Tak było, tak jest – schody na Plac Słowiański

Lubię je obserwować właśnie od strony ulicy Jedności. Kiedy pojawiają się głowy przechodniów, a za moment całe sylwetki. Kiedy jeszcze nie zrobią kroku w dół, postaci na tle nieba wypełniają przestrzeń między budynkami sądów.W 2006 roku schody wyremontowano, wyglądają jakby usytuowane były w jakiejś metropoli. Chociażby w wymienionym Rzymie. Schody wieczorami były jeszcze efektowniejsze. Cztery lampy i małe punkty w przyziemiu tworzyły ciekawe efekty. Dlaczego piszę w czasie przeszłym? Zniknęły świetlne efekty. Lampki nie świecą, a z dużych lamp, dwie są wyłączone. Teraz już się nie chce przy nich zatrzymywać. Służą to tego do czego mają służyć. Wejść na Plac Słowiański, zejść na ulicę Jedności. Zabawa się skończyła.Coś też się stało z oświetleniem na Starym Rynku. Kiedy jedna z lamp nie świeciła przed Jarmarkiem Bożonarodzeniowym, założyłam że pobór mocy będzie dużo większy, instalacja może nie wytrzymać. Święta minęły, za jakiś czas będą kolejne, a nieświecących lamp jest jeszcze więcej. Może jakaś informacja na ten temat umknęła, czegoś nie doczytałam i niedoświetlenie ma uzasadnienie. Ale nie wygląda to ładnie. Skoro lampy stoją to mają świecić. Bo lampy od tego są.W tym miejscu nie napiszę, że na deptaku jest mniej bezpiecznie. Przynajmniej w niedzielny wieczór radiowóz co chwila wjeżdżał w kadr. Co mnie oczywiście nie irytowało. Zmotoryzowany patrol był bardzo widoczny. Uważam jednak, że obecność policji i działające lampy są duetem najbardziej pożądanym. Po prostu najlepszym.Chwilę rozmawiałam z panem, który szedł na koncert do ,,4 Róże dla Lucienne". Też robi zdjęcia. Szybko się porozumieliśmy. Nie fotografie, ale zdjęcia właśnie. Pokwękaliśmy na światła, które przeszkadzają przy zdjęciach wieczornych. Teraz jest moment, że tego światła nie ma w nadmiarze. Kto jest zainteresowany, ma okazję zrobić nieco inną Zieloną Górę.W przypadku oświetlenia było jaśniej, jest ciemniej.