Mały lokal na stołecznym Ursynowie z zaledwie czterema stolikami działa od niecałych dwóch tygodni, ale miejsca na weekend już trzeba rezerwować z wyprzedzeniem.
- Uparłam się na te owady, bo tego po prostu nigdzie u nas nie ma. Przyjaciel w Budapeszcie zaprosił mnie do restauracji swojego znajomego, ale nie powiedział na początku do jakiej. Wtedy nie jadłam, bo te owady były podane saute. U nas wszystko wygląda tak, żeby było miłe dla oka- mówi Ewa Sikorska z restauracji Co To To Je.
**
Warszawskie zoo: Nowy makak i sztuczna rzeka w Ogrodzie przy Ratuszowej**
Kto przychodzi na tak niecodzienne jedzenie? Większość to ciekawscy, którzy chcą poeksperymentować i spróbować czegoś nowego. Zdarzają się jednak osoby, które już wcześniej próbowały takich smakołyków w innych krajach. Tak jak pan Tomek, który zamówił od razu szarańcze w tempurze, krem z białych warzyw podany z mącznikiem młynarkiem i na deser owady w czekoladzie.
- Jadłem takie rzeczy w Berlinie. Jestem pasjonatem jedzenia i wydaje na nie całkiem sporo. Jak tylko dowiedziałem się o tym, że taka restauracja będzie też w Warszawie od razu postanowiłem tu przyjść - opowiada.
Tych, którzy nie są przekonani do jedzenia owadów , właściciele lokalu zachęcają na początek do dań, w których nie są one tak bardzo widoczne.
- Polecam na przykład kaczkę w sosie ze świerszczy i malin z kaszą. Na specjalnie życzenia klienta oczywiście zawsze możemy coś dorzucić - mówi całkiem poważnie pani Ewa. Takie nieco dziennie zamówienia się zdarzają.- Mieliśmy któregoś dnia dwóch panów, którzy zamówili zapiekany camembert z larwami mącznika. Normalnie owady wypływają z serem, oczywiście już martwe….ale panowie życzyli sobie żywych! Dosłownie uciekały z talerza- wspomina.
**
Bezpłatny bezprzewodowy internet teraz także na Lotnisku Chopina**
Mniej odważni mogą zamówić też banana w cieście z mąki ze świerszczy, który normalnie posypany jest prażonymi mącznikami. Ale jeśli poprosimy kucharza, obędzie się też bez posypki. Restauracja chce się rozwijać i w najbliższym czasie będzie serwować kolejne specjały.
- Wprowadzimy między innymi takie danie jak " mrówki borówki" i kilka innych , do których na razie brakuje nam składników, na przykład mrówek Atta - mówi Ewa Sikorska, współwłaścielka lokalu. Najszybciej pojawią się karaczany madagaskarskie, które podaje się tak, jak homara, czyli rozcina pancerzyk i wyjada środek. W menu będą też skorpiony, ptaszniki i ślimak gigant. - Jest wielkości połowy ręki, a mięso z niego przypomina polędwicę wołową. Pewnie będziemy go podawać w formie steków- zapowiada pani Ewa.
W Co To To Je gotuje dwóch kucharzy. Autorskie menu wypracowali na sobie metodą prób i błędów. - Owady są bardzo zdrowe, mają łatwo przyswajalne białko i chitynę, która działa jak błonnik i pobudza pracę przewodu pokarmowego- zachęcają.
Restauracja zaopatruje się w Fabryce Owadów na Grochowie - profesjonalnej hodowli świerszczy, karaczanów i innych w celach konsumpcyjnych. Daje to pewność, że nie mają żadnych pasożytów. Fabryka dostarcza owady m.in. do warszawskiego zoo. Za szarańcze płaci się za sztuki , reszta kupowana jest na kilogramy i litry.
- Jeszcze do niedawna sushi napawało nas obrzydzeniem , teraz jest na porządku dziennym. Dlaczego tak samo nie miałoby się stać w przypadku owadów? - mówi Marcin Wiśniewski, współwłaściel lokalu przy ulicy Nugat. -Eksperci już mówią o tym, że już w 2020 roku będziemy je kupować w supermarketach jak krewetki…..a mu już to mamy - dodaje.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
