Historia zaczęła się, kiedy w domu Ziółkowskich nagle zamilkł telefon. Modem internetowy także przestał działać.
Piotr Ziółkowski interweniował w sprawie wyłączonego telefonu w salonie "Tepsy". Wcześniej rodzina kilka razy zgłaszała problem pod numerem "Błękitnej linii", ale nie przynosiło to efektu.
- Dlaczego wyłączono telefon? - pytał w salonie grudziądzanin.- Bo zmarł Piotr Ziółkowski, główny abonent - usłyszał.- Przecież to ja jestem Piotr Ziółkowski...
- Dla nas to był szok - wspomina Grażyna Ziółkowska, żona "uśmierconego" abonenta.
Rodzina wyjaśniła sprawę, ale nawet po tak fatalnej wpadce Telekomunikacja Polska SA nie kwapiła się, aby szybko zmazać plamę na honorze i usunąć usterkę. Ziółkowscy stracili cierpliwość i swoim problemem zainteresowali "Gazetę Pomorską" w Grudziądzu. Dziennikarze zajęli się sprawą. W dniu ich interwencji "Tepsa" przywróciła połączenie.
- To był błąd naszego pracownika, za który abonenta w imieniu firmy przepraszam - mówi Maria Piechocka z biura prasowego Telekomunikacji Polskiej SA na łamach "Pomorskiej".
Mimo że Ziółkowscy przez kilka tygodni mieli odłączony telefon, a Ziółkowski figurował w systemie jako zmarły abonent - rachunki przychodziły normalnie.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?