Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smolarek: Czy dużo zarabiam? Jak na polskie warunki, to pewnie tak

Cezary Kowalski
Grzegorz Jakubowski/Polskapresse
- Czy dużo zarabiam? Jak na polskie warunki, to pewnie tak. Wiem o tym, jestem z tego zadowolony. Zapewniam jednak, że na Zachodzie nie jest to kwota oszałamiająca. Ale to ciągłe pytania o pieniądze irytują mnie - mówi Euzebiusz Smolarek. Z piłkarzem Polonii Warszawa i reprezentacji Polski rozmawia Cezary Kowalski

Runda wiosenna w naszej ekstraklasie ma być decydująca dla Pana przyszłej kariery. Nauczył się Pan życia w Polsce, po raz pierwszy pograł w polskiej lidze, wyleczył kontuzje, a teraz ma szansę przygotować się do gry z holenderskim trenerem.
Ja na to tak nie patrzę. Mam zaledwie 30 lat i myślę, że sporo przed sobą bez względu na rundę wiosenną obecnego sezonu. Muszę jednak powiedzieć, że nie jest to najłatwiejsza sytuacja dla jakiegokolwiek piłkarza, jak się ma trzech trenerów w ciągu pół roku. Zaczynaliśmy sezon z Bakero, później był Janas, a teraz Bos. Zdaję sobie sprawę, jak jest w Polsce. Jak ci nie idzie, natychmiast kopią cię w d... Jak strzelisz ze dwie bramki, z miejsca zaczynają cię klepać po plecach. Staram się na to nie zwracać uwagi i robić swoje. Pewnie, że nie mogę być z siebie do końca zadowolony za to, jak prezentowałem się jesienią, ale futbol to nie taka bardzo prosta sprawa. Proszę zwrócić uwagę, że przeciwnicy mnie bardzo ostro kryją, często we dwóch. I to powoduje, że zawsze jest u nas jeden zawodnik wolny. Już to jest jakiś atut. Poza tym wróciłem do reprezentacji. Po to m.in. wracałem do Polski. Jak wiadomo, znacznie bliżej do kadry stąd niż z jakiejkolwiek innej ligi. W pierwszym meczu po powrocie do kadry strzeliłem bramkę. Po to tu jestem.

W Polonii z tymi golami to raczej u Pana słabo.
Miałem kontuzję, do tego te zmiany. Mam nadzieje, że teraz będzie lepiej. Profesjonalny piłkarz wyciąga wnioski z przeszłości, ale patrzy tylko do przodu. Ja wiem, że wszyscy chcą, żebym strzelał gola za golem, bo sam sobie zawiesiłem wysoko poprzeczkę. Tyle że ja nigdy nie byłem takim klasycznym napastnikiem, łowcą goli. Jak przyszedłem do Borussii Dortmund, to w pierwszym sezonie zdobyłem trzy bramki i nikt na mnie specjalnie nie narzekał. Inna sprawa, że później zdobyłem 13. Jak poszedłem do Hiszpanii do Racingu Santander, to strzeliłem sześć i już wszyscy narzekali. Tylko sześć bramek w Hiszpanii. Skrzydłowy, a ja właściwie gram na boku, nie może być rozliczany tylko za liczbę bramek. Skrzydłowy daje piłki innym, aby strzelali, albo robi miejsce, aby wchodził kolega. Nie wszyscy na to zwracają uwagę. Musi być bramka i koniec.

Ale początek miał Pan dość obiecujący.
Przyszedł jednak nowy trener i znów miał inny pomysł, znów zmienił mi pozycję. Nie było spokoju. Nie można powiedzieć, że pół roku spokojnie sobie pracowaliśmy. Ja oczywiście nie mam o to pretensji. Czasem tak bywa, że zmiany w klubie następują. Tyle że trzeba mieć świadomość, że dla zawodników nie jest to sytuacja łatwa.

Holenderski trener to powinien być dla Pana ogromny plus. Wychował się Pan w Holandii.
Teoretycznie tak. Bos ma swój styl, swoją metodę pracy. Zobaczymy, jak to się potoczy. Znam jego nazwisko i słyszałem o nim, ale dużo o nim nie wiem. Poznamy się na zgrupowaniu w Turcji.

Jak Pan ocenia polską ligę? Nigdy wcześniej przecież Pan w niej nie grał.
W Polsce grałem na podwórku w Aleksandrowie albo tutaj, jako dzieciak, pod Warszawą. Liga polska nie jest bardzo słaba. Owszem, od strony organizacji mogłoby być zdecydowanie lepiej, ale poziom nie jest tragiczny. Kibice są bardzo w porządku, stadiony się buduje, wielu niezłych trenerów jest zatrudnianych. Widać, że w tym kraju jest piłkarski potencjał. Może to wszystko śmiało pójść w górę, będzie Euro 2012. Fajnie. Cieszę się, że tu gram.

Ale do holenderskiej ligi nie można naszej ekstraklasy porównać.
Gdyby jeszcze warunki do treningów były lepsze, to moglibyśmy się pokusić o jakieś porównania.

Paweł Janas kilka miesięcy temu, kiedy obejmował Polonię jako trener, stwierdził, że bardzo dojrzał Pan także jako człowiek.
Jestem dorosły. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Zrobiłem się starszy i mam więcej życiowego doświadczenia. Grałem już w wielu klubach, jestem spokojniejszy.

W Polsce często kiedyś podkreślano, że dlatego odstawał Pan na plus od reszty zawodników reprezentacji, bo tak naprawdę miał Pan zachodnią mentalność i wychował się poza Polską.
Teraz za dużo myślę po polsku. Za bardzo stałem się warszawiakiem (śmiech). Ale tak poważnie, to może rzeczywiście znów powinienem się stać tym Ebim z dawnych lat, zacząć myśleć po staremu. Pierwsze pół roku w klubie to zawsze jest taki moment, aby się zaaklimatyzować, rozejrzeć. W sumie to ja siedziałem cicho, niewiele mówiłem. A może jednak powinienem.

Proszę rozwinąć wątek.
Mówię o drużynie, teraz mamy holenderskiego trenera, może pewniej się poczuję. Wiadomo, że ja sam meczu nie wygram. Aż taki dobry nie jestem. Nie może być tak, że jak Smolarek nie strzeli, to przegrywamy mecz. Ja potrzebuję piłki, aby ktoś mi ją dograł. Nie wezmę piłki od swojego bramkarza i nie przebiegnę przez całe boisko, ominę wszystkich i strzelę gola.

To oczywiste.
No, ale chyba nie dla wszystkich. Było kilka takich sytuacji w tej pierwszej rundzie, kiedy koledzy mi po prostu nie podali. Gdyby było inaczej, strzeliłbym może jeszcze z pięć, sześć goli. To jest fakt, można to przeanalizować na podstawie relacji telewizyjnych. Dlaczego tak się działo? Nie wiem, może mnie jeszcze nie znali, nie darzyli zaufaniem. Po to jest teraz ten długi czas na przygotowania, aby takie sprawy dopracować, poznać się lepiej.

Jest Pan najlepiej zarabiającym piłkarzem w polskiej lidze. Ciąży Panu ta powszechna wiedza?
A najdroższym piłkarzem świata jest Cristiano Ronaldo. Też wszyscy o tym wiedzą, ale zapewniam pana, że on nie musi tłumaczyć się z tego w każdym wywiadzie. Najważniejsza jest gra. W Polsce równie istotne jest to, jakim samochodem człowiek jeździ. Oczywiście najlepiej, żeby najskromniejszym. Nawet zastanawiałem się nad zmianą (śmiech). W Anglii na przykład piłkarze mają najlepsze samochody i nikogo to nie dziwi. Czy dużo zarabiam? Jak na polskie warunki, to pewnie tak. Wiem o tym, jestem z tego zadowolony. Zapewniam jednak, że na Zachodzie nie jest to kwota oszałamiająca. Ale to ciągłe pytania o pieniądze irytują mnie.

A co Panu się w Polsce w takim razie podoba?
Kibice. Rozpoznają mnie, lubią. Ja ich też. Przychodzą do mnie dzieciaki, pogadać, wziąć autograf. Pamiętają moje dobre mecze w reprezentacji. Wiem, że jestem dla nich jakimś tam autorytetem. Co ciekawe, nawet z fanami Legii mam dobry kontakt. Nie patrzą na mnie tylko jako na polonistę, ale przede wszystkim jak piłkarza reprezentacji. Dumny z tego jestem. Dobrą grą w kadrze zaskarbiłem sobie sympatię. Nikt tu na mnie w Polsce nie krzyczy, nie wyzywa, nawet jak gramy na obcym stadionie. Powiem panu więcej. Często zwykli ludzie mówią, że jestem inny niż ten, którego przedstawia się w mediach.

A jak się Pana przedstawia w mediach?
No, nie wie pan? Piszą, ze jestem arogantem, noszę głowę wysoko. Nie rozmawiam z nikim, nie jestem otwarty.

Dziennikarze generalnie na Pana narzekają.
Bo ja nie gadam z każdym. Tych dziennikarzy jest tylu, że nie starczyłoby czasu. Ja rozumiem ten zawód. Praca dziennikarza wiąże się z moją, ale jak mnie dwudziestoletni reporter zaczepia dwie godziny przed meczem, to tak, wtedy bywam arogancki. Na Zachodzie dziennikarzom nie przyszłoby nawet do głowy, aby tak się zachować. Są po prostu ustalone zwyczaje, podział obowiązków itd. Tutaj nawet kamera wchodzi nam na treningi, ale OK. Nie to jest najważniejsze.

Standard życia w Polsce też jest tak skrajnie odmienny jak futbol?
Nieee. W Polsce żyje mi się bardzo dobrze. Pierwsza klasa. Wszystko mi tu odpowiada. Choć większość życia spędziłem na Zachodzie, to zawsze ciągnęło mnie do Polski. Uwielbiałem tu przyjeżdżać. Żeby poczuć ten klimat, tych ludzi, zjeść dobrze. Te wszystkie drobne rzeczy składają się na to, że Polska jest tak fajnym krajem. Mojej żonie Holenderce też się tu bardzo podoba i to jest najważniejsze.

Syn, tak jak Pan, będzie mówił po polsku, holendersku, niemiecku, angielsku i hiszpańsku?
Ma dopiero osiem miesięcy i jeszcze nie potrafi mówić. Ale widzę, że jest w Polsce szczęśliwy. Nie wykluczam, że przeprowadzę się do Polski na stałe. Zresztą co ja gadam, jakie przeprowadzę. Przecież przez ostatnie siedem lat to ja nigdzie na stałe nie mieszkałem. Zawsze gdzie indziej. Niemcy, Holandia, Anglia, Hiszpania, Polska. Najbardziej mnie dziwi, że ludzie mieszkający w Polsce mówią, że tu jest tak źle. Ja mam porównanie. Tu naprawdę nie jest źle. Owszem, zdarzają się wady, ale tak jest wszędzie. Gdybyśmy potrafili dostrzegać zalety, ogólne samopoczucie mielibyśmy lepsze.

Będzie Pan kapitanem drużyny?
Nie wiem, ale nie spodziewam się tego.

Zabolały Pana słowa prezesa Wojciechowskiego, który publicznie mówił, że zbyt wysoko się Pan ceni i zawodzi?
Rozmawiałem z nim w cztery oczy. Nie ma między nami żadnych nieporozumień.

CZYTAJ TEŻ:
*Onyszko: To nie J.W. zdecyduje, czy wrócę
*Zieliński: Opuszczałem Poznań z podniesioną głową
*"Wieśniaki" sprawdzą Polonię Bosa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto