Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne "Laura" z Köln zorganizowało Światowy Zjazd Siemianowiczan

Blisko czterdzieści osób z Niemiec, Francji, Australii i Kanady przyjechało do swojego rodzinnego miasta z okazji Światowego Zjazdu Siemianowiczan.

Spotkanie zorganizowało działające w Köln Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne "Laura" przy współudziale Towarzystwa Przyjaciół Siemianowic Śląskich. - Odzew był bardzo duży. Przed zjazdem kontaktowaliśmy się za sobą przy pomocy internetu, głównie za sprawą niezwykle popularnego portalu "Nasza klasa" - przyznaje Bogdan Kubanek, kanclerz Stowarzyszenia "Laura".

W latach 80. XX wieku z Siemianowic Śląskich za granicę wyjechało około 15 tysięcy osób. Siemianowiczanie emigrowali - głównie w celach zarobkowych - do różnych krajów, jednak najwięcej z nich znalazło się w Niemczech. - Wyjechałem dziewiętnaście lat temu - opowiada pan Jerzy, który wraz z rodziną mieszka w Ludwigsburgu, w Badenii-Wirtembergii. W Siemianowicach był budowlańcem, a tuż przed wyjazdem do Niemiec miał duży udział w remoncie michałkowickiego "Zameczku". Teraz, po blisko dwudziestu latach spędzonych za granicą, chce wracać do swojego rodzinnego miasta. - Tęsknię - przyznaje. - Dlatego buduję dom w Siemianowicach Śląskich i chcę tu być tak często, jak to tylko możliwe. Chcę też odkrywać Polskę od nowa, ponieważ wiem, że od 1989 roku wiele się tu zmieniło. Mam nadzieję, że dom będzie gotowy w listopadzie, a już wiosną przyszłego roku zacznę realizować swoje plany - zaznacza.

W podobnej sytuacji jest inny rodowity siemianowiczanin, Peter Leboschka, który wyjechał z kraju w 1981 roku. Do teścia. Mieszka w Stuttgarcie wraz z żoną i dwójką synów. Nie ma powodów do narzekań, zwłaszcza że starszy syn zrobił doktorat na wydziale chemii uniwersytetu w Stuttgarcie, młodszy natomiast jest informatykiem. Mimo to kupił mieszkanie w Michałkowicach, niedaleko hali i basenu, przy którym - jeszcze jako inspektor nadzoru w KWK "Siemianowice" - kiedyś pracował. - Ciągnie wilka do lasu - śmieje się. - Jestem w końcu rodowitym siemianowiczaninem. Moi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie mieszkali w tym mieście, na ulicy Srokowieckiej, której niestety już nie ma.

Peter Leboschka jest członkiem Towarzystwa Przyjaciół Siemianowic Śląskich i zamierza się w nim udzielać. Ma też inne plany związane z powrotem do rodzinnego miasta. - Chcę się nauczyć grać w golfa - wyjaśnia. - Dzięki temu będę spędzał więcej czasu na świeżym powietrzu, w pięknej okolicy - zaznacza.

Przed wyjazdem z kraju obaj byli harcerzami. - W 1960 roku uczestniczyłem w akcji Grunwald - przypomina pan Jerzy. Teraz, tak jak jego dobry kolega Peter Leboschka (obaj utrzymywali kontakt jeszcze w Niemczech), należy do grupy instruktorów-seniorów działającej przy siemianowickim hufcu. - Jestem przecież siemianowiczaninem z krwi i kości - mówi Leboschka.

Dodajmy, że Światowy Zjazd Siemianowiczan trwał trzy dni. W sobotę odbyła się duża impreza w Kinoteatrze "Tęcza", otwarta przez starostę zjazdu, Zbigniewa Pawła Szandara, którą poprowadził Lucjan Czerny. Uczestniczyli w niej m.in. artyści z Siemianowic Śląskich - Big-Band "Laura" pod dyrekcją Bogdana Wantuły, Ruta Kubac, Lucyna Labryga, Tadeusz Zdechlikiewicz i Gerard Szolc. W niedzielę zwiedzano miasto - Muzeum Miejskie, pole golfowe, KS "Siemion", KS "Michał", kościół w Bańgowie i KSSE - natomiast w Amfiteatrze odbył się koncert finałowy.