Śmieci przez rok gniły pod oknami grudziądzanki. Usunięto je po interwencji reportera

Puszki i wiadra po chemikaliach, zwoje drutów, folie plastikowe, smoła, styropian, gruz, a do tego jeszcze blaszana buda i przenośna toaleta "toi-toi" - cały ten syf jeszcze do soboty leżał pod oknami mieszkańców bloku przy ul. Legionów 73. Bałagan zostawiła po sobie firma ocieplająca budynek na zlecenie Miejskiego przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami.
Administracja bezsilna wobec budowlańców
- To świństwo śmierdziało pod moim oknem od września ubiegłego roku - mówi Bonifacja Czerwińska lokatorka bloku należącego do MPGN-u. - I gdyby nie interwencja dziennikarzy, to pewnie wysypisko długo jeszcze nie zostałoby uprzątnięte.
Jak zapewnia pani Bonifacja, wielokrotnie zgłaszała problem administracji. Bez skutku.
W piątek w piśmie do MPGN-u poprosiliśmy o uprzątnięcie terenu. W weekend około 10 robotników załadowało odpady do kontenerów i wywiozło.
 - Bałagan to składowisko odpadów prywatnej firmy i to ona odpowiada za uprzątnięcie śmieci - wyjaśnia Zenon Różycki, prezes MPGN-u. - Spółka wielokrotnie monitowała ten temat podobnie jak w przypadku innych zaniedbań wykonawcy. W konsekwencji odstąpiliśmy od umowy.
Remont bloku dokończy inne przedsiębiorstwo. Całkowity porządek przy bloku, łącznie z usunięciem ogrodzenia i materiałów budowlanych ma zapanować do końca sierpnia.
Wykonawca: - Sprawę oddamy do sądu
Właściciel firmy odpowiedzialność za bałagan częściowo zrzuca na MPGN.
- Najpierw kazali nam przerwać pracę, bo się okazało, że spółka nie dostała pozwolenia na budowę. Ruszyliśmy z mocnym opóźnieniem. Potem za opóźnienia w pracach zerwali z nami umowę. Następnie kazali wracać na teren budowy i pracować dalej - wylicza Artur Młynarczyk, właściciel Art-Budu, firmy remontującej blok. - Jak w takich warunkach można pracować? Jak utrzymać porządek i wywiązać się z terminów?! Ostatni raz wykonywaliśmy roboty dla MPGN-u. Ponieśliśmy straty. Ta sprawa skończy się w sądzie.