Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak w Gorzowie studiuje „trzeci wiek”

Redakcja
Uniwersytet świętował jubileusz 18 i 19 czerwca, m.in. w Bogdańcu. Dla pań z sekcji tańca terapeutycznego to była świetna okazja, żeby pokazać, co potrafią. Najmłodszy student gorzowskiego UTW ma 55 lat. Najstarsi skończyli 80.
Uniwersytet świętował jubileusz 18 i 19 czerwca, m.in. w Bogdańcu. Dla pań z sekcji tańca terapeutycznego to była świetna okazja, żeby pokazać, co potrafią. Najmłodszy student gorzowskiego UTW ma 55 lat. Najstarsi skończyli 80. materiały UTW
W poniedziałek: joga, esperanto, rozmowy o książkach, taniec, angielski, niemiecki i jeszcze gimnastyka. We wtorek zajęć jest niby mniej, ale za to bardzo popularne. Tego dnia na uniwersytecie jest jak w ulu.

Nic dziwnego, że biuro uniwersytetu we wtorki pęka w szwach. To w końcu nie największe pomieszczenie, a jak jeszcze zejdą się słuchacze, to po prostu palca nie wetkniesz. Za to atmosfera jest nie do porobienia. W ogóle atmosfera to chyba największy atut tej wyjątkowej uczelni. Mowa o gorzowskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku, który przez 20 lat (właśnie świętował jubileusz) odmienił życie setek ludzi. Życie Moniki i Bernarda Więcków odmienił dosłownie i w przenośni. Gdyby nie UTW, to by się nie poznali, nie zakochali i nie pobrali. Tymczasem w sierpniu będą świętowali 10. rocznicę ślubu. Nic dziwnego, że jak pada pytanie: wyobrażacie sobie życie bez uniwersytetu, oboje bez zastanowienia mówią: nie! Pani Monika od 15 lat jest słuchaczką. Pan Bernard - od 16. Pamięta nawet, że o uniwersytecie przeczytał w „Gazecie Lubuskiej”. - Dwa lata mieszkałem sam w kawalerce. Kiedyś dostałem wysokiej gorączki i nawet nie mogłem wyjść z domu, żeby kupić sobie chleb. Pomyślałem, że tak nie powinno być. Przeczytałem o uniwersytecie i postanowiłem: pójdę, zobaczę. Zostałem - mówi pan Bernard. Pani Monika: - Owdowiałam. Moje życie to był telewizor, zakupy, telewizor, zakupy. Powiedziałam sobie, że przecież nie może tak być, a że mieszkam niedaleko uniwersytetu… Podobnych historii w kamienicy przy ul. Jagiełły, gdzie mieści się uczelnia, można by usłyszeć wiele. Elżbieta Kuszpa, kiedyś słuchaczka, dziś pracownik UTW, mówi, że to nawet widać, jak przy Jagiełły ludzie się zmieniają. Przychodzą często smutni, zagubieni. Zostają i zaczynają się uśmiechać, nabierają pewności siebie, zawierają przyjaźnie. Emila Sawicka, też pracownik biura UTW, i co najmniej dwa pokolenia młodsza od przeciętnego słuchacza: - Jak opowiadam w domu o uniwersytecie, to nikt nie chce wierzyć, że to prawie 600 osób, że robią, to co robią. Naszym paniom to nawet nieraz zazdroszczę kondycji, tego, że o siebie dbają, że się elegancko ubierają. Kiedyś zupełnie inaczej wyobrażałam sobie seniorów - śmieje się pani Emila.    Nie jest ani pierwsza, ani jedyna, którą uniwersytet zaskoczył i zaskakuje. Dorota Jaz trzy lata temu zaczęła tu zajęcia z jogi. Musiała zastąpić koleżankę. - Oczywiście, że towarzyszyły mi różne obawy, ciążyła odpowiedzialność, bo przecież miałam uczyć osoby w pewnym wieku, z bagażem doświadczeń. Początkowo panie nic nie mówiły. Chyba nie miały odwagi. Dopiero potem wyszło, że jedna ma rozrusznik serca, druga inne dolegliwości - wspomina „profesorka” od jogi. To właśnie na jej zajęciach panie w wieku: 50 - 70 lat (i więcej) wyginają się jak trzcina, a Dorota Jaz nie powie o nich inaczej niż „moje dziewczyny”. „Dziewczyn” na uniwersytecie jest w ogóle więcej niż „chłopaków”, nad czym podczas oficjalnego jubileuszu trochę ubolewał Edward Korban, wieloletni prezes UTW i człowiek bez którego nikt już sobie uczelni nie wyobraża. No ale tak już jest z tymi „chłopakami”. - Może są mniej odważni, otwarci… - zastanawiają się panie. Bernard Więcek śmieje się, że gdyby panowie wiedzieli, ile świetnych pań chodzi na zajęcia, to by się nie zastanawiali. Zdarza się za to, że na uniwersytet dzieci zapisują rodziców. - Jak to mówi nasz prezes: żeby zostać słuchaczem UTW, wystarczą chęci i czas - powtarzają panie z biura, gdzie na ogół zaczyna się „studencka” przygoda każdego, kto się zdecyduje wstąpić na UTW. Wystarczy, że przyjdzie, wypełni kwestionariusz (kilka pytań o wykształcenie, rodzinę, stan zdrowia, zainteresowania) i zapozna się z ofertą zajęć. Ta może zrobić wrażenie: zajęcia z psychologii i medycyny, historii sztuki i turystyki, edukacja muzyczna, plastyka, gimnastyka, języki obce, zajęcia literackie, wokalne, komputery, taniec terapeutyczny, gimnastyka rehabilitacyjna, basen, wreszcie joga. Każdy znajdzie coś dla siebie. A to tylko - można powiedzieć - „oficjalna” lista, bo słuchacze spotykają się też poza uczelnią: wycieczki, imprezy integracyjne, wyjścia do teatru, na koncerty, itd. I tak już od 20 lat, przy czym, jak zaznacza prezes Korban, to wcale nie jest długi staż, bo przecież pierwsze uniwersytety rodziły się w połowie lat 70. Za to z gorzowskiego na pewno można brać przykład. I tak się dzieje, stąd filie uniwersytetu w całym regionie, w tym uniwersytet w Bogdańcu - pierwszy na wsi!    

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto