Śmieci wylądowały w podstargardzkim lasku

Oddalony od zabudowań lasek za ulicą Reymonta w Stargardzie to jedno z miejsc najchętniej odwiedzanych przez amatorów darmowego i nielegalnego pozbywania się domowych odpadów. Sterty śmieci rosną tam jak grzyby po deszczu. Na kolejne natknął się niedawno pan Marcin ze Stargardu.- Zdaję sobie sprawę, że koszty utrzymania rosną - mówi stargardzianin. - Ale legalne pozbycie się domowych śmieci nie jest tak drogie, żeby w ten sposób zanieczyszczać środowisko. Tym bardziej, że zawartość tej górki odpadów, czyli plastik, szkło, kartony to wszystko przy odrobinie dobrej woli można posegregować i za darmo wrzucić do recyklingowych kontenerów. Opony też można zostawić bezpłatnie w każdym punkcie wulkanizacyjnym.Stargardzianin nie przejechał obok wysypiska obojętnie. Pofatygował się i poszperał w workach. Znalazł w nich dokumenty z danymi personalnymi. Sprawę zgłosił straży miejskiej.- Poinformowano mnie, że jeśli wysypisko znajduje się za tablicą Stargard Szczeciński to reagować nie mogą, bo ich kompetencje nie wykraczają poza granice administracyjne miasta - opowiada pan Marcin. - Zadzwoniłem do urzędu gminy, a tam usłyszałem, że sprawą powinni się zająć policjanci. Poszedłem za radą i zgłosiłem to w komendzie. Kilka dni po mojej interwencji pojechałem znów do lasku. Sterta leżała na swoim miejscu nietknięta.Mł. asp. Łukasz Famulski ze stargardzkiej komendy zapewnia, że sprawa jest w toku.- Prowadzimy postępowanie - mówi policjant. - Postaramy się na podstawie przekazanych nam informacji i ewentualnych dowodów dotrzeć do sprawcy. Jeśli potwierdzi się, że to ta osoba wyrzuciła w lasku odpady, skierujemy wniosek do sądu o jej ukaranie.Policja powiadomi też gminę Stargard Szczeciński, by wysprzątała śmietnisko w lasku.