Słupsku porusza się ok. 180 pojazdów z literką "L" na daszku. Dla wielu prowadzących te pojazdy są to pierwsze kilometry spędzone za kierownicą, dlatego często pozostali uczestnicy ruchu drogowego zmuszeni są do oczekiwania w korku do czasu, zanim kierowca nie opanuje umiejętności ruszania z miejsca bez tzw. kangurów.

Z ulic miasta korzystają także szkółki z Lęborka, Sławna, Człuchowa, Bytowa, czasem z Chojnic. Ich kursanci zdają egzamin w Słupsku, więc siłą rzeczy muszą potrenować w mieście, gdzie znajduje się ośrodek egzaminacyjny.

- Niestety, sposób szkolenia przez ostatnie lata nie zmienił się tak, jak i nadzór nad szkołami - mówi Zbigniew Wiczkowski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Słupsku. - Zdawalność jest dzisiaj na poziomie 29-30 procent. To niedużo. Niestety, jest daleko do doskonałości w szkoleniu, ja jednak nie winiłbym za to szkół jazdy. To kwestia obowiązujących przepisów i liczby godzin spędzanych za kółkiem. Wielu kursantów spędza swój czas w korkach zamiast na praktycznej nauce jazdy. W naszym mieście dodatkowym utrudnieniem jest zła organizacja ruchu.

Zdaniem Wiczkowskiego, aby "eLki" nie utrudniały i tak przeciążonego ruchu w mieście, instruktorzy powinni w początkowych kilkunastu godzinach omijać ścisłe centrum miasta.??

Każdy się kiedyś uczył

Z nadkomisarzem Jackiem Bujarskim, rzecznikiem prasowym Komendy Miejskiej Policji rozmawia Marcin Kamiński

- Czy nauka jazdy, popularna "eLka" jest "zawalidrogą" w mieście, takim jak Słupsk? - Każdy uczył się jeździć i trzeba to zrozumieć. Wydaje mi się, że jeśli ktoś jedzie zgodnie z przepisami - tak, że inne osoby nie będą rozwijać zawrotnych prędkości, to wychodzi wyłącznie na korzyść dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

- Apel prezydenta o niekorzystanie z najbardziej obciążonych dróg w mieście, którymi wiodą objazdy, spotkał się z dość poważną krytyką ze strony zarówno uczniów, jak i instruktorów. Czy policja również podziela to stanowisko? - Z jednej strony trudno się nie zgodzić z tym, co mówi prezydent, ale jeśli chcemy mieć przyszłych dobrych kierowców, muszą się oni uczyć w takich warunkach, jakie są w mieście. Będzie to gwarantować, że uczeń pozna doskonale strukturę ruchu w mieście i miejmy nadzieję, że nie będzie łamał przepisów ruchu drogowego. Niestety, miasto boryka się z remontami dróg i trzeba to przetrwać.

Ryszard Zakrzewski, kierownik Osśrodka Szkolenia Kierowców Rondo w Słupsku

- Prezydent Słupska apeluje do szkół jazdy, aby "eLki" nie parkowały przed ratuszem, bo tamują ruch. Uważa, że plac Zwycięstwa to nie jest odpowiednie miejsce na naukę jazdy. Co pan na to?

- Cóż mogę powiedzieć. Plac Zwycięstwa to najlepsze miejsce na spotkanie instruktora z przyszłym kierowcą, zwłaszcza, jeżeli taka osoba pochodzi spoza Słupska i nie zna miasta. Ratusz to centralne miejsce, każdy je znajdzie. Kiedyś umawialiśmy się przy dworcu, teraz porobiono tam parkingi płatne i nie mamy gdzie się zatrzymać. Poza tym żaden dobry instruktor nie wypuści do miasta osoby, która nie umie dobrze ruszać. Pierwsze kilka jazd zazwyczaj odbywamy poza miastem, tam uczymy ruszania i podstaw jazdy. Zazwyczaj więc spod ratusza wyjeżdża już podszkolony uczeń, albo instruktor.

- Szacuje się, że po mieście dziennie jeździ ok. 180 "eLek". Kierowcy narzekają, że za dużo.

- No cóż. Prawo jazdy zaczyna być coraz potrzebniejszym dokumentem. Mamy rozwój motoryzacyjny, w każdym niemal domu jest samochód, a często nawet dwa. Ludzie robią więc prawo jazdy, bo jest im potrzebne. Poza tym wielu mężczyzn wyjechało za granicę do pracy, zostawili żonom samochody, a te idą na kursy. ?

- No dobrze, ale czy naprawdę w Słupsku nie jest za dużo tych "eLek"?

- Uczą się u nas ludzie z całego regionu słupskiego. Tu, w Słupsku, zdają egzaminy. To gdzie mają się nauczyć jeździć? Na wsi? W Lęborku, gdzie jest jedno duże rondo? Wykażmy trochę zrozumienia, my też się kiedyś uczyliśmy jeździć. ?

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Słupsk. Zdawalność egzaminów na prawo jazdy wynosi 30 procent - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto