Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ten znak to jakiś absurd

Redakcja
- Taki przypadek jest możliwy tylko w Polsce. Kto będzie się stosował do tego znaku? - zastanawia się taksówkarz Andrzej Majewski.
- Taki przypadek jest możliwy tylko w Polsce. Kto będzie się stosował do tego znaku? - zastanawia się taksówkarz Andrzej Majewski. Jarosław Miłkowski
- Zgodnie z tym znakiem, do mieszkańców nie będą mogli przyjeżdżać znajomi - mówi Czytelnik z ul. Kochanowskiego. Dlaczego? Przy ulicy stanął zakaz wjazdu, z którego spółdzielnia zwalnia tylko swoich członków.

- Ten znak to jakiś absurd - nie kryje zdziwienia Karol Burski. Mieszka przy ul. Kochanowskiego. W zeszłym tygodniu na samym jej początku stanął znak zakazu wjazdu. Pod nim zawisła tabliczka: „Nie dotyczy członków spółdzielni i ich rodzin". - A jak ja mieszkam we wspólnocie mieszkaniowej, to co? Nie będę mógł podjechać pod swój blok? Zgodnie z tym znakiem, do mieszkańców nie będą mogli przyjeżdżać też znajomi. Nie są przecież rodziną - mówi naszemu reporterowi.- Zgodnie z podpisem pod tym znakiem, kilka razy dziennie łamię prawo - dodaje zawodowy żołnierz Marek Drózd. Do swojego tarasowca przy ul. Dąbrowskiej nie może dojechać inaczej jak tylko wąską ul. Kochanowskiego. - Boję się, że będę musiała płacić mandat - mówi zaś Maria Kotas, sąsiadka wojskowego. Oboje dziwią się, że znak zakazuje im wjazdu pod ich posesje. - Za możliwość drogi i sprzątanie na tym terenie kwartalnie płacę spółdzielni 30 zł - mówi Drózd.Znak postawiła spółdzielnia. Chce, by w tej części osiedla zrobiło się choć trochę luźniej. Nawet w dzień, gdy spora część właścicieli samochodów jest w pracy, trudno znaleźć tu miejsce do parkowania. Mieszka tu 3,5 tys. gorzowian.W spółdzielni mieszkaniowej Staszica tłumaczą nam przyczyny postawienia znaku: - Przy ul. Kochanowskiego, od numeru 6 do 10, jest wspólnota mieszkaniowa. Korzysta z całej infrastruktury, a za nią nie płaci. Z drogi mogą więc korzystać ci, którzy na nią płacą, a więc nasi spódzielcy - mówi Marek Puchalski, zastępca prezesa. - Tę wspólnotę tworzy ok. 130 rodzin. W urzędzie mają one zarejestrowanych na siebie 160 samochodów. Nic nie ma za darmo - dodaje Czesław Głowaczewski, kierownik działu technicznego.O jaką kwotę rozbija się cały spór? - Początkowo proponowaliśmy, by cała wspólnota płaciła miesięcznie 1,6 tys. zł netto. Później zeszliśmy z tej kwoty prawie o połowę - słyszymy od Puchalskiego. - Więcej jak 664 zł za miesiąc nie zapłacimy. Nie będziemy ponosić kosztów utrzymywania porządku przy innych blokach, a tego wymaga od nas spółdzielnia - tłumaczy Tadeusz Komorowski, prezes wspólnoty Kochanowskiego 6-10.Wracamy do znaku. - Kochanowskiego to droga osiedlowa. Spółdzielnia nie musiała jego ustawiania uzgadniać - mówi Cezary Mieszkowski, miejski inżynier ruchu. Zwraca uwagę, że postawiony przez spółdzielnię znak jest błędny. Zakaz wjazdu można postawić przy drodze jednokierunkowej, a Kochanowskiego taką nie jest. Powinien więc tu stanąć znak zakazu ruchu. Michał Łydka, prawnik, tłumaczy nam z kolei, że choć spółdzielnia miała prawo do postawienia znaku na swojej drodze, to z braku innego znaku - strefa ruchu - ani policja, ani straż miejska nie będą mogły wystawić mandatu.- Popracujemy nad tym znakiem. Zmienimy też tabliczkę z napisem, bo jest on niefortunny - zapowiada wiceprezes Puchalski. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto