MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Stoczniowcy grożą protestami, a resort ma... wadium

Robert Kiewlicz
Część załogi liczyła na powrót do nowej stoczni.
Część załogi liczyła na powrót do nowej stoczni. fot. Tomasz Bołt
Wieści z resortu skarbu - a właściwie ich brak - nie napawają optymizmem. Stoczniowcy już od dawna twierdzą, że cała sprawa z prywatyzacją ich zakładów jest kompletną klapą. - Mój scenariusz na najbliższe dni, to brak wpłaty od katarskiego inwestora i przejęcie zakładu przez syndyka - twierdzi Jan Gumiński, przewodniczący Wolnego Związku zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej w Stoczni Gdynia.

Gumiński dodaje, że ludzie są już zdesperowani i bez protestów się nie obejdzie. W gdyńskim zakładzie 2 września odbędzie się spotkanie związkowców z OPZZ, na którym poinformują o swoich dalszych działania. Do ewentualnych protestów przyłączą się pracownicy z wielu zakładów koperujących z polskimi stoczniami. Dla przemysłu stoczniowego i kooperantów pracuje w Polsce ok. 60 tys. ludzi.

- Stoczniowcy mają cierpliwości coraz mniej i trudno im się dziwić - dodaje Krzysztof Dośla, przewodniczący zarządu regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność. - Tym bardziej, że tyle im obiecywano. Teraz rząd musi się spodziewać proporcjonalnego wybuchu niezadowolenia.

Stoczniowcy liczyli na powrót. Do programu zwolnień monitorowanych w Gdyni i Szczecinie przystąpiło 7,9 tys. pracowników, ale tylko 300 zdecydowało się na nową pracę lub założyło własne firmy. Reszta wciąż ma nadzieję, że wróci do pracy. - Każdy widzi siebie w gronie 5 tys. zatrudnionych - mówi Andrzej Głowacki, prezes DGA, firmy, która szkoli zwolnionych stoczniowców i szuka dla nich pracy.

Resort skarbu zapowiedział, że jeśli QIA lub spółka od niego zależna nie przejmie majątku stoczni, strona polska przejmie wadium wysokości 8 mln euro wpłacone przez Stichting Particulier Fonds Greenrights i dodatkowo zażąda od spółki zapłaty kar umownych oraz dodatkowego odszkodowania za niewywiązanie się z transakcji.

Rząd na sprzedaż stoczni ma czas do dziś. Taką graniczną datę wyznaczyła Komisja Europejska. Minister skarbu zabezpiecza się jednak na wypadek niepowodzenia. Polecił Agencji Rozwoju Przemysłu przygotowanie wniosku do KE w sprawie zgody na przeprowadzenie ponownego procesu sprzedaży składników majątku obu stoczni zgodnie z tzw. specustawą stoczniową. Zgoda KE umożliwiłaby przeprowadzenie ponownej sprzedaży. Czy będzie?

- Dzisiaj jesteśmy w lepszej sytuacji niż w czerwcu - mówi Władysław Jaszowski, prezes zarządu Promare, wydawcy magazynu "Namiary na Morze i Handel". - W Niemczech mamy do czynienia z bankructwami dużych stoczni i spojrzenie Brukseli na branżę się zmieniło. Gdyby rząd chciał negocjować dodatkowy termin sądzę, że spotkałby się z większym zrozumieniem niż kilka miesięcy temu.

Tylko czy w dobie kryzysu w branży żeglugowej możliwe jest szybkie znalezienie inwestora? Dla przykładu rząd Chorwacji sprzedaje kilka państwowych stoczni i nie może znaleźć chętnych. Jeśli zgody KE nie będzie lub nie znajdzie się inwestor to stocznie zostaną postawione w stan upadłości.

Premier Donald Tusk zapowiadał, że jeśli nie dojdzie do sprzedaży stoczni w ustalonym terminie, to wyciągnie konsekwencje wobec ministra Aleksandra Grada. Czy dotrzyma słowa? Rzecznik ministra twierdzi, że Grad cały czas pozostaje do dyspozycji premiera.

Scenariusze dla stoczni
Jeżeli agencja Qatar Investment Authority podtrzyma plany Stichting Particulier Fonds Greenrights, to stocznia w Gdyni ma budować duże gazowce (mają m.in. przewozić gaz z Kataru do Polski). Za to stocznia w Szczecinie ma budować specjalistyczne statki offshore, konstrukcje stalowe, a nawet realizować kontrakty dla przemysłu zbrojeniowego. W Gdyni pracę znajdzie ok. 3 tys., a w Szczecinie ok. 2 tys. pracowników.

Katarczycy przejmują prawa do zakupu majątku Stoczni Gdynia i Szczecin
Jeśli katarski inwestor nie podejmie pozytywnej decyzji w sprawie stoczni, to resort skarbu zwróci się do Komisji Europejskiej o powtórzenie procedury przetargowej sprzedaży majątku zakładów w Gdynia i w Szczecinie. Nie wiadomo, jaka będzie decyzja KE. Mówi się jednak, że w obliczu kryzysu i problemów innych europejskich stoczni (niemieckich i duńskich) komisja może być mniej surowa i przedłuży termin.

Katarczycy rezygnują, resort skarbu apeluje do Komisji Europejskiej - Komisja Europejska mówi "nie". Do stoczni wchodzi syndyk
Jeśli Komisja Europejsa nie ugnie się i nie zgodzi na wydłużenie terminu na sprzedaż polskich stoczni, to do obu zakładów wkroczy syndyk. We wrześniu stocznie ogłoszą upadłość, a wyprzedażą ich majątku zajmie się właśnie syndyk. Już samo jej przygotowanie może potrwać kilka miesięcy, a sprzedaż może ciągnąć się latami. To oznaczałoby koniec dla obu stoczni.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto